38.

99 7 3
                                    

Informuję, że skończyłam pisać całą książkę. Będzie wyjątkowo długa ale podzielona na dwie części, aby się nie pogubić. "Po prostu Charlie" będzie miało 177 części. A druga część też coś koło tego. Także jeżeli ktoś nie lubi tasiemców, to ostrzegam z góry. 😉

..............

Następnego dnia prasa trąbiła o ślubie Lincolna ze Skye. Wszędzie były ich zdjęcia, ludzie zachwycali się jej suknią oraz twierdzili, że była prawdziwą szczęściarą wnioskując po reakcji księcia, na pojawienie jej się w kościele. 

Były jedynie drobne wzmianki o Charlie i Martinie jednak były one na tyle małe, że nawet się tym nie przejęli. W końcu to nie działo się po raz pierwszy. Już mieli to za sobą. Niestety, dwa dni po weselu, bomba wybuchła. 

Od samego rana mieli problem w odgonieniu reporterów od domu. W tym momencie cieszyli się, że udało im się postawić ogrodzenie ledwie dwa dni wcześniej i teraz tylko koczowali przy bramie a strażnicy ich pilnowali oraz patrolowali teren. Charlie, obudzona przez Edith od razu wiedziała, że coś się stało. Kobieta była dziwnie niespokojna. 

- Co znowu?- jęknęła księżniczka widząc zdenerwowanie u swojej pracownicy. Ta spojrzała na nią zmieszana. 

- Nic, naprawdę. 

-Jesteś beznadziejną kłamczuchą. - zauważyła słusznie Charlie i usiadła na łóżku. Edith, która to była w połowie drogi do garderoby, zatrzymała się. 

- Chodzi o to co piszą. Nie jest to może najgorsze jednak boje się, że będziesz miała przez to problemy. - wyjaśniła wreszcie. Tu akurat Charlie jej uwierzyła. W końcu zawsze miała problemy przez to co ukazywało się w prasie. Zaraz tylko się przeciągnęła i wstała.

 - Nie może być tak źle. W końcu ostatnio nic nie zrobiłam. - mruknęła i podrapała psa za uchem. Lucky jeszcze rozwalony na łóżku, pomerdał ogonem. Księżniczka nie potrafiła go oduczyć wchodzenia do łóżka. Niby zasypiał na swoim posłaniu ale w nocy i tak dreptał do niej. Charlie nie miała jednak serca aby go wyrzucać i tylko przykrywała go kołdrą.

- Chodzi o to wesele. - wyjaśniła Edith a księżniczka zamarła. Już w głowie miała najgorsze nagłówki z możliwych. 

- Martin już jest?

Edith pokręciła głową.

- W takim razie, jak już przyjedzie, niech dołączy do mnie przy śniadaniu. - mruknęła księżniczka i ruszyła do łazienki w parszywym humorze.

.

Martin czekał już na nią przy stole w małej jadalni. Odsunął swój talerz i miał przed sobą tylko rozłożone gazety oraz odpalony komputer. Nie mógł uwierzyć w to co pisali ani w to, że przy bramie nie chcieli go przepuścić bo byli zbyt zajęci robieniem mu zdjęć. Istna paranoja. 

Miał ich dosyć. Przerażał go widok swojej twarzy na każdym kroku, w każdej gazecie.

  - Jak źle jest?- spytała cicho Charlie która to weszła do niego. Mężczyzna pokręcił głową i spojrzał na nią jak siadała obok niego. Jeden ze służących od razu podszedł do niej i nalał jej kawy. 

- Mógłbyś zostawić nas samych?- zwrócił się do służącego. Wiedział, że nie mogli, a przynajmniej nie powinni nigdy nic mówić o tym co słyszeli u rodziny królewskiej, powinni być głusi na wszystko jednak wolał dmuchać na zimne. Służący spojrzał na Charlie, ta kiwnęła głową i wyszedł od nich. 

- Nie jestem w stanie nad tym zapanować. Jak oświadczenia na ten temat mogą wychodzić ode mnie? Przestałem być już bezstronny. - odezwał się wreszcie zrezygnowany. Miał dosyć a rozmowa którą miał dziś rano z Anną, wcale nie podnosiła go na duchu. 

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz