1.

976 10 3
                                    

- Oczywiście ma pani rację. Nie.  wyobrażam sobie aby mogło być inaczej. - odparł starszy mężczyzna w dobrze skrojonym garniturze a reszta towarzystwa szybko mu przytaknęła.

Kobieta, do której to mówił, uśmiechnęła się lekko ale również i sztucznie. W środku jednak wiedziała, że ta banda debili nie rozróżni szczerego uśmiechu od fałszywego bo za mocno włażą jej w dupę, aby dostrzec coś innego za wnętrzem jej tyłka. 

Myślała również, że gdyby wygłosiła najbardziej dziwną i niedorzeczną opinię to oni i tak by się z nią zgodzili. Miała dosyć tych ludzi.

Rozejrzała się po sali i zauważyła, że wszyscy byli zbici w małe grupki  których  prowadzili to spokojne i kulturalne rozmowy, z kieliszkami z alkoholem w rękach. Panowie mieli na sobie porządne i drogie garnitury a panie piękne oraz bogate suknie. Cała sala krzyczała dwie rzeczy. 

Przepych i kicz.

W rogu, na małej scenie, zespół umilał im wieczór muzyką która to brzmiała jak marsz żałobny. 

- Proszę mi wybaczyć na moment. - wtrąciła w końcu nie mogąc dłużej wytrzymać tego towarzystwa. Ci nie mieli jednak problemu z tym aby ich zostawiła, bo w końcu nie mogli, a ona zaczęła iść przed siebie w stronę stolika na którym stały przekąski. Nie chciała nawiązywać z nikim kontaktu wzrokowego aby nie daj boże wzięli to jako zaproszenie do rozmowy. 

Rozejrzała się po stole i westchnęła.

- Zabiłoby ich jakby raz dali coś normalnego? - mruknęła, jak jej się wydawało, do siebie.

- Burgera? - wtrącił cicho mężczyzna obok niej. Kobieta wzruszyła ramionami nadal lustrując stolik.

- Dzisiaj wolałabym nuggetsy. - odparła i spojrzała na niego. Był to nieco starszy mężczyzna który niedawno przekroczył pięćdziesiątkę a jego krótkie, nieco rudawe włosy zaczęły siwieć. Miał jednak przyjemny wyraz twarzy i zielone oczy. 

- Nie mówiłbym tego na głos. Księżniczce nie wypada. - skarcił ją i zacisnął usta. Patrzyli po sobie przez moment pełen powagi aby zaraz zacząć się śmiać i tym samym zwrócić na siebie uwagę kilku pobliskich osób.

- Poważnie? Bo z tego co wiem, to nic mi nie wypada po za szczerzeniem się jak idiotka i wbijaniem się w tego cholernie niewygodne ciuchy. - mruknęła po chwili i wsadziła do buzi jakąś przystawkę która wyglądała w miarę normalnie. 

- Jeszcze trochę i będziesz mogła się ich pozbyć. - odparł, spojrzał na zegarek i dodał szybko. - A jednak nie. Jest dopiero dwudziesta. Musisz się trochę pomęczyć.

Kobieta jęknęła i wykończyła swoje wino. 

- Ścisnęli mnie tak tym gorsetem, że nie mogę oddychać a co dopiero jeść. A żeby było jeszcze lepiej, to mam wrażenie, że gacie wżynają mi się w tyłek. - Wyrzuciła z siebie i teraz wzięła się za krewetki, Jakaś kobieta spojrzała na nią zdziwiona słysząc jej słowa.

- Mucha mnie dusi, but obciera i jest mi za gorąco w tym cholernym garniturze. - dorzucił od siebie mężczyzna. Ta uśmiechnęła się pod nosem. 

- Chodź ty mój towarzyszu niedoli. Napijmy się. - zaproponowała i chwyciła go pod rękę. Ten nie zamierzał protestować i ruszył z nią w stronę baru za którym uwijało się trzech barmanów w królewskich uniformach. 

Wzięli od nich swoje drinki i obserwowali teraz gości z kąta sali. Krytykowali ich, obgadywali, naśmiewali się z nich. Wiedzieli, że nie powinni tego robić, że żadnego z nich to nie wypadało jednak to była ich jedyna rozrywka w tego typu wieczorach, która również pomagała im je przetrwać. 

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz