126.

84 2 2
                                    

Odwaliłam nieco z tym opowiadaniem. Rozpędziłam się przy drugiej części i okazało się, że będzie miała ponad dwieście rozdziałów. Także ten tego.. Miłego czytania?
............

W dniu, w którym para wprowadziła się do nowego domu zaczynając przy tym nowe życie, nie zrobili nic. Jedynie pownosili kartony do odpowiednich pokoi ale nic po za tym. Nie mieli na to większej ochoty ani sił i tylko zamówili jedzenie z którym zalegli w ich nowym łóżku, które okazało się nad wyraz wygodne oraz zostało ochrzczone tej samej nocy. 

Następnego dnia od rana zaczęli się rozpakowywać co jak okazało się, wcale nie było łatwym zadaniem. 

- Czemu łatwiej jest wrzucić wszystko do kartonów niż z nich to wyjąc?- mruknęła Charlie, która właśnie rozwijała talerze w kuchni. Sądziła, że nie będzie to aż tak czasochłonne i dosyć irytujące. W końcu mijała właśnie godzina a oni nadal bawili się z rozpakowywaniem. 

- Mamy na to cztery dni. Pracę zaczynam dopiero w poniedziałek. Damy rade. - odparł spokojnie i przesunął Frodo który to wlazł mu do kartonu udając chyba miskę.

 - Stresujesz się?- spytała, odstawiając ostatni z talerzy na blat w ładny marmurkowy wzorek. Martin wzruszył ramionami. 

- Mam kierować zespołem gdy jestem z zewnątrz. Nie wiem czy z tego coś wyjdzie ale będę się starał. Oczywiście, że się boje. W końcu po szkole od razu zacząłem pracować dla korony, nie znam nic innego. -odparł cicho. Nie był tylko co nieco zestresowany ale wręcz przerażony faktem, że miał zacząć nową pracę w kompletnie nowym miejscu, z nowymi ludźmi którymi miał kierować. Nie był urodzonym liderem, nie miał aż tak wielkiej siły przebicia. Wolał poddać jakąś sprawę, pójść na kompromis niż walczyć o swoje. Nie wiedział jak miał się tam odnaleźć.

 Księżniczka podeszła do niego i pogładziła go po policzku. Mężczyzna spuścił na nią wzrok. Kobieta widziała, że był wyraźnie wystraszony i tylko udawał przed nią aby dodatkowo jej nie zamartwiać.

 - Wiem, że dasz sobie rade. Jesteś cholernie mądry, wiesz dokładnie co masz robić. Nie znam nikogo kto cie nie lubi.

-Królowa. - wtrącił szybko ale Charlie pokręciła głową.

 - Nie prawda. Teraz zdecydowała się ciebie gnębić ale chyba pamiętasz, że to właśnie ze względu na jej sympatie do ciebie, tak szybko stałeś się jej doradcą. Dasz sobie radę. - odparła łagodnie. Niby wiedział, że miała racje jednak co miał poradzić na fakt, że i tak się bał? W teorii fakt, że pracował dla korony był czymś dobrym, w końcu musiał radzić sobie z najgorszym syfem jednak wszyscy wiedzieli kim był, co robił, że był z księżniczką. Zaraz też zrobił wielkie oczy. 

- A co jak zaczną mi wypominać to nagranie? - spytał wystraszony. W domu nie miał z tym większego problemu. Służba nie dość, że była po ich stronie, to w dodatku nie mogli nic powiedzieć jako, że byli niżej w hierarchii od niego. Tu jednak mogli sobie otwarcie z nieco żartować, docinać mu. 

Charlie przeklęła w myślach widząc, że to miało się chyba za nimi ciągnąć już do końca życia.

 - Będziesz ich szefem, będziesz miał nad nimi władzę. Jeżeli zaczną coś takiego robić to jestem pewna, że znajdziesz coś aby ich uciszyć, bądź ewentualnie pozbyć się ich. Na pewno o tym wiedzą i nie sądzę, że będą to wyciągać. - odparła pewnie. Widziała, że bał się i wcale mu się nie dziwiła. W końcu to on miał się z tym mierzyć dzień w dzień, gdzie ona będzie gniła w domu. Również do tej pory nie wiedziała co miała ze sobą zrobić jako, że nie wyobrażała sobie aby być do końca życia na utrzymaniu Martina oraz zostać kurą domową.

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz