43.

99 5 0
                                    

Dopóki nie wyjechali z Alp, wszyscy nadskakiwali nad Charlie. Nie chciano nawet odchodzić za daleko od domu z obawy, że źle się poczuje. Księżniczka zdenerwowała się i kazała im przestać obchodzić się z nią jak z jakimś jajkiem i zarządziła spacer. 

Jednak ich pobyt tu dobiegał końca. Po tygodniu nadszedł czas na zmianę otoczenia na znacznie cieplejsze. To też wszyscy zapakowali się z powrotem do samochodów, minęli prasę która to już czekała na nich na lotnisku i weszli na pokład samolotu. Tym razem było nieco luźniej bo nie było już pary królewskiej ani Caryego a Martin zajął miejsce wraz z Benem i Helen, którzy to zaprosili go do siebie, nie chcąc aby siedział sam na tyłach. Ku ich zdziwieniu, Charlie była z Lordem Fleetwoodem i pomagała mu podczas startu. 

Nawet nie była w stanie sobie wyobrazić co musiał czuć za każdym razem jak był w powietrzu, jaki strach go ogarniał. Ściskał jej ręce tak mocno jak tylko mógł. Charlie widziała jego zaciśniętą szczękę i czuła się bezsilnie nie będąc w stanie mu pomóc. Słyszał oczywiście, że inni rozmawiali, śmiali się jednak on miał w głowie tylko krzyk siostry jak spadali, jej zakrwawioną twarz i żelastwo które to ją przygniotło tak mocno, że prawie została przepołowiona. Nigdy nie zrozumiał czemu przeżył. Czemu miał tak małe obrażenia. Tego samego dnia mógł wyjść ze szpitala kiedy to jego siostrę musieli łatać przez długie godziny aby jakoś wyglądała na pogrzebie. Wreszcie, jak mu się wydawało po strasznie długim czasie, byli już w powietrzu. Ciągle się bał, jednak już nim tak nie trzęsło. Był poddenerwowany ale nie miał już tych okropnych obrazków przed oczami. Spojrzał na księżniczkę która to ciągle trzymała go za rękę. Pomimo to ciągle był przerażony, w końcu nie była jakimś cudotwórcą który mógł zabrać jego strach jednak już nie panikował jak to bywało wcześniej. Charlie ciągle widziała, że był spięty, wręcz wystraszony ale jakoś się trzymał a przynajmniej starał się. 

- Jeżeli za mocno cię ściskam to mi powiedz. - powiedział cicho kiedy zobaczył ślady po sobie na jej drobnej dłoni. Księżniczka pokręciła głową.

 - Jest mocno ale nie boli. 

Ross kiwnął głową i wyjrzał przez okno. Może i się bał latania ale i tak uwielbiał widoki z góry. Były niesamowite. Przerażały go lecz nie mógł się powstrzymać przed patrzeniem na nie. Były czymś niezwykłym i tylko sprawiały, że człowiek czuł się mały.

.

Podróż zajęła im wiele godzin. Jednak jak zbliżali się do lądowania, wlecieli w burzę. Ross jęknął i przymknął oczy czując lekkie turbulencje. Charlie wychyliła się i zasłoniła okno aby nie patrzył na to co działo się na zewnątrz. 

- To nic wielkiego. To tylko powietrze. Nic nam się nie stanie. - powiedziała łagodnie i pogładziła go po zaciśniętej szczęce. Ten w pierwszym odruchu odsunął się od niej ale moment później wrócił do niej i przylgnął do jej drobnej dłoni. Na początku nie wiedziała co się działo, bała się, że coś zrobiła złego tym ruchem ale widząc jego reakcje uspokoiła się i pogładziła go po policzku. Ciągle był spięty a kiedy znowu nimi zatrzęsło tym razem znacznie mocniej, znowu wyszły mu żyły na twarzy. 

- Skup się na mnie. Patrz na mnie. To tylko turbulencje. Nic nam nie będzie. - mówiła łagodnie i nakierowała jego twarz na siebie. Usłyszeli komunikat o zapięciu pasów co szybko zrobiła. Fleetwood nawet ich nie rozpiął nie licząc jednego spaceru do łazienki. Przymknął na moment oczy ale zaraz je otworzył i patrzył na nią ufnie. Księżniczka nie puszczała go. Poczuła, że ten chwyta jej wolną rękę i nie spuszcza z niej wzroku. Nie było jej jednak najwygodniej siedzieć tak nieco bokiem ale dawała rade. Kątem oka zobaczyła, że reszta radzi sobie całkiem dobrze biorąc pod uwagę warunki w jakich się znaleźli a wariat Ben, robił zdjęcia burzy za oknem. Turbulencje stawały się naprawdę silne a Ross miał wrażenie, że zaraz dostanie zawału. Widział znowu siostrę przed oczami jednak zmieniała mu się często w Charlie aż wreszcie widział tylko ją.

Po prostu Charlie (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz