152.

75 2 0
                                    

Martin, w przeciwieństwie do narzeczonej, nie poszedł od razu zająć się swoimi obowiązkami. On najpierw musiał załatwić coś innego a mianowicie przydusić nieco Caryego. To też skierował się do gabinetu starego. W momencie gdy pod niego podchodził, wyżej wspomniany mężczyzna właśnie z niego wychodził.

 - Dzień dobry Martin. - przywitał się z nim i chciał go już minąć aby ruszyć do swoich obowiązków ale ten go zatrzymał. 

- Musimy porozmawiać.

- O czym? To nie może poczekać? Powinienem być już u księżniczki. - zauważył. Cary oczywiście nie był spóźniony, to mu się nie zdarzało ale po prostu nie chciał z nim rozmawiać jako, że podejrzewał o co chodzi.

 - Charlie sobie poradzi. To jak?- spytał znowu Martin. Stary niechętnie ale wpuścił go do swojego gabinetu. Obserwował go uważnie i nie dawał nic po sobie poznać, chociaż sądził, że i tak znał temat jego wizyty. Wskazał mu tylko aby usiadł.

 - O co chodzi Martin? Przejdź do rzeczy od razu, bo naprawdę nie mam czasu. - powiedział widząc, że ten się nieco zaciął, zamiast się odezwać. Martin obawiał się, że z tego człowieka nic nie wyciągnie, w końcu Cary był znany z tego, że nie mówił nic jeżeli nie było takiej potrzeby. Dlatego królowa powierzała mu wszystkie sekrety wiedząc, że się nie wygada.

 - Czemu traktujecie Charlie jak królową?- spytał prosto z mostu. 

- Nie traktujemy jej tak. - odparł Cary, jak zwykle beznamiętnym głosem. Martin czasami się aż zastanawiał czy z żoną też tak rozmawiał. 

- Właśnie, że tak. To co dzisiaj służba oddaliła, to jak ty ją traktujesz.- szedł w zaparte.

- Musisz to rozwinąć bo naprawdę nie wiem o co ci chodzi. 

- Nie zapominaj, że pracowałem dla królowej przez lata. Znam jej codzienne rytuały, to co robi odkąd tylko wstanie aż do pójścia do łóżka. Musiałem to wiedzieć i ty tak samo. Więc powiedz mi, czemu każdy wokół niej przeprowadza wszystko tak jakby była Reginą?- spytał Martin któremu naprawdę się to nie podobało. Bał się, że zrobili coś nad wyraz głupiego i wkopali Charlie w niezłe bagno. Cary jednak na to miał gotową odpowiedź. 

- Bo tak jest prościej. Nie będziemy przewracać wszystkiego do góry nogami tylko dla was i to na kilka dni. Lepiej jak służba nie wypadnie z rytmu i będzie robiła wszystko tak jak zawsze, tylko z tą różnicą, że nie usługują dla królowej ale dla księżniczki. 

Martin nie chciał mu wierzyć ale w sumie nie miał powodów. Sam nadzorował prace służby przez długi czas i wiedział, że wprowadzenie nawet drobnej zmiany powodowało zamęt. Gdyby zmienili cały harmonogram dnia, w pałacu zapanowałby chaos.

- Zrzucanie na nią zbyt wiele. Wczoraj jak wróciła, była wykończona. Wiesz dobrze, że nigdy nie zajmowała się tego typu rzeczami a teraz dostała wszystkie obowiązki królowej. - kontynuował, nadal nieco atakując. 

- Po prostu się o nią martwisz, nic jej nie będzie.

- Nie. To nie o to chodzi. Chwilowo sobie radzi ale co jak podejmie złą decyzję? Nie dość, że będzie to miało konsekwencje, to jeszcze królowa nie pozwoli aby o tym zapomniała. Czemu nie ma tu Kevina? Bo z tego co wiem, to on jest następcą tronu. A przynajmniej był, jak ostatnio sprawdzałem. - powiedział podpuszczając go nieco. Miał nadzieję, że ten się przyzna, że coś knuje z królową. Sądził jednak, że król nie miał o niczym pojęcia jako, że również był zdziwiony gdy żona zrzuciła obowiązki na ich córkę. Zresztą, Timothy nie potrafił kłamać. Cary nawet się nie zawahał przy odpowiedzi. 

- O tym, że królowa przekazała dowodzenie dla księżniczki na te dni, dowiedziałem się jako ostatni. Sam również sądziłem, że będzie tu książę Kevin aby przygotował się do objęcia tronu, aby zobaczył jak to wygląda w praktyce. Nie wiem czemu królowa wybrała ją ale sądzę, że ma to związek z tym, że księżniczkę ludzie lubią, czego nie można powiedzieć o księciu Kevinie. - odparł spokojnie a powieka nawet mu nie zadrgała. Martina nieco szlak trafił widząc, a w sumie to nie widząc, żadnej zmiany na jego twarzy. Ciągle był taki sam jak wcześniej i nie mógł nic z niego wyczytać. Czasami chciał zobaczyć go po za pracą aby dowiedzieć się czy tam też taki był, czy może pojawiał się Cary, dusza towarzystwa. 

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz