101.

92 3 1
                                    

Martin obudził się mając wrażenie, że coś mu dzwoni jednak wiedział, że na pewno nie był to budzik, na to było za wcześnie. Leżał przez chwilę ale nic nie słyszał. Już miał przekręcić się na drugi bok widząc, że ma w sumie prawie godzinę zanim w ogóle powinien podnieść tyłek ale znowu to usłyszał. Dopiero teraz dotarło do niego, że był to jego dzwonek do drzwi. Jęknął słysząc, że upierdliwiec który budził go o siódmej rano, nie odchodził i tylko nadal się dobijał. Zaraz zobaczył, że dzwoni telefon i ze zdziwieniem zobaczył, że był to Cary. Mężczyzna odebrał.

 - Co?- mruknął na powitanie. 

- Rusz się i otwórz mi te cholerne drzwi. - warknął stary. Martin rozbudził się z dwóch powodów. To, że Cary pojawiał się tylko jak działo się coś złego a po drugie, był wyraźnie zdenerwowany i zły.

- Już idę. - odparł cicho i zbiegł szybko po schodach. Otworzył mu i od razu oślepiły go flesze z aparatów. Nie miał pojęcia co się działo. Był zdezorientowany i wręcz oszołomiony. Cary bez słowa wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. 

- Coś ty najlepszego narobił?-warknął na niego stary. Martin nie miał pojęcia co się działo. 

- O czym ty mówisz?-spytał cicho. Cary spojrzał na niego wściekły.

 -Mam nadzieję, że było warto. Zniszczyłeś ją. - wysyczał i wszedł głębiej do mieszkania, z obawy, że ktoś może stać pod drzwiami i podsłuchiwać. 

- O czym ty do cholery mówisz?- spytał znowu Martin mając wrażenie, że chyba nie spał jednej nocy ale znacznie dłużej. Bo w końcu co mogło się stać przez tak krótki czas? Zwłaszcza, że nic nie działo się ostatnio wielkiego. Jedynie przemówienie księżniczki które było sukcesem.

 - Ty naprawdę o niczym nie wiesz?- spytał Cary już nieco łagodniej widząc zdziwienie na twarzy Martina. Młodszy mężczyzna pokręcił głową.

 - Jezu. Masz gdzieś komputer na wierzchu?

Martin bez słowa zaprowadził go do kuchni a Cary moment później znalazł mu jeden z artykułów. Szybko go pokazał dla mężczyzny. Martin zbladł widząc, że było tam zdjęcie z jego gabinetu u Charlie ale po tym co zobaczył niżej, aż osunął się na krzesło. Patrzył w ekran i nie wiedział co czuć, co ze sobą zrobić. 

- Wyłącz to. - jęknął wreszcie mając dosyć widząc film który ktoś wysłał do prasy. Cary szybko go zatrzymał i spojrzał na Martina. Widział jak ręce zaczęły mu się trząść a sam skulił się dziwnie na krześle. Był blady i roztrzęsiony. Kiedy jednak podniósł na niego wzrok, Cary zauważył w jego oczach coś co widywał u żony od tylu lat. Zbliżał mu się atak paniki. 

- Ale.. Jezu.. Ale jak? Co... Kto.. Jezu, Charlie! Czy ona.. - zaczął ale nie był w stanie nic dokończyć. Plątał się, czuł, że serce wali mu jak oszalałe, że dziwnie mu się oddychało. Widział ciągle na ekranie ten okropny film, teraz zapauzowany. Szybko zatrzasnął laptopa nie mogąc na to patrzeć. Czuł, że coraz ciężej złapać mu oddech, miał wrażenie, że się dusi. Czuł również, że cały się trząsł, nie był w stanie nad sobą zapanować. 

Cary westchnął i szturchnął go. Mężczyzna spojrzał na niego z paniką na twarzy, z mokrymi oczami. 

- Nie mogę.. Oddychać. - jęknął przerażony. Bał się, że działo się z nim coś złego.

 -Nic ci nie jest Martin. Masz atak paniki. Wiesz jak one wyglądają, więc wiesz, że to jest to. - zaczął mówić spokojnie. Martin kręcił głową nie chcąc go słuchać. Przecież to mu się nigdy nie zdarzało, nie jemu. Zawsze potrafił nad sobą panować. Sądził, że ma jakiś dziwny atak, może zawał.

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz