68.

82 2 2
                                    

Ross musiał wyjechać na kilka dni więc Charlie została sama.

 Sądziła, że będzie za nim tęskniła ale jedyne co czuła, to tą cholerną pustkę. Nienawidziła tego ale miała wielką nadzieję, że to minie. W końcu nie mogła pozwolić aby czuła się tak samo jak kilka miesięcy temu. 

Dlatego też zmusiła się do wstania i wyjścia z pokoju. Nie udało jej się jedynie doprowadzić zbytnio do stanu używalności i chodziła w swojej piżamie. W zamyśle chciała iść do kuchni, może znaleźć coś do jedzenia ale nogi same poniosły ją na piętro gdzie urzędował Martin. Obiecała dla Rossa, że nie będzie z nim spędzać czasu a ich kontakty zostaną ograniczone do minimum, jednak nie była w stanie tego zrobić. Nie tylko dlatego, że kochała Martina ale również dlatego, że był jej przyjacielem. To też widząc, że drzwi są otwarte, weszła do środka. 

Martin siedział w fotelu i czytał jakieś dokumenty które tak go wciągnęły, że nawet nie zauważył kiedy to księżniczka pojawiła się u niego. Podniósł na nią wzrok dopiero kiedy usłyszał jak zamykała za sobą drzwi. 

- Charlie? Wszystko w porządku?- spytał łagodnie widząc jej puste spojrzenie. Księżniczka nie miała pojęcia co się z nią dzieje ale momentalnie poczuła gulę w gardle, rozdzierający ból od środka. Podeszła do niego szybko, usiadła mu na kolanach kuląc się i mocno wtulając się w niego, po czym od razu wybuchnęła płaczem. Mężczyzna nie miał pojęcia co się działo, jak to się stało, że znalazła się tu tak szybko. Jednak słysząc ją, czując jak lgnęła do niego, objął ją szybko mocno. Charlie zanosiła się żałosnym płaczem, nie była w stanie się uspokoić i jedyne co była w stanie robić to płakać. Czuła się okropnie, było jej źle i nie wiedziała co czuje. Czy tylko ból, czy tylko cholerną pustkę ktorej tak nienawidziła. Wiedziała tylko jedno, z Martinem czuła się bezpiecznie i jakby mogła zostałaby w jego ramionach na zawsze. 

Mężczyzna był po prostu przerażony tym co się z nią działo. Widział jej wybuchy już wcześniej, były intensywne ale nigdy aż tak. Po raz pierwszy nie wiedział co robić, jak się zachować aby sprawić, że to minie. Mógł jedynie trzymać ją mocno kiedy to cała wręcz chodziła od płaczu i moczyła mu koszule. Nic nie mówił bo nawet nie sądził aby cokolwiek do niej teraz dotarło. Miał okropne wrażenie, że to lord Fleetwood doprowadził ją do tego stanu. 

Kobieta była w stanie uspokoić się dopiero po ponad pół godziny kiedy to już ze zmęczenia zluźniła nieco uścisk i ciągała nosem. Martin jednak trzymał ją równie mocno jak na samym początku, gładząc ją po plecach. Czuł jak nadal nieco się trzęsła ale sądził, że najgorsze już minęło. 

- Nie wypuszczę cie dopóki nie powiesz mi co się stało. - odezwał się kiedy doszedł do wniosku, że już nie będzie kolejnego takiego wybuchu, przynajmniej nie dzisiaj. Księżniczka podniosła lekko na niego wzrok. Widział jej puste spojrzenie zapuchniętych oczu. To co zauważył potwierdzało jego obawy. Charlie przez krótki moment chciała mu powiedzieć o wszystkim co działo się z nią i Rossem, spytać się czy coś takiego minie ale zamiast tego odparła. 

- To chyba wróciło. - powiedziała cicho i aż ukuło ją w sercu widząc ból w oczach Martina. Mężczyzna czuł, że zawiódł, że nie udało mu się jej obronić przed tym wszystkim, że znowu musi przechodzić ten koszmar. 

- Damy sobie z tym rade. Wiemy już jak z tym walczyć. Obiecuję ci, że zrobię wszystko aby ci pomóc. Nie zostawię cie z tym. - powiedział pewnie. Nigdy ale to przenigdy nie przeszłoby mu przez myśl aby zostawić ją w tak trudnym momencie, jednak wiedział, że kobieta potrzebowała to usłyszeć. Charlie uśmiechnęła się blado.

 - Mogę z tobą zostać? Chociaż trochę? - spytała z błagalną nutą w głosie. Martin przyciągnął ją do siebie, chowając ją przy okazji w swojej piersi. 

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz