96.

100 3 2
                                    

Przez kolejne dni Charlie z Martinem nadrabiali stracony czas czego w efekcie mężczyzna praktycznie mieszkał u niej i tylko raz pojechał do siebie na noc. Oczywiście plotki narastały o nich jednak ci uparcie milczeli i nie dawali im większych powodów do gdybania. Doszło nawet do tego, że nigdzie nie wychodzili razem żeby ich nie prowokować. 

Teraz jednak Charlie nie mogła zostać z nim w łóżku, pomimo, że bardzo chciała. Królowa wezwała ją do siebie przez Caryego który chyba z dziesięć razy powtarzał żeby nie zabierała ze sobą nikogo a już na pewno nie martina, bądź nie daj boże Bena. Księżniczka była zdziwiona tą prośbą i również nieco zaniepokojona kiedy dowiedziała się od Maxa, że jego również wezwała samego, bez Lin. 

Nie wiedziała co to wszystko ma znaczyć i tylko pojechała sama do pałacu. Została zaprowadzona do dziennego saloniku jej matki gdzie już czekało jej rodzeństwo wraz z Helem. Księżniczka przywitała się z nimi i usiadła obok Maxa. 

- Wiecie o co chodzi?- spytała mając nadzieję, że któreś z nich coś wie. Wszystkie pary oczu skierowały się na ulubieńca królowej, Kevina. Mężczyzna pokręcił głową. 

- Wiem tyle co i wy. Mam tylko nadzieję, że szybko to załatwi. - mruknął i spojrzał na zegarek. Królowa nigdy się nie spóźniała jednak dzisiaj chyba był ten pierwszy raz. Kevin spojrzał na służącego który to stał przy drzwiach. 

- Możesz zobaczyć co z nią? Nie mam całego dnia. - spytał a służący kiwnął głową po czym wyszedł. Księżniczka spojrzała na niego surowo. Przez kolejne piętnaście minut nic się nie ruszyło. Służący wrócił z informacją, że Królowa przyjdzie niedługo ale nic po za tym. Dostali herbaty a Max z Charlie kruszyli na siebie ciastka. Kevin zaczynał się niecierpliwić i krążyć po salonie. Zdecydował, że jeżeli za chwilę jego matka się nie pojawi, to sobie pójdzie. Jednak czekał wraz ze wszystkimi przez kolejne  dziesięć minut w których to zaczęli rozmawiać o tym co było słychać u siebie nawzajem. Tym oto sposobem dowiedzieli się, że Lincoln ze Skye zaczynają myśleć o dziecku. 

Wreszcie jednak, po blisko pół godziny czekania, przyszła do nich para królewska. Rodzeństwo spojrzało na nich a Charlie od razu wstała z uśmiechem. Jednak szybko jej on zniknął kiedy zobaczyła nie tyle co matkę ale ojca. Wyraźnie się skurczył, na jego twarzy widać było ból a oczy miał dziwnie czerwone. Księżniczka zatrzymała się w pół kroku. 

- Jak dobrze, że jesteście. Wybaczcie, że musieliście czekać ale coś nas zatrzymało. - powiedziała Regina i zajęła z mężem swoje miejsca. Po niej akurat nic nie było widać, no może po za tym, że była lekko zdenerwowana. Jednak Timothy wyglądał okropnie i Charlie przez myśl przeszło jedno. Jej ojciec umierał. 

- Większego wyboru nie mieliśmy. Cary naciskał. - odezwał się Peter a Max mu przytaknął. 

- Wiecie dobrze, że musiał bo inaczej nigdy byście tu się nie pojawili. - odparła królowa i wzięła filiżankę herbaty. Widziała, że byli już sami, służba ich zostawiła na jej wyraźną prośbę ale jakoś nie chciała jeszcze przechodzić do powodu tego zgromadzenia. 

- Po co mieliśmy tu przyjechać?- spytał Kevin patrząc znowu na zegarek.

 - A nie mogę zaprosić swoich dzieci na herbatę bez powodu?- spytała łagodnie i wzięła łyk herbaty. Rodzeństwo spojrzało po sobie i chórem odparło.

 - Nie. 

Regina uśmiechnęła się łagodnie słysząc swoje dzieci. Charlie jednak ze zdziwieniem zauważyła, że do ojca nawet to chyba nie dotarło. 

- Co się stało w takim razie? Możecie przejść do sedna? Śpieszy mi się trochę. - odezwał się Kevin.

 - Oj zamknij się chociaż raz. - warknął na niego Max którego coraz bardziej irytował starszy brat. Niby Kevin był od niego starszy ledwie o trzy lata ale nie potrafił złapać z nim nigdy wspólnego języka. 

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz