Nasz Nowy Dom

420 50 29
                                    

Jak zdążyliście już zauważyć, przerzuciłam się napisanie w trzeciej osobie i jestem ciekawa jak wy wolicie? Dajcie znać, a ja postaram się dopasować- nie przyjmuje odpowiedzi "jak ci wygodniej" xD

Miłego czytania :D

[2900 słów]

-Nic ci nie jest? - zapytał kobaltowooki, przerażony faktem, że białowłosa nie wstała od razu po upadku i wciąż miała zamknięte oczy. Podszedł do niej, delikatnie podniósł jej głowę i sprawdził czy nie ma żadnej otwartej rany, na szczęście nic takiego nie zauważył. Ackerman miał już podnieść dziewczynę na rękach i wsadzić ją na swojego konia, gdy ta otworzyła oczy.

-Przepraszam- to było pierwsze co powiedziała, po czym nieco odsunęła się od Levi'a i o własnych siłach wstała. - Już wszystko jest dobrze- zapewniała, chociaż czarnowłosy dobrze widział, że dziewczyna wciąż nie czuła się najlepiej.

-Jesteś w stanie wsiąść na konia? - zapytał, na co dziewczyna skinęła głową i podeszła do Armina, aby odebrać wodze Roxi.

-Tak, to było miękkie lądowanie - powiedziała, głaszcząc po pysku swoją klacz - Przepraszam mała, że cię przestraszyłam - zwróciła się do konia, na co kobaltooki tylko wywrócił oczami i pomyślał: A to, że mnie doprowadzasz do zawału to nieistotne.

Yagami z niemałym trudem wspięła się na swojego konia i była gotowa jechać, tak samo jak pozostali, zdążyli ustawić się w kolumnach i czekali tylko, aż Levi wsiądzie na konia, ale ten nie zamierzał tego robić.

- Pozostali z koni, będziemy je prowadzić - rozkazał, co spotkało się z niemałym zdziwieniem. Jednak wszyscy z wyjątkiem Yagami pozsiadali z koni. Ackerman korzystając z tego, że droga była szersza, zrównał z Aliosn i złapał również jej konia.
- Będę ją trzymał na wszelki wypadek - powiedział, co nie bardzo spodobało się dziewczynie.
- Nie musi kapitan, ufam Roxi, zresztą to była moja wina, że się spłoszyła. Więcej to się nie stanie - zapewniała, niebieskooka, nie chcąc być traktowana w sposób szczególny.
- Nawet jeśli, nie mamy czasu zbierać cię znowu z ziemi - odpowiedział jej czarnowłosy, na co dziewczyna zacisnęła zęby, próbując powstrzymać się od jakiś docinek.
- W takim razie, mogę ją prowadzić jak pozostali - zaproponowała.
- Abyś nam tu zemdlała? Wystarczy nam problemów. - Słowa Levi'a z pewnością nie były uprzejme, naprawdę zabolały białowłosą. Nie chciała być przecież dla nikogo problemem. Z tyłu głowy jednak miała to, że Levi mówił to specjalnie, na pokaz. Prychnęła więc tylko z pogardą i odwróciła głowę w drugą stronę, dając prowadzić się chłopakowi.

Po może godzinie marszu, pogoda się poprawiła, na tyle, by wszyscy mogli już wsiąść na konie. Robiło się już ciemno, więc i tak nie jechali szybciej niż kłusem, aby nie wpaść na jakąś gałąź czy też prosto w drzewo, co o mało nie zdarzyło się Conniemu, który powoli przysypiał. Po kolejnej godzinie w końcu wyjechali z lasu, a im oczom ukazał się na tle zachodzącego słońca mały domek na środku polany. To miał być ich nowy dom. Niestety obraz nie odbiegał daleko od tego, który wyobraził sobie Ackerman w jednym ze swoich snów. Była to kompletna rudera. Byli jednak zbyt zmęczeni i mokrzy, aby wybrzydzać. Nawet kobaltowooki musiał pogodzić się z tym, że tę noc spędzi w najgorszym syfie jakiego nie widział od wielu lat.

- Yagami, Reiss i Braus zajmijcie się końmi, są z pewnością głodne i spragnione. Ackerman, Springer, Arlert, Kirsthein zajmiecie się kolacją i naszymi zapasami, trzeba je przenieść do spiżarni, którą najpierw posprzątacie. Jeager i ja zajmiemy się resztą sprzętu i zaopatrzenia - poinstruował wszystkich czarnowłosy, szybko znajdując dla każdemu zajęcie.

Pierwsza grupa wypuściła konie na pastwisko, zdejmując z nich sprzęt, a następnie udała się zająć boksami.

- Szkoda, że mnie nie przydzielił do robienia kolacji, jestem straaaasznie głodna - powiedziała Sasha przynosząc worek z paszą, zastanawiając się jednocześnie jak smakuje karma dla koni.

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz