Ognisko

1.8K 114 110
                                    

Miałam napisać ten rozdział w nocy ale za bardzo się bałam powiem wam XD
Polecam czytać wieczorem/ w nocy.

Czas nie czekał na nas, zanim się obejrzeliśmy była szósta. Zebraliśmy już gałęzie, z placu, który służył nam za miejsce treningu. Drewno ułożyliśmy w niewielką piramidę i spróbowaliśmy rozpalić ogień. Nie powiem, okazało się to wyjątkowo trudnym zadaniem, jednak po paru chwil męczarni zabłysł ogromny płomień rozświetlający swoim blaskiem cały kompleks szkoleniowy. Ktoś zaczął przygrywać na gitarze, a Connie ruszył do tańca. Z początku sam, a później zaprosił mnie. Ruszaliśmy się w rytm melodii wydobywającej się z drewnianego instrumentu i bębna, który przytargał ktoś z towarzystwa. Wszyscy dobrze się bawili. Do tańca przyłączyło się więcej osób. Connie wykonał mną dwukrotnie obrót i puścił co poskutkowało wpadnięciem w czyjeś ramiona. Właściciel tych błękitnych oczu zaczyna mnie prześladować. Szybko zgarnął mnie do tańca.

- Jednak przyszedłeś – oznajmiłam przytulona do niego w tańcu.

- Skoro mnie zaprosiłaś, to nie wypada odmówić. Do tego słychać was w moim gabinecie.

- Oh, przepraszamy, ale może to i lepiej, ponieważ wyciągnęło to pana – zakręcił mną kilka razy wokół własnej osi, co przyczyniło się do mojej dezorientacji wpadając wprost na tors mężczyzny.

- Musisz częściej chodzić w rozpuszczonych włosach – odparł, wsuwając dłoń w moje włosy. To Connie kazał mi je rozpuścić, gdyż ponoć faceci wolą dziewczyny w rozpuszczonych. Nie sądziłam, że to prawda.

- Nie jest to proste, podczas treningu nie są one najwygodniejsze.

- Są inne sporty, gdzie rozpuszczone włosy nie przeszkadzają – ręką, która dotychczas leżała na mojej talii, zjechał niżej na moje pośladki. Przez moje plecy przeszły nieprzyjemne ciarki. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nie było to zbytnio komfortowe.

Brat ostrzegał mnie przed niewyżytymi ludźmi, lecz Oscar nie jest jakimś zboczeńcem. Musiał to zrobić niechcący, a to zdanie tylko przypadkiem zabrzmiało dwuznacznie.
Uratowała mnie Sasha, która stanowczo zażądała koniec muzyki, by rozpocząć opowiadanie historii i pieczenie ziemniaków. Ona to zdecydowanie wyczekiwała ziemniaczków. Usiedliśmy wszyscy po turecku dookoła paleniska. Niebieskooki usiadł za mną i objął mnie ramieniem. Nikt nawet na nas nie spojrzał, każdego wzrok był skupiony na Sashie, która z ziemniakiem w ręku i lampą naftową zaczęła opowiadać o ziemniaczanym stworze, który porywa i pożera ludzi.

- Ziemniaczany Tytan – ktoś z zebranych wypalił na głos, a cała reszta wybuchła śmiechem. Atmosfera pozwalała na dobrą zabawę. Następną historię wygłosił Connie.

- Ja opowiem wam historię, którą usłyszałem od dziadka, którą przekazywano z pokolenia na pokolenie. Nie wiem czy słyszeliście o takim duchu jak Teke Teke. Była to młoda kobieta, która została wypchnięta za burtę ze statku przez znajomych.  Miał to być zwykły żart, ludzie chcieli ją wyłowić, rzucili jej sznur, ale w jej stronę zaczął płynąć ryby o ogromnych, ostrych zębach i odgryzł jej nogi. Wyłowili tylko część jej ciała.– Na twarzach kilku dziewczyn pojawiła się skwaszona mina, jednak wszyscy dalej uważnie słuchali kontynuacji. Trzeba przyznać, że Connie ma talent do tworzenia nastroju. Mnie samą przeszedł zimny dreszcz. Środek nocy kształcił naszą wyobraźnię.

- Jednakże, kobieta zamiast umrzeć przyjęła postać mściwej duszy. Mimo tego, że na skutek wypadku została pozbawiona nóg, porusza się niezwykle szybko czołgając się za pomocą przedramion i dłoni. Imię ducha to onomatopeja, gdyż w czasie groteskowego chodu jej tułów trze o ziemię. Stąd ten charakterystyczny odgłos teke, teke, teke.
Jej ofiary to w większości niewinni ludzie, których przecina wpół przy użyciu kosy lub drewnianą piłą. W zwyczaju zjawiała się na statkach, promach albo portach, chociaż są wyjątki, gdzie napotkano ją w lasach i obozowiskach na łonie natury. – Ta końcówka wcale nie musiała być prawdą, a tylko dodatkiem, by podsycić nasz strach.

- Pyta swoje ofiary „Gdzie są moje nogi?". Należy odpowiedzieć szybko, że są na statku. Następnie Teke Teke zadaje pytanie od kogo o tym wiesz. Jedyna poprawna odpowiedź to „Słyszałem o tym od Reiko Kashima". Było to prawdziwe imię zażycia kobiety... - chłopakowi przerwały w opowiadaniu jakieś odgłosy.

- Teke, teke, teke, teke.... – wszyscy zaczęli rozglądać się, a biedna Christa pisnęła z przerażenia. Chłopcy, którzy próbowali wkręcić innych wybuchli śmiechem.

- Dobra, teraz ktoś inny – oznajmił jakiś chłopak, lecz nikt nie był chętny. Niespodziewanie wstał Armin, którego widok zdziwił wszystkich.

- To co ja wam opowiem przeczytałem w jednej z książek i miało miejsce w rzeczywistości. Hitobashira to ludzka kolumna. Dawniej wierzono, że umieszczając człowieka w kolumnach lub ścianach budynków czyni konstrukcję bardziej wytrzymałą. Nieszczęśnicy, których żywcem chowano mieli być ofiarami dla bogów. Ponoć dusze tych ludzi nawiedzają miejsca swojego pochówku i sprzeciwiają się budowli, której mieli chronić. – blondyn zamilkł dając znać, że to koniec opowieści. Tym razem historia nie wprawiała w przerażenie, a bardziej w obrzydzenie.

- Jakie to głupie – westchnęła zażenowana jakaś dziewczyna, a jej przyjaciele tylko zawtórowali w jej słowa.

- A skąd wiecie co jest w naszych murach - zaśmiał się Jean razem z innymi.

- To może teraz ja coś opowiem. – zaproponował się Oscar wstając odbierając lampę, którą każdy opowiadający miał trzymać. – Ta legenda jest przekazywana z pokolenia na pokolenie od wielu lat. Kuchisake Onna była piękną, młodą i próżną kobietą, żoną samuraja. Uwielbiała towarzystwo mężczyzn doprowadzając tym swojego partnera do rozpaczy. W momencie gdy jej zdrady wyszły na jaw, mąż pod wpływem emocji okaleczył ją rozcinając jej twarz. Dosłownie od ucha do ucha tak, aby już nikt nie mógł podziwiać jej piękna. Mimo, iż pragnęła zemsty atakowała nie tylko mężczyzn. Jej ofiarom padały przede wszystkim dzieci. Ukazywała im się jako długowłosa kobieta, przykrywająca szerokim rękawem kimona okaleczone usta. Legenda, jednak przez setki lat ulegała zmianie i teraz ponoć pokazuje się w białym płaszczu i maseczce. Narzędziem, którym zabija Kuchisake są nożyce. Kobieta zadaje pytania swoim ofiarom. Pierwsze z nich brzmi – „Czy jestem piękna?" – gdy ktoś zaprzeczy czeka go niechybna śmierć, jednak odpowiedź „tak" oznacza dalszą grę. Następnie pyta „Czy nadal jestem piękna?" i ujawnia swoją rozciętą twarz. Pojawia się szansa na przeżycie – odpowiedź „jesteś przeciętna" wprawi ją w zadumę, a niedoszłej ofierze da chwilę na ucieczkę. Odpowiedź „nie" równa się z gniewem kobiety, a pechowiec zginie rozpruty przez wielkie nożyce. Jednakże potwierdzenie jej piękna również wiąże się z śmiercią, jednak tym razem znacznie dłuższą. Kuchisake rozetnie twarz swej ofierze, aby upodobnić ją do siebie. – Opowieść Oscara przyprawiła mnie o dreszcze i gdzie nie spojrzałam, miałam wrażenie, że w tłumie siedzi ta kobieta w maseczce, lecz były to tylko złudzenia. Nie na żarty się przestraszyłam, gdy ktoś nieoczekiwanie położył mi dłoń na ramieniu. Krzyknęłam i złapałam oprawcę za rękę, by szybko go unieruchomić kładąc na ziemię.

- Chyba zachodzenie cię od tyłu, gdy masz wyostrzone zmysły nie było najlepszym pomysłem. – westchnął Connie śmiejąc się z mojego przerażonego wzroku.

- PORA NA ZIEMNIACZKI!!! – wydarła się Sasha, a wszyscy zebrani przy użyciu kijów wyjęli z ogniska ziemniaka. Brawo dla mojego fascynującego intelektu. Dotknęłam rozpalonego ziemniaka. Z odruchu włożyłam palec do buzi, chcąc wziąć się za jedzenie, jednak Oscar uznał, że musi mi to czymś posmarować i zaciągnął mnie do swojego gabinetu.

- To naprawdę nic takiego– odparłam, już praktyczne nie czując pieczenia.

- Wierzę ci, jednak nie mogę tego tak zostawić – oznajmił i wyciągnął coś z szafki każąc usiąść na swoim biurku. Dawna swoboda opuściła mnie. Nie było tak samo jak, wtedy gdy tu byłam ostatnim razem. Nasze relacje się zmieniły, nie był dla mnie, tylko pielęgniarzem, a on nie zachowywał się już tak profesjonalnie. Stanął między moimi nogami, biorąc mój palec całując go, by następnie posmarować maścią chłodzącą. Moja twarz momentalnie przybrała odcień czerwieni, chciałam odejść, lecz mężczyzna mi to uniemożliwił łapiąc mnie za ramię. Mam świadomość faktu, że mogłam z łatwością się uwolnić, jednakże okoliczności w jakich się znajdowałam były na tyle dziwne, że nie potrafiłam myśleć racjonalnie. Dopiero, gdy jego dłoń znalazła się na moim policzku, a dokładniej na masce, którą próbował zdjąć. Na jego gest otrzeźwiałam i odepchnęłam od siebie.

- Przecież i tak, już cię bez niej widziałem – oznajmił zadziornym tonem, podchodząc bliżej mnie. Był o dwie głowy wyższy, więc musiałam wysoko podnieść głowę.

- I to był ten jeden raz za dużo – syknęłam wyślizgując mu się zwinnie i opuściłam skrzydło szpitalne, by dołączyć do pozostałych przy ognisku. Cały dobry humor ze mnie uleciał.

- Oscar nie przyszedł z tobą? – zapytała Sasha wyrywając mnie z zastanowienia.

- Emm... Musiał jeszcze coś zrobić – skłamałam. Przez resztę nocy patrzyłam się w żarzący płomień. Wpatrywałam się w iskry odlatujące ku górze, dymowi mieszającemu się z gwieździstym niebem. Nie zorientowałam się, nawet kiedy wszyscy poszli.
Connie coś mówił do mnie bym też się zbierała, ponieważ jutro mamy ciężki dzień, lecz nie odczuwałam zapotrzebowania snu.

Czy macie momenty, w których wszystko zaczyna was przytłaczać...? Czy czujecie, wtedy straszną pustkę i wstręt do wszystkiego, a najbardziej do samego siebie? Wszystko co tak naprawdę osiągnęliście w ciągu ostatnich lat staje się piaskiem na wietrze, który odlatując nie pozostawia nic po sobie prócz wspomnień. To był ten jden raz, w którym nic nie było w stanie mi pomóc. To ten kolejny raz, w którym wracam wspomnieniami do brata i rozmyślam o jego śmierci. Nadzieja o jego życiu znika z sensem mojego istnienia.

Tak więc mam nadzieję, że rozdział wam się podobał. Napiszcie jeśli słyszeliście już wcześniej o którejś z tych legend jestem bardzo ciekawa. Jednał musiałam przerobić, aby wpasowała się bardziej w uniwersum, ale mam nadzieję, że nadal jest ciekawa. 

Rozdział poprawiony przez Muuuziuuu_Sleepy

Miłego dnia/ Dobrej Nocy <3 

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz