Podziemia cz.7~ znaleźliśmy się

525 54 16
                                    

[1194 słówa]

-To ty...  jesteś spokrewniona z diabłem. Pojawiłaś się tu, aby zająć miejsce Lilit? Zapomnij o tym- powiedział starszy pan, podnosząc strzelbę i celując do mnie. Mój spokój zniknął. Jak do tej pory jakoś nie bardzo się bałam tych ich broni, ponieważ nie wyglądali jakby umieli się nimi obchodzić, tak w tym momencie zaschło mi w gardle i pożałowałam, że tak jak reszta się nie schyliłam. - Pójdziesz teraz z nami, Lilit zdecyduje co z tobą zrobić- oznajmił, a w mojej głowie pojawił się plan. Zaprowadzi mnie prosto do kobiety, która wszczęła ten cały bunt, takie informacje z pewnością będą potrzebne. Chciałam już do niego podejść i dać się zaprowadzić, gdy nagle ktoś złapał mnie za rękę. Jakieś dziecko w kapturze pociągnęło mnie do dołu, w czasie gdy cała reszta co dopiero się sama kuliła, wyprostowali się. 

-Zapomnij o tym, nie pozwolimy ci jej zabrać- stanął z mojej obronie ten starzec, który rozpoczął to całe zamieszanie wokół mnie. Zaraz po nim, zaczęli mnie bronić też pozostali. 

-Nie oddamy jej wam.
- To koniec rządów Lilit, niech przygotuje się na swój koniec.

Naprawdę było mi szkoda tych ludzi, nie wiedziałam o co im chodzi, nie byłam tym kimś za kogo mnie mieli. W tym momencie jednak nie mogłam o tym powiedzieć. Mogłoby się to dla mnie i dla nich źle skończyć. Ludzie Lilit zapewne bardzo źle traktują zdrajców, a teraz ci ludzie przynajmniej mają jakąś nadzieję. Może kiedyś naprawdę pojawi się tu jakieś dziecko diabła czy ktoś kto im pomoże, ale to nie jestem ja. Moim celem jest odnalezienie brata i spokojne życie z najbliższymi, a nie jakaś władza w podziemiach. 

W czasie gdy ogromna grupa ludzi zaczęła bronić mnie swoim ciałem, ja byłam ciągnięta przez jakąś zakapturzoną postać. Nie wiedziałam co się dzieje, kim jest ten człowiek, ani gdzie mnie prowadzi, ale dziecko przecież nie mogło zrobić mi krzywdy. 

-Pośpiesz się- odezwał się głosem, jakiego dzieci nie posiadają, co nieco mnie zaskoczyło. W pewnym momencie zza jego kaptura wyłoniło się pasemko zielonych włosów. Bardzo oryginalny kolor, który można uzyskać tylko poprzez farbowanie. Co dziwne, widziałam już kiedyś kogoś z zielonymi włosami, kogoś takiego nie da się zapomnieć. Był to niski chłopak, z dwoma różnokolorowymi oczami, gdybym tylko je zobaczyła, byłabym już pewna kto to taki, tylko co on by tu robił? Spotkałam tego chłopaka w barze, tuż przed tym jak mieliśmy uciec z pomocą Annie za mury. Był bardzo niski, dlatego mogłam go pomylić z dzieckiem. Razem z tym chłopakiem był barman, który bez dwóch zdań czuł coś do blondynki, ale co dziwniejsze znał mojego brata. Kompletnie o tym zapomniałam, a przecież te informacje mogły być bardzo ważne. Teraz przypomniałam sobie również skąd kojarzyłam kobietę sprzed bramy, ona również była w tym barze, nie miała jednak w tedy munduru, nie wiedziałam, że jest z żandarmerii. To naprawdę dziwne, skąd oni wzięli się w podziemiach i dlaczego znali mojego brata? Czy on również tu przychodził? Może wiedział coś o tym diable?
 Nie wiem od kiedy ta Lilit rządzi, jednak skoro ten cały Adam i Nick nie kojarzyli tego całego diabła, to znaczy, że już od dawna. To nie możliwe, by mój brat go znał.
Z drugiej strony tamta dwójka mogła być niedoinformowana, ludzie, którzy teraz mnie bronili, nie byli tylko starcami, ale byli też młodzi, którzy wiedzieli kim jest ten cały diabeł. 

Co to w ogóle za nazwa dla króla, którego przecież tak wielbili? 

Z moich myśli wyrwał mnie wystrzał. Wszyscy ponownie się skulili, w tym ja sama. Nie miałam czasu się obejrzeć za siebie, czy ktoś został ranny, na szczęście nie było słychać żadnych krzyków. Mimo wszystko się martwiłam, nie chciałam by komukolwiek stąd stałą się krzywda przez to, że mnie bronili, a robili to tylko dlatego, że mieli mnie za kogoś innego. 

-Na nich!- usłyszałam czyjś okrzyk, na ułamek sekundy udało mi się odwrócić głowę, a kilkunastu mężczyzn z grupy rzuciło się na uzbrojonych ludzi Lilit. Zakapturzony chłopak jednak wciąż mnie odciągał od tłumu. Gdy byliśmy już prawie sami, pozostała już tylko garstka ludzi dookoła, puścił moją rękę. Wyprostowałam się i chciałam spojrzeć mu w twarz, upewnić się że to on, podziękować i zapytać o tyle rzeczy, jednak ten zniknął, rozpłynął się w powietrzu. Nie wiem jakim cudem, jeszcze przed chwilą tu był, trzymał mnie za rękę. Zaczęłam szybko się rozglądać, jednak nigdzie go nie było. Dookoła mnie ludzie byli znacznie wyżsi. Nie rozumiałam tego, jednak nie miałam czasu się nad tym zastanawiać.

"Może i nie uda mi się znaleźć kryjówki Lilit, ale i tak mam sporo informacji, muszę je dostarczyć Kais."

Z tą myślą, wykorzystując zamieszanie zaczęłam biec w kierunku, z którego tu przyszłam, nie znałam dokładnej trasy, jednak musiałam zrobić wszystko by znaleźć swoje rzeczy, a później wrócić do pozostałych.

"Ciekawe jak mają się Eren i Armin, mam nadzieję, że są razem. Armin przecież źle się czuł. Oby nic im nie było"- przeszło mi przez myśl, w tym samym momencie gdy musiałam wybrać jedną z trzech uliczek, było skrzyżowanie. Wiedziałam, że przez całą drogę nie biegłam prosto więc wybrałam uliczkę na lewo. Biegłam bez większej uwagi, dlatego na samym rogu wpadłam na dwie osoby. Całą nasza trójka upadła na ziemię. Chciałam już przeprosić za moja nieuwagę, ale wtedy rozpoznałam tych gości. Ogromnie mnie ucieszył widok Erena i Armina, bez większego zastanowienia rzuciłam się im na szyję. 

-Co ty robisz, kim ty... Alison!- reakcja Erena była zabawna, zapewne przez mój strój na początku mnie nie poznali, jednak no błagam, takiej maski i takich włosów nie ma każdy.- W co ty się ubrałaś?

- Długa historia, tak bardzo cieszę się, że was widzę. Musicie mi pomóc znaleźć moje rzeczy a potem Kais, mam jej tyle do powiedzenia- zaczęłam nadawać jak najęta, wstając z ziemi. 

- W takim razie mam nadzieję, że wiesz gdzie jesteśmy i gdzie są twoje rzeczy- powiedział Jeager, na co ja nieco się zawstydziłam i pokręciłam głową.- No to świetnie, ale przepustkę masz, prawda?- zapytał, widocznie bojąc się mojej odpowiedzi, ale ja natychmiast potwierdziła, instynktownie sprawdzając ręką, czy wybrzuszenie pod moimi bandażami wciąż jest.

- Tylko jak chcesz znaleźć swoje rzeczy, skoro nie wiesz gdzie są?- zapytał Armin, który swoją drogą wyglądał już dużo lepiej niż wcześniej.

- Sama nie wiem. Musze znaleźć jeden bar, stamtąd znam drogę.

-No dobrze, tylko powiedź nam, co się stało i czemu  jesteś tak ubrana?- dopytywał dalej Eren, a ja wszystko im od początku wyjaśniłam. Zaczęłam o tym, że ukradłam komuś ubrania, aby móc podpytać ludzi o ten cały bunt. Powiedziałam im o tej całej Lilit i jej planie, opowiedziałam im o starcu, który nazywał mnie dzieckiem demona, czy coś podobnego. Ta część bardzo zdziwiła moich przyjaciół. Wspomniałam również o dwójce mężczyzn, którzy mnie złapali i przez których się zgubiłam. Ze szczegółami opisałam im sytuację sprzed chwili gdzie ludzie ponownie pomylili mnie z jakimś dzieckiem demona i bronili mnie przed ludźmi Lilit, którym nie bardzo spodobała się moja obecność. Mówiłam jak najszybciej mogłam i praktycznie bez przerwy, przez co mocno zaschło mi w gardle. Chłopaki spojrzeli na siebie, później na mnie nie wiedząc za bardzo co powiedzieć. Informacji było dużo.

-Musimy jak najszybciej znaleźć Kais i pozostałych- stwierdził Amirn i wszyscy ruszyliśmy, licząc, że cudem uda nam się znaleźć ten cały bar. Co gorsza nie pamiętałam dokładnie okolicy, a ulice, które mijaliśmy nic mi nie mówiły. 


No i dobrze, udało się coś rano naskrobać :) 

Dużo informacji co? Jeśli czegoś nie rozumiecie piszcie, ja wyjaśnię i może poprawie cos jeszcze w rozdziałach. Oczywiście niektórych rzeczy możecie nie rozumieć, bo wyjaśnią się one dopiero niebawem :)

Miłego dnia/ Dobrej Nocy <3


Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz