132.

88 2 2
                                    

Księżniczka w momencie gdy Martin wyjechał do pracy, zamiast pójść spać jak to robiła w dni wolne, ubrała się i również wyszła z domu. Musiała coś sprawdzić jednak nie chciała mówić o tym Martinowi i niepotrzebnie go niepokoić. Sama oczywiście tego również nie chciała robić ale musiała. 

Martin mocno ją zaniepokoił komentarzem w łóżku twierdząc, że jej piersi zrobiły się jakieś większe. Przez ostatnie dwa tygodnie miała nudności, czuła się słabo a kostki puchły jej niemiłosiernie. Również okres jej się nie pojawił i bała się jak diabli wiedząc co może to oznaczać. 

Wiedziała, że nie może ot tak wejść do sklepu po test ciążowy bo ledwie moment później będą wszędzie informacje na ten temat. Jednak jako, że mieli dwudziesty pierwszy wiek, księżniczka zrobiła najprostszą rzecz. Po prostu to zamówiła, zapakowane, do apteki. Normalnie wszystko zamawiała do domu z dopiskiem, że jak ich nie będzie to albo do ich sąsiada bądź do kawiarni. Tego jednak nie chciała zamawiać do nich z obawy, że Martin może przechwycić paczkę. Nie miała nic przeciwko, że je otwierał, w końcu i tak zawsze chwaliła się tym co właśnie zamówiła. Mogłoby się wydawać dziwne gdyby teraz raptownie mu tego zabroniła. 

To też jechała przed siebie, mocno wystraszona. Bała się, że to wszystko okaże się prawdą i tego nie chciała. Nie mogła zrobić tego dla Martina. Niby wiedziała, że w ciążę zajść sama nie mogła ale i tak czułaby się winna. Na szczęście nie tak długo po tym dojechała na miejsce, odebrała zamówienie i już była gotowa do powrotu ale musiała się jeszcze przed tym powstrzymać. Na jej liście był jeszcze spożywczak co ją nieco irytowało. Jak normalnie lubiła wycieczki do niego, w końcu wszystko nadal było dla niej nowe, to tak dzisiaj wyjątkowo ją to irytowało. 

To też nie przechodziła przez żadne alejki które ją nie interesowały i których nie było na liście, po czym szybko zabrała się i wróciła do domu. Do zamrażalki wrzuciła jedynie lody i mięso byle jak do lodówki. Zerknęła na zegarek i zobaczyła, że była dopiero jedenasta. Miała jeszcze masę czasu aby dowiedzieć się czy jest w ciąży i ewentualnie wymyślić co z tym zrobić oraz się uspokoić. 

Z tą myślą poszła na górę prosto do ich łazienki. Rozpakowała paczkę, wyjęła testy sztuk trzy, każdy inny aby mieć pewność. Cieszyła się, że wypiła wielką kawę oraz sok w drodze na zakupy, bo przynajmniej miała czym sikać. Aż zaśmiała się cicho widząc gdzie jej myśli odleciały. 

To też przeczytała instrukcje nie tyle co jak ich użyć ale czego wypatrywać po czym je zrobiła. Położyła je na ziemię przed sobą a sama usiadła pod wanną. Czuła, że zbliża jej się atak paniki ale nie była w stanie zmusić się aby spojrzeć na nie. To też ustawiła alarm na za dziesięć minut, po czym odchyliła głowę do tyłu i zamknęła oczy. 

Bała się jak cholera, bała się co zrobi jeżeli okaże się, że jest w ciąży. Ma powiedzieć o tym Martinowi? Przecież to go zniszczy. Nie chciała również dzieci w tym momencie ale nie sądziła aby była w stanie je usunąć. Nie było żadnego potwora jak Ross tylko miłości jej życia. Jednak gdy myślała o tym, wolała zrezygnować z dziecka jeżeli oznaczałoby, że inaczej straci Martina. Na to nie mogła pozwolić. Nie dałaby rady bez niego. Przecież to tylko dzięki niemu tu była, dzięki niemu pozbierała się po Rossie. Jeżeli zniknie, ona się złamie. Wiedziała, że nie może postawić mężczyzny w takiej sytuacji, nie teraz gdy dopiero się docierali, zaczynali wspólne życie razem. Może gdyby byli ze sobą dłużej to by to rozważyła ale nie teraz. Myślała i myślała i coraz bardziej panikowała. 

Machała nogami nie mogąc w sumie nad nimi zapanować. Była przerażona a gdy usłyszała swój alarm, miała wrażenie, że serce jej się zatrzymało. Wreszcie go wyłączyła ale minęło kolejne pięć minut nim zmusiła się do spojrzenia na testy. Patrzyła na nie i patrzyła i aż uszczypnęła się z całej siły w rękę aby upewnić się, że nie śpi. 

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz