Jedzie odsiecz

964 78 236
                                    

Nie sprawdzony :(


POV Alison


Odetchnęłam z ogromną ulgą, gdy Levi się zgodził, ale to, co powiedział mi na ucho, sprawiło, że moje serce przyśpieszyło pięciokrotnie. Jak niby miałabym teraz o tym nie myśleć?! O tym, jak był blisko mnie? Jak jego oddech przyprawił mnie o dreszcze. To było zbyt wiele.

Wszyscy pobiegliśmy po swoje konie. Nie było wiele czasu. Starałam się skupić, jak najbardziej na tym, co robię. Wzięłam Freja za ogłowie i zaprowadziłam w kierunku bramy, gdzie wszyscy powoli się zbierali. Ostatni raz sprawdziłam, czy z moim sprzętem wszystko dobrze, pamiętając, jak skończyła Petra; podciągnęłam też popręg Freja.

Rozpierała mnie energia, pomimo późnej, czy może raczej wczesnej pory. Słońce powinno zaraz wzejść. Czekałam, aż wszyscy się ustawią. Hanji wydawała po drodze jeszcze rozkazy, swoim żołnierzom i sama wsiadła na swojego wierzchowca, zrobiłam więc to samo. Z nie małym trudem wskoczyłam na Freja.
"Ten ból, gdy jesteś niski, a masz dużego konia.

Obok mnie jechała Kais i Jean, a za mną Mikasa, Armin i Eren. Jadący pośrodku nich blondyn nie wyglądał najlepiej, uznałam to jedna za stres. Taka dawka informacja potrafiła przytłoczyć. Nie miałam głowy, by myśleć jeszcze o nim. Póki był z Mikasą i Erenem nic mu nie groziło.

Czekaliśmy już tylko na ostatnich spóźnialskich. Strasznie się niecierpliwiłam. Każda minuta zwłoki mogła kosztować moich przyjaciół życie.

-Część, jestem Kais Laurent. Widziałyśmy się już, ale nie miałam okazji się przedstawić. - zwróciła się do mnie, dziewczyna z mojej prawej, podając mi rękę. Nie spodziewałam się tego, byłam tak bardzo zamyślona, że zajęło mi sekundę dojście, co tak naprawdę do mnie powiedziała.

-Alison Yagami odpowiedziałam, pochylając się delikatnie na Freju i ściskając jej dłoń.

-Mam nadzieję, że nie lubisz pakować się w tarapaty- zdziwiły mnie jej słowa. - Levi mnie zabije, jak coś Ci się stanie. - dokończyła, a mnie oblał rumieniec.

Czy on naprawdę prosił ją o pilnowanie mnie? Czy czasem nie przesadza? Nie powiem, urocze to, ale nie jestem dzieckiem, za które mnie bierze od samego początku.

- Nie musisz się martwić. Umiem o siebie zadbać - odpowiedziałam, na co ta z aprobatą pokiwała głową.

- To może, to zadanie nie będzie takie trudne, mimo wszystko proszę, trzymaj się blisko mnie. Tak dla bezpieczeństwa twojego, jak i mojego - ponownie się uśmiechnęła.

Kais wydawała się naprawdę miłą osobą, do była bardzo ładna. Nie mogłam zrozumieć, czemu kapitan jej odmówił. Czemu mnie pocałował? Nie mam jakiejś niskiej samooceny, jednak nie mogę równać się z w pełni dojrzałą kobietą.
Nie całuje się osoby, która nie jest dla nas ważna, nie wysyła się ochroniarzy.
To było prawie pewne, kapitan mnie lubił, tylko w jaki sposób? Czy to zwykły pociąg seksualny? Nie mogłabym umawiać się z kimś, kto tak naprawdę mnie nie kocha, nawet jeśli miałoby to pomóc dostać mi się do jego oddziału i znaleźć brata.
Ale co, jeśli on naprawdę czuję do mnie coś więcej? Ciężko mi w to uwierzyć, ale taka możliwość, również się pojawia.
Tylko, jak może kochać mnie osoba, która nie wierzy w miłość?
Co ja tak naprawdę czuję? Nigdy nie widziałam w nim nikogo więcej niż kapitana, czy przyjaciela. Mam teraz zobaczyć w nim kochanka? Jak to absurdalnie brzmi!
Levi jest czasem naprawdę miły, troskliwy, opiekuńczy, a nawet i uroczy. Wiem, że byłby w stanie mnie obronić przede wszystkim. Z nim, czułam się bezpieczna. Ten pocałunek sprawił, że poczułam się naprawdę dziwnie, ale chciałabym to powtórzyć. Gdy go widziałam, moje serce przyśpieszało, dostawałam dreszczy na każdy jego dotyk. Tylko czy to właśnie oznacza kogoś kochać? Nigdy nie widziałam moich rodziców. Nie widziałam, jak na siebie patrzą, nie mogłam stwierdzić, jak wygląda tego rodzaju miłość. Relacja brat-siostra, to całkiem inna bajka.
W takim razie jak wygląda prawdziwa miłość?

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz