145.

75 1 3
                                    

Następnego dnia gdy to Charlie wróciła z pracy wieczorem, pierwsze co to od progu poczuła przyjemny zapach. Wsadziła głowę od kuchni ale ta stała pusta a na kuchence jedynie się działo. Weszła do środka i zauważyła, że na patelni były grube kotlety. Rozejrzała się i podebrała kawałek pomidora z deski. 

- Odliczę ci to od twojego hamburgera. - usłyszała za sobą nieco rozbawiony głos Martina. Księżniczka odwróciła się do niego i zobaczyła jak to szedł do niej wyraźnie wesoły. Nie wiedziała skąd ta zmiana ale nie narzekała. Zauważyła również, że oczy mu się dziwnie świeciły a na policzkach miał lekki rumieniec. 

- Piłeś?- spytała zdziwiona. Mężczyzna nieco się zmieszał.

 - Jedno piwo ale.. - zaczął niezbyt pewnie. W końcu dobrze wiedział co działo się u niego w domu i nie chciał aby Charlie kiedykolwiek musiała w ogóle martwić się, że to może przejść do ich związku.

 - Beze mnie? Wstydź się. - przerwała mu tylko. Martin uśmiechnął się pod nosem i przekręcił kotlety. 

- Jakaś okazja? - spytała nieco zdziwiona. W końcu ten nigdy nie pił sam z siebie. Zdarzało mu się to jedynie z nią i to znacznie mniej od niej. Również zauważyła, że już zrzucił swój garnitur i biegał w dresie. 

- Może. - odparł i zaraz dodał szybko. - Wsadziłem wino i piwo do lodówki. Co chcesz?

Charlie zanim odpowiedziała, najpierw zanurkowała w lodówce aby zobaczyć co takiego kupił. Ona oczywiście wypiłaby wszystko ale wolała to co lepsze. Zaraz wyciągnęła butelki z piwem. Martin w tym czasie zdjął kotlety z patelni. 

-Idź się przebrać. Będę w salonie. - powiedział gdy znowu czuł jej wzrok na sobie. Normalnie by się nieco z nim kłóciła ale widząc, że raczej nie stało się nic złego, poszła wykonać jego polecenie. Zarzuciła na siebie getry i bluzę po czym zeszła na dół, w momencie gdy to Martin wnosił do salonu dwa, sporych rozmiarów talerze.

 - Ooo. - odezwała się cicho gdy zobaczyła co jeszcze na nich było. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem i gdy tylko usadowiła się na kanapie z poduszką w roli stolika, podał jej jeden. Sam ze swoim usiadł bardziej ludzko, obok niej. 

- Dobra, to co się dzieje? - spytała nieco podejrzliwie. Martin, który właśnie to włączał odcinek ich serialu aby nadrobili, wzruszył ramionami. 

- Nic. Czemu ma się coś dziać?

- Dostałam dwa wielkie hamburgery ze wszystkim co można w nie wepchnąć, frytki i piwo. Albo umieram i jeszcze o tym nie wiem albo zaraz mi oznajmisz, że mam za duży tyłek, od jutra przechodzę na dietę a to mój pożegnalny posiłek. - wyjaśniła jak zwykle optymistycznie. Ten spojrzał na nią wielkimi oczami, wyraźnie zdziwiony. Zawsze wiedział, że potrafiła dobrze coś podsumować ale teraz to przeszła samą siebie. Roześmiał się cicho i otworzył jej piwo.

- Ani to pierwsze ani tym bardziej to drugie. - odparł i wgryzł się w swoją kolację.

 -To w takim razie co? - spytała niecierpliwie. 

Martin wywrócił oczami ale nie było w tym żadnej irytacji tylko rozbawienie.

 - Poszedłem za twoją radą i złożyłem wypowiedzenie, wykorzystując przy tym dwa tygodnie urlopu. - wyjaśnił wesoło. Na początku sądził, że jego szef nie zgodzi się aby tak zrobił ale szybko dotarło do niego, że lepiej pozwolić mu przejść na urlop niż potem płacić mu za te dni. Charlie już wiedziała skąd taka zmiana w nim. Wreszcie się uwolnił z toksycznego miejsca które to go niszczyło dzień za dniem. Teraz był wolny.

 - Naprawdę? Jezu, tak się cieszę!- powiedziała wesoło i wyciągnęła się jakoś do niego aby złapać go za rękę. Mężczyzna uśmiechnął się do niej. Nie miał jednak serca powiedzieć jej, że tym co go przekonało do tego, było to co zrobili dzisiaj. Gdy tylko wszedł do pracy wiedział, że coś wybuchnie i miał racje. W momencie gdy jeden z jego pracowników przedstawiał projekt, postanowił to wykorzystać do ponaśmiewania się z niego. Tym oto sposobem przy zdjęciach a nawet i nagraniach spod drzewa z ich małych wakacji, dokleili dźwięk z przeklętego nagrania z jego gabinetu. Martin cudem się nie rozpłakał widząc to. Bez słowa wstał, zabrał swoje rzeczy i poszedł do szefa aby złożyć swoją rezygnację. Wiedział, że w ten sposób ci ludzie wygrani ale nie miał siły walczyć. Może gdyby ktoś był po jego stronie to by próbował ale tak nie było warto. Jedynie jego asystent w miarę dobrze go traktował, nie brał nigdy udziału w gnębieniu go tylko co z tego? To było za mało. 

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz