54.

102 2 1
                                    

Kiedy Martin z Charlie wylądowali, szybko wyszli z lotniska widząc, że ludzie robili im zdjęcia. Księżniczka nie chciała mówić tego dla mężczyzny ale w internecie już była masa artykułów na temat tego co stało się na wystąpieniu. Wszędzie były zdjęcia jak i filmy z momentu kiedy to Martin dowiedział się co stało się z jego córką. Również krytykowano królową za kontynuowanie wystąpienia po krótkiej przerwie. Charlie jednak nie miała serca aby powiedzieć mu co się tam działo, że każdy wiedział i widział go w najgorszym momencie swojego życia. 

Jednak kiedy wyszli z lotniska, stanęli jak wryci. Wszędzie była prasa która dowiedziała się jakimś cudem, że przylecieli do kraju. Martin był przerażony, patrzył na nich zapuchniętymi oczami chcąc stąd uciec jednak Charlie chwyciła go mocno za rękę i zaczęła taranować sobie drogę między nimi do Paula czekającego przy samochodzie. 

- Suńcie się do cholery. - warknęła na nich wściekła. Odsunęli się na dwa kroki ale ciągle pstrykali zdjęcia jak najęci. Na szczęście mieli resztki przyzwoitości i nie wykrzykiwali żadnych durnych pytań. 

- Tutaj!- usłyszała i zobaczyła ponad tłumem jak ktoś do nich machał. Przeciągnęła więc tam Martina który próbował jakoś schować się przed prasą za księżniczką. Może i nie było to najlepsze rozwiązanie ale wiedział, że ta nie miała nic przeciwko. Wreszcie dotarli do wysokiego i szczupłego mężczyzny stojącego przy samochodzie. Jak zwykle na nosie miał swoje okulary, mocniej zarysowaną szczękę, kilkudniowy zarost i lekko przydługie blond włosy.

 - Wsiadajcie. - powiedział tylko a ci posłusznie wykonali polecenie Paula. Moment później, po tym jak ten prawie rozjechał jednego z reporterów, wyjechali z parkingu lotniska. Martin, po tym jak szok po tym wręcz chorym przywitaniu minął, schował twarz w dłoniach. Charlie nie słyszała nic z jego strony ale widziała jak cały chodził. Księżniczka przysunęła się do niego i objęła go mocno rękoma. Martin wtulił się w jej pierś płacząc cicho. Im bliżej był domu, tym coraz bardziej do niego docierał fakt, że nie było tam jego córeczki.

.

Martin nie chciał jechać do domu księżniczki tylko do siebie. To też Paul zawiózł ich na miejsce gdzie to było ledwie kilku reporterów. Większość sądziła, że pojadą do księżniczki więc nie musieli użerać się z nimi, chwilowo. 

Charlie wprowadziła mężczyznę do mieszkania. Panował tu zaduch więc kobieta pootwierała okna aby przewietrzyć, a Martin zaległ na kanapie w salonie. Był odrętwiały, nie wiedział już co czuł. Raz sądził, że był wyprawy z uczuć jednak moment później czuł wręcz za dużo. Sądził, że to było właśnie najgorsze uczucie. 

- Zrobię ci coś do jedzenia. Musisz być głodny. - powiedziała cicho kiedy to dotarło do niej, że od wielu godzin jedyne co miał w ustach to kilka łyków wody w samolocie. Na pokładzie odmawiał jedzenia ale wiedziała, że nie mógł się głodzić. Mężczyzna pokręcił głową.

 - Martin..

- W tym momencie nie dam rady nic przełknąć. - odparł cicho na swoje usprawiedliwienie. Czuł, że ssało go w żołądku jednak wiedział, że przez gulę w gardle nie byłby w stanie nic przełknąć. 

- w takim razie herbata. Pić akurat już musisz. - zarządziła i nie czekając na jego odpowiedź, poszła do kuchni. Kiedy woda się gotowała, ona musiała usiąść czując to cholerne mrowienie w nogach. Błagała tylko wszelkie siły wyższe żeby teraz jej tego nie robiły, aby te bezużyteczne nogi nie odmówiły posłuszeństwa w najgorszym momencie. Woda się zagotowała a ona poszła do salonu z kubkami z herbata. Ledwie je postawiła na stolik i opadła na kanapę bezsilnie. Przymknęła oczy aby nie zacząć wrzeszczeć z bezsilności czując, że jej nogi były jak z ołowiu.

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz