58.

87 3 3
                                    

Księżniczka wróciła do domu z Martinem, który to nie wybuchnął już do wieczora i nawet poprosił aby poszła po coś do jedzenia. Charlie z radością się ubrała i poszła po wszystko co było potrzebne aby zrobić obiad. Gotować nie umiała ale zawsze był Ben pod telefonem bądź też Martin, któremu zabroniła pomagać i zgodziła się tylko na to aby siedział w kuchni i dawał jej instrukcje. Wiedziała oczywiście, że to nie był koniec, że po prostu teraz ma lepszy moment ale nie zamierzała narzekać. Kto jak kto ale ona była świadoma faktu, że dojście do siebie, nie ważne w jakiej sytuacji, było ciężkie. 

To też po tym jak usnęli przed telewizorem, dzień pogrzebu zakończył się spokojnie, tylko po to aby nowy zaczął się z przytupem. 

Od samego rana księżniczka miała nieodebrane połączenia od Rossa. Nie miała pojęcia co to wszystko znaczyło, czego chciał ale nie interesowało ją to. Widząc jedynie, że Martin śpi, chrapiąc cicho, cmoknęła go w policzek i wyszła z łóżka aby go nie obudzić. Zdecydowała, że przejdzie się do sklepu jako, że po królewskiej podróży, lodówka Martina była pusta i nawet nie było okazji aby ją zapełnić. 

To też na swoje dresy w których spała, zarzuciła płaszcz, zabrała portfel i szmaciaka na zakupy, po czym wyszła. Na ulicy było dziwnie więcej reporterów, byli jakoś pobudzeni i robili jej zdjęcia jak szaleni. Sądziła, że po pogrzebie im to minie ale jak widać, się myliła. Kiedy tylko jeden z nich wleciał przed nią aby zrobić jej zdjęcie idealnie od przodu, warknęła.

 - Mam iść po parasol?

Mężczyzna szybko się cofnął i pozwolono zrobić jej zakupy. Również już rozumiała czemu Martin wybrał mieszkanie akurat tutaj. Była to spokojna okolica, z dala od głośnego centrum, ze wszystkim czego potrzebował w zasięgu dziesięciu minut spacerem. To też mając wszystko czego potrzebowała do końca dnia, zaczęła wracać do domu obładowana zakupami. 

- Może pomogę? - usłyszała za sobą. Odwróciła się aby warknąć na jakiegoś reportera ale zauważyła przed sobą Caryego. 

- Cary? Co tu robisz?- spytała zdziwiona. Mężczyzna nieco zmieszany pod tyloma obiektywami które namiętnie robiły im zdjęcia, odparł jedynie.

 - Chodźmy do środka. Wtedy wszystko wyjaśnię. - powiedział i wyciągnął rękę po zakupy.

Księżniczka oddała mu siatkę i ruszyli przed siebie w otoczeniu reporterów. Cary z całego serca współczuł rodzinie królewskiej takiego życia. On miał dosyć po pięciu minutach, nie wyobrażał sobie jak tak można żyć dwadzieścia cztery godziny na dobę. W końcu dotarli na miejsce i weszli do środka. 

Stary jeszcze nigdy tu nie był i zdziwił się, że Martin mieszkał w takich warunkach. W końcu znał jego pensje i wiedział, że mógł pozwolić sobie na coś znacznie lepszego. 

- Daj to do kuchni tylko ostrożnie. Na dole są jajka. - powiedziała, zrzuciła buty i weszła do mieszkania. Po takim czasie jaki tu spędziła, czuła się jak u siebie. Cary wyraźnie to zauważył i zastanawiał się czy ten cały lord Fleetwood nie był tylko przykrywką dla ich romansu. 

- To co takiego się stało, że przeszedłeś aż tutaj?- spytała kiedy zajęła się rozpakowywaniem zakupów. Cary otwierał usta ale odezwał się Martin, który właśnie zszedł na dół jeszcze mocno zaspany.

 - Cary? Czemu sterczysz w mojej kuchni?- spytał i wszedł do środka. Jak Charlie tylko uśmiechnęła się do niego, to tak stary aż podskoczył słysząc go za sobą.

 - Czy któreś z was czytało gazety? Włączyło w ogóle Internet?- spytał widząc, że ci zachowywali się nad wyraz spokojnie a księżniczka zaczęła robić śniadanie. Obydwoje jednak pokręcili głowami.

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz