Helen jechała przed siebie co rusz ocierając oczy z łez. Wiedziała, że była beznadziejnym kierowcą a teraz w tym stanie bez problemu mogła skończyć na najbliższym slupie, jednak obyło się bez takich niespodzianek. Cudem również nikogo nie rozjechała ale chyba przejechała ze dwa razy na czerwonym. Nie interesowało jej to w sumie, miała pieniądze, mogła zapłacić te cholerne mandaty. Mijala ulice Londynu który to nigdy nie spał tylko zmniejszał swoją aktywność. Miała wrażenie, że droga jej się dłuży ale zaraz zauważyła znajomy budynek pod którym to moment później się zatrzymała. Wygrzebała swoje klucze i próbowała otworzyć drzwi trzęsącymi się rękoma. Wychodziło jej to beznadziejnie i raz nawet jej wypadły z ręki.
- Kurwa. - mruknęła cicho, pociągnęła nosem i wreszcie udało jej się trafić w dziurkę. Przekręciła go i weszła do środka. Na parterze było kompletnie ciemno, widać było jedynie zarysy mebli, ścian. Jednak z ulgą zauważyła, że z piętra widać lekkie, nieco przygaszone światło. Ruszyła przed siebie i po dwóch krokach weszła w krzesła które to poleciały na ziemię, robiąc przy tym masę hałasu.
- Cholera jasna. - mruknęła i zaczęła po ciemku szukać włącznika światła, macając ścianę. Na górze usłyszała jakiś ruch ale zignorowała go i tylko nadal gładziła ścianę na której to jak na złość nie mogła nic znaleźć. Jednak chwilę później zapaliło się światło lecz nie dzięki niej ale Benowi, który to stał na schodach z mieczem w ręku. Na początku bał się, że ktoś mu się włamał ale kiedy zobaczył żonę macającą ścianę, uspokoił się. Helen spojrzała na niego i z lekkim rozbawieniem spytała.
- Idziesz polować na smoka?
- Dzisiaj chyba na smoczycę. Co tu robisz?- spytał i odłożył miecz który służył mu głównie jako przedłużenie ręki kiedy to nie chciało mu się podnosić tyłka do włącznika światła. Kobieta poprawiła swoją spódnicę i spojrzała na niego.- Byłam u Reginy. - zaczęła. Ben zszedł do niej ignorując chwilowo rozwalone krzesła. Miał to dziwne wrażenie, że z jego żoną coś się działo. Była dziwnie przygaszona, jej oczy stały się lekko czerwone a głos dziwnie mokry.
- Myślałem, że wezwała tylko Charlie. - zauważył. Helen pokręciła głową.
- Wezwała nas wszystkich. Mnie i dzieciaki, zabroniła przyjeżdżać z kimkolwiek, nawet żonom. - kontynuowała. Bena to szczerze zdziwiło ale chwilowo milczał. - Na początku sądziliśmy, że to znowu coś z Charlie, w końcu to wtedy zawsze wzywa na narady wojenne ale tym razem było to coś gorszego.
Tu się już zacięła i patrzyła tępo gdzieś ponad jego ramieniem.
- Co się stało? - spytał cicho. Helen pokręciła głową nie chcąc tam wracać. Wiedziała również, że Regina prosiła aby nie mówić tego nikomu lecz jak mogła okłamywać Bena? Przecież on wiedział o niej wszystko, był jej podporą bez której już się waliła.
- Regina jest chora. Rak. - wyrzuciła z siebie. Ben zrobił wielkie oczy jednak tym samym stan w jakim była Helen miał sens. Była nie tyle co wystraszona ale po prostu smutna.
- Matko, jak źle jest?- spytał kiedy pierwszy szok minął.
- To później. Nie przyjechałam do ciebie żeby się żalić.
- W takim razie po co?- spytał już jej nie rozumiejąc. Sądził, że była tu aby się wypłakać jako, że wiedział, że nigdy nie zrobiłaby tego przy reszcie. Tam była twarda. Helen uśmiechnęła się łagodnie.
- Bo to mi coś uświadomiło. - zaczęła spokojnie. - Widziałam ból Timothy'ego kiedy patrzył na nią, kiedy wiedział, że może ją stracić, że może zabraknąć jego miłości życia. Próbowałam to sobie wyobrazić i nie mogłam. Nie mogłam sobie wyobrazić, że nie będzie ciebie przy mnie, że to koniec. Że marnujemy czas na jakieś cholerne kłótnie w sumie o co? O jakieś cholerne zdjęcia? Przecież cie znam tyle lat, wiem, że nigdy byś tego nie zrobił, że nigdy byś mnie nie zdradził, nie skrzywdził. Nie mogę znieść myśli, że nie będzie cie obok chociaż jeden dzień dłużej. Wiem, że powiedziałam masę okropnych rzeczy za które powinieneś mnie znienawidzić ale błagam cie, pozwól mi to naprawić. - powiedziała tak beznadziejnie słabym głosem, że Bena aż ścisnęło serce. Nie widywał takiej żony praktycznie nigdy a momentów w których się to zdarzało, nienawidził z całego serca. Widział jak stała przed nim, dziwnie mała, ze łzami na twarzy które ciągle toczyły się z jej oczu.
CZYTASZ
Po prostu Charlie (Zakończone)
RomanceWielką Brytanią rządzi surowa królowa wraz z mężem kompletnie jej podporządkowanym. Rodzinę królewską obowiązują surowe zasady jak i nakazy, które to kontrolują ich całe życie. Prasa śledzi ich na każdym kroku, o prywatności można zapomnieć. Jaką j...