104 Jednostka szkoleniowa cz.2

2.2K 128 85
                                    

Wracałam do pokoju, gdy nagle zostałam pchnięta na ścianę. Natychmiast się od niej odbiłam, by zaatakować oprawcę. Była to Mikasa, co było do przewidzenia. Rzuciła się na mnie jak zwierzę. Miałam rację twierdząc, iż dziewczyna jest, jak taki ochroniarz Erena.

- Jak mogłaś powiedzieć mu coś takiego?! – jej ataki były ewidentnie szybsze i precyzyjniejsze niż te, które miałam szansę zobaczyć na treningu. Ledwo nadążałam je odpierać. Jej krok do przodu liczył się z moimi dwoma do tyłu. To co pokazała na pierwszych ćwiczeniach, to nic z tym, co tak naprawdę potrafiła.

W końcu straciłam siły, aby osłaniać się przed ciosami, odparłam tylko co drugie uderzenie. Dostałam mocnego kopniaka w brzuch, a następnie z łokcia między łopatki. Upadłam na klęczki, co poskutkowało dostaniem z kolana w nos, który wydał nieprzyjemny odgłos łamania się. Brunetka bez litości skopała mnie po brzuchu miażdżąc mi prawdopodobnie żebro. Czekałam aż tracę przytomność gdy nagle zobaczyłam blondwłosą dziewczynę. Annie odciągnęła ode mnie Mikasę, a jej ciemnowłosy przyjaciel, którego imię do tej pory nie było dla mnie ważne, Bertholdt Hoover podniósł mnie delikatnie i pewnie zaniósł do pielęgniarki, lecz tego momentu niestety nie pamiętam, ponieważ straciłam przytomność.

**********

Obudziłam się z mocnym bólem brzucha, pleców, głowy... Właściwie to chyba wszystkiego. Oddychanie sprawiało mi niemały problem. Czułam się, jak jakieś gówno i zapewne równie źle wyglądałam. Gdy tylko zorientowałam się, że moja twarz nie jest zasłonięta tak jak powinna, nie bacząc na koszmarny ból, wstałam i się przebrałam. Nie wiem, czy kiedyś się zastanawialiście jak ciężko się zakłada nasz mundur, ale naprawdę nie jest to proste, a zabandażowane ciało wcale nie pomaga. Nawet najmniejszy ruch sprawiał mi ból, lecz mimo to dało się przyzwyczaić, w sumie do wszystkiego się da.

-A pani gdzie się wybiera? – do sali wszedł pielęgniarz. Był to młody mężczyzna, jakoś tak po 20 z lekkim zarostem, zmierzwionych kruczoczarnych włosach o przepięknych błękitnych, jak niebo oczach. Przez tą chwilę gdy ja się mu przyglądałam mężczyzna podszedł do mnie i posadził mnie na łóżku. – Musi pani jeszcze odpoczywać, do tego muszę jeszcze przeprowadzić kilka badań. Połóż się proszę. – Niechętnie to zrobiłam, jednak gdy położył dłonie na mojej masce od razu go odepchnęłam. – Przecież już cię widziałem. Masz piękną twarz, czemu, więc ją chowasz?

- Tu chodzi o coś innego, nie chce jej zdejmować. – na szczęście mężczyzna nie upierał się, kazał mi tylko rozpiąć koszulę. Swoimi chłodnymi dłońmi jeździł mi po brzuchu, który był po części zabandażowany. Na szczęście mój biust, chociaż wiem, że nie największy, był schowany pod bandażem, więc nie krępowałam się tak bardzo.

- Nazywam się Oscar Cullen, nieźle się pokłóciłyście. Poszło o chłopaka? – zaczął ze mną rozmowę, pewnie dlatego bym nie myślała o rozwiązywanym przez mężczyznę bandażu na brzuchu.

- Można tak powiedzieć. – Nigdy nie byłam najlepsza w prowadzeniu konwersacji, zwłaszcza z obcymi osobami. Chyba, że robię to pod wpływem emocji, tak jak wczoraj.
- Która wygrała?- to było głupie pytanie spojrzałam na niego spod brwi.
- Chyba widać. – Widząc moją minę zaśmiał się, a dla moich uszu ten dźwięk był bardzo przyjemny, więc i ja się rozchmurzyłam.

- No cóż, wygrać bitwę nie oznacza wygrać wojnę. – To miało być pocieszenie? Nie bardzo do mnie przemówiło. Zawsze stawiam wszystko na jedną kartę. - Rozwiązał kawałek bandażu i zaczął smarować mi jakąś dziwną, zimną mazią brzuch. Na początku się wzdrygnęłam, lecz po chwili czerpałam przyjemność z chłodnego żelu. Starałam się również nie myśleć o tym, jak bardzo przystojny pan bardzo zmysłowo masuje mi brzuch. Oczywiście była to jego praca, ale ja jestem zwykłą nastolatką, która gustuje w tym typie urody jaki posiada ten pielęgniarz.

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz