Tak bardzo nieidealna vs pieprzny ideał

592 72 33
                                    

- Nie możesz być idealny. Zdradź mi w końcu coś w czym nie jesteś dobry.

-Przykro mi, nie ma takiej rzeczy.

-Nie wierzę ci, musi coś takiego być, ale jeśli nie chcesz mi powiedzieć, sama się przekonam.

-Powodzenia.

Nie powiem, lekko zdenerwowało mnie podejście chłopaka. On doskonale znał moje słabości i wady, a ja jego żadnych. Nie chciałam jednak naciskać. Robiło się coraz później i nie powiem, byłam już zmęczona. Jak na zawołanie zaczęłam ziewać, co chłopakowi nie uszło płazem, do tego ten koc i wygodna pozycja, gdzie ramie Levi służyło mi jako poduszka, sprawiało, że moje oczy sama zaczynały się przymykać i jeśli zaraz bym nie wstała, kto wie, czy bym mu tu nie zasnęła... znowu.

Zaczęłam więc powoli wstawać, ale gdy tylko lekko się odsunęłam od chłopaka, grawitacja ponownie mnie na niego zepchnęła.

-Jak mi się nie chce wstawać- powiedziałam zmęczona.

-Nie musisz jeszcze.

-Jeśli teraz nie wstanę, zasnę tutaj. O dziwo jesteś wyjątkowo wygodną poduszką.

-Czyli nawet w tym jestem dobry- stwierdził chłopak żartobliwie, ale niestety musiałam mu przyznać rację.

-Pieprzony ideał- westchnęłam nie wiele myśląc już co mówię.

-Chyba naprawdę jesteś zmęczona.- Levi zaczął wstawać z łóżka, pomagając również i mi to zrobić, ale moja głowa była już tak ciężka, a nogi jakoś nie chciały się mnie słuchać.

"Ruszcie się nogi"- w swojej głowie do nich mówiłam, ale te na upartego nic nie chciały zrobić. Dopiero po chwili, zorientowałam się, ze tak to nie działa i z pomocą chłopaka wstałam. Wciąż jednak okrywałam się kocem, a moja głowa leżała na ramieniu czarnowłosego.

-Proszę nie ośliń mi tylko koszuli-powiedział kobaltowooki, ale za kogo on mnie miał, za psa? Oczywiście że się nie ślinię.

No dobrze, może miał małą plamę na ramieniu i była maleńka szansa, ze to przeze mnie, ale przecież zaraz wyschnie.

Z nie małym trudem zebrałam w sobie cały zapas energii i odsunęłam się od chłopaka.

"No może ta mała plamka, nie była taka mała. Trudno się mówi."

Zdjęłam z siebie niechętnie koc i odłożyłam na łóżku chłopaka, a następnie zaczęłam szukać mojej maski. Przecież nie wyjdę bez niej.

-Gdzie jest moja maska?- zapytałam chłopaka lekko przestraszona, że ją zgubiłam. Levi jednak z politowaniem podszedł do mnie, wytarł chusteczką moja twarz, z mojej własnej śliny, której nawet nie czułam, po czym założył moją maskę, którą przecież miałam zwiniętą na szyi.- No tak- zaśmiałam się sama z siebie, po czym odwróciłam się od chłopaka i ruszyłam ku wyjściu. - Dobranoc- odparłam i miałam już wyjść.

- Chyba już wiem, skąd u ciebie te humorki i dlaczego brzuch cię bolał- zaskoczona słowami kobaltowookiego zatrzymałam się i odwróciłam do niego przodem.

-O co ci chodzi?- zapytałam wciąż nie do końca kontaktując.

-Nie znam się do końca na tych waszych kobiecych sprawach, ale to się chyba nazywa okres.- Słowa chłopaka dopiero po chwili doszły do mojego rozumu. wraz z nimi, rozbudziłam się już na dobre i podeszłam do widzącego na stanie lustra. Odwróciłam się tyłem po czym, wyginając się zobaczyłam na swoich białych spodniach małą czerwoną plamkę.

"Miał rację, dostałam okresu"

-Ale wstyd.- powiedziałam, cała robiąc się czerwona, ale po chwili zaczęłam się z tego śmiac. Co to zmęczenie robi z człowiekiem.

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz