153.

70 1 4
                                    

- Naprawdę musze?- jęknęła księżniczka która to została znowu obudzona o nieludzkiej porze. Martin, który był przyzwyczajony do wstawania znacznie wcześniej, nie marudził jak ona. 

- Zgodziłaś się na to. - odparł tylko z lekkim rozbawieniem widząc jak ta naciąga kołdrę na głowę. Służba, która w większości jej nie znała, przyzwyczaiła się do jej stylu bycia i nie byli tak sztywni jak na początku. 

- Nie lubię cie. - mruknęła spod kołdry którą zaraz jej ściągnął z głowy. Wyglądała jakby piorun w nią walnął. - Przecież dzisiaj nic nie musze robić. Aż tak ważnego.

- Cary na pewno coś ci znajdzie. - zauważył słusznie, znając dobrze starego. Księżniczka wywróciła oczami ale ochoczo przyjęła kubek z kawą. Martin zdążył wyjść z łóżka i pójść do łazienki ale Charlie nadal siedziala na swoim miejscu, próbując zmusić się do jakiegokolwiek ruchu. 

Księżniczka, która dostawała dwie gazety do porannej kawy, zgodnie ze zwyczajem swojej matki i których nie ruszała, dzisiaj wzięła jedną do ręki. Zauważyła, że ich oświadczenie zrobiło swoje. Wszędzie były jej i Martina zdjęcia z wielkimi nagłówkami, że szykuje się królewski ślub. Skupiła się nieco na artykule który wyjątkowo był pozytywny a redakcja życzyła im szczęścia i mniej kłód pod nogi ze strony królowej. Charlie była szczęśliwa widząc, że wszystko zaczynało się układać. Miała swojego Martina jak i całą resztę z której była gotowa zrezygnować lecz nie chciała tego robić. Nadal jednak sądziła, że ktoś podmienił jej matkę ale tak długo jak względnie akceptowała jej narzeczonego, mogła żyć z tym. 

Z tą myślą wreszcie się wygramoliła z łóżka i poszła przygotować się do kolejnego dnia. Królowa była w szpitalu od prawie pięciu dni jednak na szczęście niedługo miała wracać. Księżniczka nie chciała zajmować się tym całym syfem dłużej niż było to konieczne. Dzisiaj również chciała poprosić aby zdjęła z niej część obowiązków i mogła przekazać je dla Kevina, tak jak to powinno być na samym początku.

 Po niecałej godzinie, para była gotowa na widok publiczny. Martina nadal krępowała nieco obecność służby w tego typu czynnościach i jedynie pozwalał sobie przynieść kawę bądź ewentualnie ubrania. Resztę wolał robić samemu, jak to miał w zwyczaju przez ponad trzydzieści pięć lat. Księżniczka nie miała jednak tego problemu i pozwala na siebie wciskać ubrania w których to miała dziwny zwyczaj się gubić i plątać. 

Teraz też szli na śniadanie do małej jadalni której używała para królewska na co dzień. To pomieszczenie akurat Charlie lubiła i nie miała nic przeciwko przebywaniu w nim. Zaraz zajęli miejsca przy stole a służba od razu zaczęła podawać im śniadanie. Martin w trakcie, w którym to Charlie grzebała w telefonie, zauważył coś na jej talerzu.

 - Ona nie może tego zjeść. - odezwał się. Wszyscy spojrzeli na talerz księżniczki która to zgodnie z życzeniem, miała naleśniki z owocami w których między innymi były truskawki.

- Czy coś jest nie tak wasza wysokość?- odezwał się służący który przed chwilą postawił przed nią talerz. 

- Jestem uczulona. Nie mogę truskawek. - odparła przepraszająco. Ci chyba nie do końca wiedzieli co zrobić i postanowił ich uratować jeden ze służących który akurat ją pamiętał. 

- Zaraz to wymienimy tylko będzie musiała księżniczka chwile poczekać. - odezwał się pewnie. Ta kiwnęła głową na zgodę. 

- Dziękuję Wiliam. 

Zaraz już wszystko wróciło do normy a Charlie chwilowo chrupała tosta. 

- Czasami się zastanawiam co królowa tu wyprawia. - mruknął Martin gdy zostali względnie sami, nie licząc właśnie Wiliama, stojącego w rogu i będącego pod ręką w razie potrzeby.

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz