POV Alison
Czuję ogromny ból wszystkiego, a czyjeś krzyki nie pomagały mi ani trochę. Chciałabym powiedzieć temu osobników by się zamkną ale nie mam siły się odezwać.
Wszystkie siły włożyłam za to by otworzyć oczy, zajęło mi to trochę ale udało. Widok siedmiu par oczu skierowanych na mnie był dosyć krępujący.
Co się dzieję - chciałam powiedzieć ale moje gardło odmówiło posłuszeństwa, było zbyt suche. Bertholdt jednak zrozumiał nieme otwieranie ust i podał mi bukłak z wodą którym Reiner mnie napoił. Nie myślałam o tym, że zsuwam maskę z twarzy, to nie było takie ważne już. Nie wiedziałam co się dzieje i dlaczego jestem taka obolała.Ostatnie co pamiętam to właściwie moment śmierci. Tak, ja umarłam, czemu więc tu jestem? Czy ja może jestem już w niebie? Co oni tu robią i czemu niebo wygląda tak jak piekło na ziemi?
-Alison, jak się czujesz- zapytała Chrisa naprawdę zmartwiona, dziewczyna tak się zawsze o wszystkich troszczy.
Nastrój panujący był podobny do tego na pogrzebie i ciężko się dziwić. Wielu z nas straciło przyjaciół albo kogoś bliższego, widzieliśmy ich śmierci na własne oczy i nie byliśmy w stanie im pomóc.
Nie wiem ile byłam nieprzytomna jednak z pięknej słonecznej pogody zmieniła się na pochmurną, zasłaniająca słońce tak jakby sam Bóg chciał nam powiedzieć, że dla nas nie ma już nadziei.
-Żyje- odpowiedziałam chcąc brzmieć wystarczająco ironicznie by rozluźnić atmosferę jednak uzyskałam odwrotny skutek.
-Ale przez chwilę byłaś już w zaświatach, może nam opowiesz jak tam jest? - kolejna próbę poprawy humoru podjął Connie. Może i na twarzach niektórych zagościł cień uśmiechu jednak powiem wam, że te twarze nie wyrażały już praktycznie żadnych emocji, jedynie w oczach było widać przerażenie. Większość już się poddała, byli zmęczeni, zdemotywowani, jednak nikt się im nie dziwił.
-Ciemno. - odpowiedziałam, wciąż nie czułam się wystarczająco silna by złożyć dłuższe zdanie. Miałam problem z oddychaniem, czułam koszmarny ból każdej części ciała.
-Nie powinnaś nas zostawiać. - powiedziała zła Annie ale ja wiedziałam, że i ona się o mnie martwiła. Nie mogła spojrzeć mi w twarz bo wiedziała że odczytam jej uczucia.
-Przepraszam. Em... Co się dzieję i gdzie jesteśmy? - to były pytania, które nasuwało mi się od początku.
- Tak jakby utknęliśmy bo nie mamy wystarczająco gazu by dostać się na mur a składzik jest oblegany przez tytany. - wyjaśnił Connie. Byliśmy udupieni a ja nie miałam jak im pomóc. Mogłam tylko czekać aż ktoś coś zrobi, jak zwykle czekam na czyjąś pomoc. Tak było od dziecka, to brat zawsze się mną opiekował, tak jest i teraz, nie jestem w stanie nikomu pomóc.
Próbowałam się podnieść ale Reiner od razu mnie powstrzymał.
-Nawet o tym nie myśl- powiedzieli jednocześnie Reiner i Annie.
-Nie mogę przecież tak czekać na pomoc. - powiedziałam już pewniejszym głosem i odepchnęłam chłopaka aby wstać na nogi i poprawić maseczkę. Promieniujący ból nogi przypomniał mi o złamaniu ale znałam swoje ciało na tyle by wiedzieć, że z moja prawą ręką również jest niezaciekawienie. Kilka siniaków, złamań i mniejszych ran otwartych nie mogło mnie przecież powstrzymać.-Co ty robisz, zwariowałaś? - wściekła blondynka chciała mnie ponownie położyć ale nie dałam się odskakując od niej i zaciskając zęby z bólu.
-Jedyną osobą, która może nas wyprowadzić z tak beznadziejnej sytuacji jest Armin- powiedziałam patrząc na chłopaka siedzącego samemu w kącie, pewnie czekał na Erena i Mikasę.
CZYTASZ
Znajdę Cię~Levi x OC
FanfictionDruga część już na moim profilu - "Bezdech" "Szukam cię i znajdę. Nie wiem, ile wysiłku będzie mnie to kosztowało, ale zrobię wszystko, bo wierzę, że wciąż żyjesz." Alison to młoda dziewczyna, która straciła brata, ale nie chce przestać go szukać. P...