Wybaczam?

1.1K 90 110
                                    

Ostatnie co pamiętam, to jak spadłam z konia. Ktoś zaczął coś krzyczeć, podbiegli do mnie jacyś ludzie, ale wszystko zaczęło mi się rozmazywać, aż straciłam całkowicie przytomność.

Dla mnie to była chwila, gdy znowu otworzyłam oczy. Pochylała się nade mną jakaś kobieta, miała na sobie biały fartuch, więc domyśliłam się, że jest medykiem.

-Obudziłaś się w końcu. - powiedziała, na co ja podarłam się rękoma, by usiąść. W głowie wciąż mi się strasznie kręciło. Przyłożyłam rękę do czoła, zwalając z siebie jakiś materiał. Był to płaszcz zwiadowców, ale nie mój, nie noszę go codziennie. Rozejrzałam się dookoła, by zorientować się w sytuacji. Nie znajdowałam się już na padoku, musieli mnie wynieść. Trochę dalej ode mnie stał z założonym i rękoma kapitan Levi i rozmawiał z Erwinem.

Co tu robi dowódca?

-Uważaj, możesz mieć wstrząs mózgu. - ostrzegła mnie kobieta, gdy próbowałam wstać.

Dopiero teraz zauważyłam, że kapitan nie ma na sobie płaszcza, a dałabym sobie rękę uciąć, że miał go jeszcze, gdy nas pilnował. Domyśliłam się, że jest on jego.

Dlaczego mi go dał?

Nie chciałam dłużej tak siedzieć i wstałam powoli z ziemi, nie słuchając kobiety, która mówiła, że nie powinnam się ruszać. Kapitan oraz dowódca spojrzeli na mnie, gdy wstałam. Szybko wyczyściłam płaszcz czarnowłosego i podeszłam do nich.

-Dobry wieczór dowódco. - przywitałam się, na co dostałam naprawdę czuły uśmiech od mężczyzny, za to ten krasnal obok jak zwykle był obojętny.

Mogłam mu napluć na ten płaszcz.

-Dziękuję za płaszcz. - powiedziałam niechętnie, podając go kapitanowi. Mężczyzna go przyjął, otrzepał i zarzucił na siebie.

- Z tego, co widziałem, bardzo dobrze sobie radziłaś z tym ogierem. - pochwalił mnie dowódca, na co się zarumieniłam, czego oczywiście nikt nie mógł zauważyć.

-Dziękuję bardzo.

-Tylko ten upadek nieszczęsny, coś musiało zdenerwować konia. - powiedział Erwin, a ja się z nim zgodziłam.

-Od początku był zdenerwowany podczas galopu, a ja nie ustąpiłam. Mogłam przewidzieć to. - było mi głupio przyznawać się do błędu.

- To prawda, jednak każdy z nas podejmuje czasem błędne decyzje.- mówiąc to, spojrzał na kapitana, jednak ten karzeł odwrócił wzrok, patrząc się w całkiem innym kierunku.

Ciekawe co Smith miał na myśli.

-No dobrze, kadetki Yagami, jeśli czujesz się dobrze, możesz już iść na kolację, resztą zajmie się oddział specjalny. Jeśli jednak źle się czujesz, to pani Anabeth na pewno pani pomoże.- skinęłam głową na jego słowa.

-Dziękuję, czuję się już dobrze. - powiedziałam, odchodząc od nich i idąc na stołówkę, skąd wzięłam jedno jabłko i poszłam do pokoju. Wciąż bolała mnie głowa, więc darowałam sobie już prysznic i poszłam spać.

*****

O świcie poszłam zmyć z siebie wczorajszy bród i poszłam na śniadanie, w sali siedział niestety już Reiner, który widząc mnie, natychmiast wstał. Udawałam, że go nie widzę i kierowałam się do swojego stolika z miską owsianki, gdy ten złapał mnie za ramię. Natychmiast się mu wyrwałam.

-Puszczaj mnie- wysyczałam, nie chcąc robić sceny, na stołówce było jeszcze z dobre dziesięć osób.

-Pogadajmy.- poprosił mnie chłopak.

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz