7.

190 3 1
                                    

-Uwaga!- krzyknęła Charlie a dwóch służących w ostatniej chwili uskoczyło przed nią. 

- Przepraszam!- krzyknęła znowu i zaśmiała się kiedy to pojechała dalej na swoich rolkach, po korytarzach pałacu. Normalnie poszłaby na dwór ale dzisiaj mieli idealną stereotypową, londyńską pogodę co oznaczało, że lało od samego rana.

 Służący pokręcili głowami z rozbawieniem i wrócili do swoich zajęć. 

Księżniczka skręciła w jeden z węższych bocznych korytarzy. Minęła pokojówkę, jakiegoś faceta który majstrował coś przy nodze od fortepianu, schody i wąski korytarz. Tu już nie było tak bogato jak w reszcie pałacu. Było to piętro głównie przeznaczone dla służby, jednak ta część służyła dla doradców, działu prasowego i tym podobnych. Mijała po swojej drodze ich pracowników, niezliczone pomieszczenia aż wreszcie dotarła do tego które ją interesowało.

 Zapukała do nich i słysząc ciche proszę, weszła do środka. Martin siedzący za biurkiem spojrzał na nią i wstał.

 -Wasza.. Charlie, coś się stało?- spytał nieco zdziwiony jej widokiem. Kobieta pokręciła głową, wjechała do środka i zamknęła za sobą drzwi.

 - Nie. Nudziło mi się i wpadłam. Przynoszę pączki. - odparła i rozwaliła się w fotelu przed jego biurkiem. Mężczyzna nie tyle co nie był zachwycony jej pojawieniem się ale nieco bał się być z nią sam na sam, zwłaszcza za zamkniętymi drzwiami. Wiedział, że było to wbrew zasadom i bał się, że ludzie dopiszą sobie nie wiadomo co. 

- Oh, nie musiałaś..

-Wiem, jednak trzeba cie trochę dokarmić. Powoli wyglądasz jak chodzący szkielet. - skomentowała i podsunęła mu pod nos pączka z czekoladą na serwetce. Martin na początku chciał odmówić ale czując, że w sumie to był głodny, wziął go. 

-  Nie jest tak źle.. - mruknął i wgryzł się w ciastko.

 - Martin, mój drogi, kiedy ostatnio widziałeś się w lustrze?- spytała nieco zmartwiona. Nie sądziła aby ktokolwiek zauważył, że działo się z nim coś złego, że z jego palca zniknęła obrączka a na biurku zostało tylko zdjęcie córki, Anna wylądowała w śmietniku.

 -Co masz na myśli?

- To, że schudłeś to jedno, jednak masz straszne sińce pod oczami, jesteś nieobecny i nieco roztargniony. Sypiasz w ogóle?- spytała i nachyliła się nieco do niego zostawiając chwilowo swojego pączka. Martin uciekł wzrokiem od niej. Zauważył te zmiany w sobie, oczywiście, ślepy nie był ale miał nadzieję, że był jedynym, że udało mu się do tej pory trzymać wszystko w sekrecie. Niestety się przeliczył.

 Nie chciał nic mówić, żalić się ale nie miał nikogo z kim mógłby porozmawiać. W tym momencie najbliższą mu osoba była właśnie księżniczka która uparcie ładowała się do niego kiedy nikt inny nie chciał. 

- Nie wychodzi mi to zbytnio. Sądziłem, że może uda mi się to wszystko uratować, że Anna zmieni zdanie jednak to jest już stracona sprawa. Ten facet już się do niej wprowadził, Chloe go poznała.. . Wiem, że jakoś to będzie, ludzie rozwodzą się cały czas jednak boje się, że ten facet odbierze mi moją córkę.. To on jest na miejscu, to jego będzie widywała codziennie, nie mnie. - wyrzucił z siebie i poczuł gulę w gardle. Nie chciał aby Charlie coś wyczytała z niego i tylko odwrócił wzrok. Nie chciał również się nad sobą użalać ale już nie dawał rady. Nie był silny, a przynajmniej nie na tyle aby przejść przez to bez żadnego uszczerbku. 

- Chloe zawsze będzie twoją córką i nic tego nie zmieni. Anna nie ma żadnych podstaw aby ci ją odebrać. Po fakcie, to ty mógłbyś to zrobić, w końcu to ona cie zdradziła, zamieszkała z innym kiedy jesteście jeszcze małżeństwem. To twoje dziecko i musisz o nie walczyć.

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz