- Martin, zostaw wreszcie to. - odezwała się księżniczka. Mężczyzna mruknął tylko coś pod nosem i wziął do ręki kolejne papiery. Charlie wywróciła oczami, podeszła do niego i bez uprzedzenia, wyrwała mu je z ręki.
- Ej!- uniósł się oburzony i spojrzał na nią. Ta z kolei uśmiechnęła się łagodnie do niego.
- Zostaw to. One nie uciekną. - powiedziała spokojnie i schowała wszystko do teczki. Martin nie był zbytnio z tego zadowolony.
- Jest jeszcze masa papierów które powinniśmy przejrzeć przed wyjazdem. -zauważył słusznie. Charlie wzruszyła ramionami.
- One mogą poczekać w przeciwieństwie do świąt. No już, upewnij się, że masz wszystko i czas się zbierać powoli. - odparła i ruszyła do swoich bagaży w których to grzebała jeszcze Edith, upewniając sie za księżniczkę czy wzięła wszystko co potrzebne.
Szykowali się na wyjazd na święta. Ostatnie dwa lata spędzali je w domu, w pałacu i tym razem postanowili to zrobić tak jak nakazuje tradycja. Wyjechać. W tym roku obrali za kierunek zamek w Szkocji, w którym to mieli się zatrzymać aż do nowego roku i wrócić pod koniec pierwszego tygodnia stycznia.
Martin wstał więc z fotela i zaczął przeglądać nieco swój bagaż. Sądził, że miał wszystko pomimo tego, że on w przeciwieństwie do Charlie, nie zabrał połowy szafy. Zdecydowali jednak, że nie wezmą ze sobą zwierzaków i zostawią je z Edith i Lukiem, którzy to zaoferowali, że nimi się zajmą.
- Masz wszystkie leki? - spytał. Sądził, że to było najważniejsze. Charlie spojrzała na niego nieco nieprzyjemnie i kiwnęła głową. Może i je brała ale nie znaczyło to, że lubiła o tym rozmawiać. Nadal miała gorsze momenty, wczoraj nie wiedzieć w sumie czemu, warczała na niego i odwróciła się do niego tyłkiem w łóżku, nie chcąc nawet na niego patrzeć.
Martin więc skończył temat i zszedł na dół aby poinstruować ludzi co i jak mieli pakować do samochodu. Na szczęście prezenty zostały wysłane już wcześniej, wraz ze służbą, która miała się nimi zająć ma miejscu. Sądził, że gdyby mieli brać je ze sobą, to oni sami siedzieliby na dachu.
.
Ledwie godzinę później, zapakowali się wreszcie i byli gotowi do drogi. Oni normalnie jeździli bez służby jednak większa część jej rodziny, musiała pozbyć się jej i samemu prowadzić tyle godzin. Kevin narzekał na to ale i tak nikt nie zamierzał robić dla niego wyjątku. Służba miała iść do domu na święta, a nie wozić jego tyłek do innego kraju.
Charlie westchnęła cicho. Jakoś nie potrafiła cieszyć się z tylu godzin w drodze. Normalnie uwielbiała długie trasy jednak dzisiaj wolałaby zakopać się w łóżku i nie istnieć dla nikogo. Miała gorszy dzień i wiedziała, że było to po niej widać. A przynajmniej Martin to widział bo nie próbował zagadywać jej na siłę i tylko pozwalał jej zanurzyć się w swoich myślach. Zauważył, że było z nią nie najlepiej. Nawet jej ukochana wiedźma nie oderwała jej od okna i nie spowodowała, że nuciła pod nosem. Dzisiaj Stevie nie miała takiej mocy.
Martin zerkał na nią co jakiś czas. Widział, że podciągnęła kolana do góry. Normalnie by ją nieco skrzyczał za stawianie butów na tapicerce ale dzisiaj z tego zrezygnował. Były czyste a zresztą, zawsze można było wyczyścić ewentualne zabrudzenia. Jakoś po godzinie jazdy, zauważył, że Charlie ociera oczy.
- Charlie?- zaczął cicho. Księżniczka mruknęła ale nawet na niego nie spojrzała i ciągle wyglądała przez swoją szybę.
- Wszystko w porządku? - spytał zmartwiony. Charlie w pierwszym odruchu chciała się na niego wydrzeć ale uspokoiła się najpierw i kiwnęła głową.
CZYTASZ
Po prostu Charlie (Zakończone)
RomanceWielką Brytanią rządzi surowa królowa wraz z mężem kompletnie jej podporządkowanym. Rodzinę królewską obowiązują surowe zasady jak i nakazy, które to kontrolują ich całe życie. Prasa śledzi ich na każdym kroku, o prywatności można zapomnieć. Jaką j...