118.

91 3 3
                                    

Księżniczka od samego rana biegała po całym statku i zbierała swoje rzeczy które nawet nie wiedzieć kiedy przewędrowały w każde możliwe miejsce. Wiedziała, że była od tego służba, że mieli robić w większości wszystko za nich ale ona po prostu nie mogła wysiedzieć na tyłku. Dzisiaj również przydzielony do niej kamerzysta miał co robić. W końcu normalnie wyszła z pokoju, uśmiechała się i było jej pełno wszędzie. Nikt jednak nie narzekał widząc, że chwilowo się z nią polepszyło. Nie pamiętali czy przez całą trasę miała choć trochę dzień podobny do tego.

 Charlie w pewnym momencie wyleciała zza zakrętu i wpadła na brata. 

-Uważaj idiotko!- krzyknął oburzony i odepchnął ją odruchowo tak, że ta poleciała do tyłu i tylko chyba dzięki kamerzyście który ją złapał, nie wylądowała na tyłku. 

- Nie marudź. Po dzisiejszym dniu już nie musimy się widywać jeżeli nie będzie trzeba. - mruknęła widząc, że ten nieco popsuł jej humor.

 - Wolałbym cię już nigdy więcej nie widzieć. - warknął i bez słowa ją minął. Charlie spojrzała za nim w idealnym momencie bo ten odwrócił się do niej. Księżniczka z szerokim uśmiechem pokazała mu środkowy palec ze słowami. 

-Pierdol się Kevin.

Książe prychnął i poszedł dalej. Kobieta odwróciła się do mężczyzny który chodził za nią i powiedziała.

 - Nie obrazę się jeżeli to opublikujesz. 

Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Oczywiście wiedzieli, że rodzeństwo nie pałało ostatnio miłością do siebie jednak nikt chyba nie wiedział jak było źle. 

Charlie jednak zaraz już zapomniała o jakże przyjemnym spotkaniu z bratem i już szła dalej aby się przygotować do wpłynięcia do ostatniego portu na ich trasie.

.

- Charlotte, usiądź. -powiedział łagodnie Timothy widząc jak to jego córka krąży po saloniku i nie może doczekać się aż wreszcie przybiją do portu. 

- Ta ta, później. - mruknęła i znowu wyjrzała przez okno. 

- Nie wiem po co się tak nakręcasz. I tak matka nie pozwoli ci z nim być. - mruknął Kevin który siedział rozwalony w fotelu. Był zły przez tą całą trasę. Wizyta w ich koloniach uświadomiła mu tylko, że nikt go nie chce na tronie oprócz zatwardziałych konserwatystów. Ludzie go nie lubili i walili tłumnie do nich tylko ze względu na Charlie. Jego nie zauważali. Również nie rozumiał czemu ich matka to zrobiła, czemu wysłała ją z nimi. Przecież powinna wiedzieć jak to się skończy, że jego poparcie jeszcze bardziej spadnie. 

- A ja słyszałam, że nie chcesz ze mną rozmawiać ale popatrz, ciągle klepiesz tym ozorem. - zauważyła księżniczka, nie pozwalając aby wyprowadził ją z równowagi. W sumie to nie wiedziała czy cokolwiek by to sprawiło. Miała go dzisiaj zobaczyć, po tylu tygodniach rozłąki. Dotknąć. Nie mogła się doczekać i znowu wyjrzała przez okno. Kevin się zamknął a Timothy odetchnął z ulgą widząc, że nie musi interweniować.

 - Wasza wysokość. - odezwał się i skłonił Cary który właśnie do nich wszedł. Kevin nawet na niego nie zareagował a król wskazał mu od razu aby zajął miejsce. Charlie oderwała się od okna i podeszła do ojca któremu to usiadła na oparciu fotela. 

- Musimy ustalić co robimy jak zejdziemy na ląd. - zaczął stary. Cała trójka słuchała go jako, że liczyła na to, że nie będą musieli robić nic. Mieli trochę dosyć machania i szczerzenia się do wszystkich i wszędzie.

 - Jesteśmy już u siebie, wiem, że prasy będzie naprawdę dużo tak samo jak i normalnych ludzi. Nie możemy ich zignorować i dać ledwie zdawkowych odpowiedzi po czym zapakować się do samochodu i odjechać. Najlepiej będzie jak każdy poodpowiada na pytania, pouśmiecha się, oraz skupi się trochę na normalnych ludziach. - Tu spojrzał na Kevina. 

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz