Ja wciąż musze ci coś powiedzieć...

890 77 55
                                    

Krótki ale musiałam cos wstawic xD
Rozdział sprawdzony przez Trufelcherry
Jeszcze raz bardzo dziękuję za pomoc. Gdyby nie ona pewnie nic byscie jeszcze przez długi czas nie przeczytali xD

Do tej pory sytuacja u Ymir wyglądała dość dobrze, lecz zmęczenie dawało powoli o sobie znać. Miała zbyt wielu wrogów i zero pomocy. Jej celem było jedynie dopilnować, aby Christa przeżyła, jednak nie było to takie proste. W jej drobne, jak na tytana ciało, wgryzały się cudze zęby,rozszarpując skórę. Próbowała uciec, kiedy jeden z tych potworów złapał ją za nogę. Próbowała trzymać się wieży, niczym kot, jednak była zbyt chwiejna a tytan zbyt silny... Wiedziała, że musi się puścić, bo razem z nią runie cały ten budynek. Posłała pełne emocji spojrzenie w kierunku Christy i oderwała się...

-Ymir!- Krzyknęła blondynka, na co dziewczyna otrząsnęła się.

Nie mogła tak po prostu się poddać. Jeśli ma zginąć - zabierze ze sobą jak najwięcej tych potworów. 

Odwróciła się w powietrzu i zaatakowała kolejnych tytanów, a energia w niej jakby na nowo się obudziła. 

- Dlaczego to zrobiła?- zapytała Jette, nie mogąc zrozumieć zachowania dziewczyny-tytan. 

- Chciała uniknąć zniszczenia wieży?- nie dowierzał Connie. Za dobrze znał tę dziewczynę i takie zachowanie nie było w jej stylu. 

- Jestem tego pewna! - Nie wątpiła w to Lenz, widząc w Ymir więcej, niż pozostali. Nikt nie był dla niej tak ważny jak ona. To właśnie ta chwila spowodowała, że Christa na poważnie zaczęła rozmyślać o swoich uczuciach i o tym, jak tak naprawdę kochała swoją przyjaciółkę. Do tej pory nie potrafiła nazwać tych uczuć, ale teraz była gotowa skoczyć z tej wieży na ratunek. - Przecież gdyby chciała, dzięki mocy tytana bez problemu mogłaby stąd uciec! Mimo to została i walczy! Robi to dla nas! Dla mnie...- ostatnie dwa słowa powiedział nieco ciszej, wręcz do siebie. - W naszej obronie stawia życie na szali!

Tak było. Mały tytan radził sobie z ogromnymi trudnościami; każda sekunda to mordęga. 

- Czemu?! No czemu, Ymir!- Wściekała się blondynka i stanęła na krawędzi wieży. Connie natychmiast objął jej nogi rękoma, chroniąc przed upadkiem.- Nie waż mi się umrzeć! Nie w takim miejscu! - Dziewczyna zaczęła się wyrywać więc chłopak wzmocnił uścisk.-  Nie zgrywaj grzecznej dziewczynki, kretynko! Myślisz, że zostaniesz bohaterką?! Do reszty ci odbiło?!- emocje przejęły kontrolę nad Lenz. Nie mogła pozwolić, aby jej przyjaciółka oddała za nich życie. Kadeci znajdujący się na wieży z niedowierzaniem spoglądali na miotającą się, jak opętana, blondynkę.- I tak za późno, byś trafiła do Nieba! Po prostu żyj dla siebie! Jeśli masz zginąć, broniąc tej cholernej wieży, po prostu ją rozpierdol!!!- Wydarła się najgłośniej jak mogła, co sprawiło, że Ymir otrząsnęła się na dobre. Wzięła te słowa bardzo do siebie, mając w głowie plan. Rozpoczęła demolkę. Wyciągała cegłówki z wieży i rzucała nimi w tytanów. Konstrukcja - i tak do tej pory chwiejna, zaczęła przewracać się na bok. 

- Naprawdę to zrobiła?! - nie dowierzał Reiner, czując, jak zaczynają spadać. 

- Tak trzymaj, Ymir!- Krzyczała Christa, nie przejmując się tym, że za chwilę czeka ją śmierć; liczyło się teraz tylko jedno: aby jej przyjaciółka przeżyła. Swoje, jak i pozostałych życie stawiała na drugim planie. Wiedziała, że to samolubne, ale przestała się tym już przejmować. 

Jette jeszcze mocniej przytuliła się do Connie'go i zamknęła oczy, nie chciała na to patrzeć. Zaraz wszyscy zginą, a tak przynajmniej myślała, gdy nagle przed nimi pojawiła się twarz Ymir-tytana.

- Jeśli wam życie miłe, złapcie się mnie!- Wycharczała. Nikt nie zastanawiał się. Wszyscy wskoczyli na dziewczynę, łapiąc się jej włosów i zanim wieża upadła, zdołali odskoczyć w bok, uderzając o ziemię. Zawalona budowla przygniotła część potworów, jednak nie wszystkie.

- Wydostają się!- krzyknął Connie, widząc jednego wygrzebującego się z gruzów. - Maszkaro, leć, dokończ robotę!

Oczywiście to nie na słowa chłopaka Ymir to zrobiła, lecz dla bezpieczeństwa ukochanej. Nie skończyło się to jednak dobrze. Gdy rozszarpała kark któregoś z tytanów, inny zaszedł ją od tyłu i łapiąc za głowę, uderzył nią o podłoże, o mało nie roztrzaskując jej czaszki.

-Ymir! - Krzyknęła przerażona Christa. Chciała podbiec bliżej, ale na drodze pojawiła się kolejna trójka tytanów a chwilę później dziesiątka następnych. 

- Nie wygląda to za dobrze... - przeraził się Connie, trzymając obok siebie Schutt, do której sam nie wiedział kiedy jakoś się przywiązał. 

Nagle wszyscy tytani rzucili się na bezbronną Ymir, kąsając jej ciało i rozrywając kończyny. Pryskała krew i kawałki odnóży. Christa próbowała za nią pobiec ale Jette i Springer złapali ją, sami odwracając głowy i nie mogąc na to patrzeć. 

Poświęciła się dla nich.

W końcu jednak Chriście udało się od nich uwolnić, bez zastanowienia wbiegła w pole walki. Samobójstwo, mimo to nie mogła pozwolić Ymir zginąć. Pozostali bez opamiętania ruszyli za nią, próbując ją powstrzymać. 

- Nie odchodź!- Krzyczała, potykając się o ruiny.- Ja wciąż muszę ci coś powiedzieć! Nadal nie zdradziłam ci mojego prawdziwego imienia! Moich uczuć! Nie możesz tak po prostu odejść po tym, co powiedziałaś i nie dając mi dojść do słowa!

I wtedy, zza jednego z większych głazów, przed Christą pojawiła się paszcza tytana. W ostatniej chwili zatrzymała się ze świadomością, że to jej koniec.  

To miał być ich wszystkich koniec.

- Zaczekaj! Ja wciąż...- ucisk w gardle stłumił jej głos. Ogromna ręka zbliżyła się. Łzy rozmazały pole widzenia i ostatkiem sił dostrzegła  tak dobrze znajomy, zielony płaszcz. Płaszcz Zwiadowców.

Byli uratowani. 


Miłego dnia/ dobrej nocy 😘

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz