DODATEK - Droga do domu

341 25 8
                                    

Wesołych Świąt!

Taki mały prezent dla was ;) To ostatni rozdział w tej części, dlatego jeśli wciąż nie dodaliście do swojej biblioteki książki "Bezdech" czyli 2 części "Znajdę Cie" ( jest na moim profilu) to zróbcie to teraz, przy okazji możecie mnie zaobserwować by być ze wszystkim na bieżąco, a ja na pewno ucieszę się wbijając 400 obserwujących jeszcze w tym roku :D

(10 000 słów)

Pov Alex

Walka, jaką musiałem stoczyć z tytanami przerosła mnie. Nie spodziewałem się ich aż tylu. Gdy tylko dwóch pokonałem, pojawili się następni, a za nimi zbliżali się kolejni. Zdążyłem pogodzić się już z myślą, że to mój koniec. To było ponad moje siły. Gdyby nie myśl, że byłem już na wyciągnięcie ręki od domu, zapewne bym się poddał. Walczyłem, chociaż moje ciało błagało, bym się w końcu poddał. Wyczerpanie było silniejsze od adrenaliny czy chęci przetrwania. Czemu więc wciąż się ruszałem? Sam nie wiem, byłem jak w transie. Ciała kolejnych z potworów lądowały na ziemi. Nie czułem współczucia, mimo tego, że wiedziałem, kim oni naprawdę są. Niczemu nie winni ludzie skazani na wieczną tułaczkę pod postacią tytanów. Skazani na to przez moją brudną krew. W mojej głowie nie było jednak miejsca na zawahanie się, czy współczucie. W końcu po tylu latach mogłem wrócić do domu.

W pewnym momencie jednak moja determinacja już nie wystarczyła, a wyczerpanie wygrało. Gdy miałem już zabić ostatniego z tych potworów mój obraz zaczął się rozmazywać. Próbowałem dalej walczyć, mimo utraty jednego z najważniejszych zmysłów, jednak zaraz po tym straciłem również pozostałe. Zostałem z niczym, byłem w nieważkości, zapanowała ciemność. Z początku myślałem, że umarłem, że nie udało mi się. Ten stan jednak nie trwał długo, bo ból i zmęczenie, które opuściły mnie na dosłownie sekundę, szybko wróciły. Szybko również wrócił do mnie słuch, z początku miałem wrażenie, jakbym był pod wodą, bo dźwięki były przytłumione, jednak szybko zorientowałem się, że nie jestem w wodzie tylko w powietrzu. Gdy w końcu odzyskałem również zmysł wzroku, zobaczyłem jak obraz dookoła mnie, szybko się rozmazuje, a sekundę później uderzyłem o ziemię. Na szczęście lądowanie nie było tak bardzo bolesne albo przynajmniej w tamtym momencie jeszcze tego nie odczułem. Ziemia była mokra od krwi tytanów, poczułem więc jakbym wpadł do bagna. Zauważyłem szybko, że nie mam w ręku Soon, mojej kosy, podczas utraty świadomości musiałem ją puścić. Panicznie zacząłem się za nią rozglądać. Wciąż przede mną stał żywy tytan. Po sekundzie, wysilając bardziej zmysł wzroku, zauważyłem, że nie był już mną zainteresowany, a czarnym koniem, biegającym koło niego.

- Co tu robi koń? Czy mu życie niemiłe? - zapytałem sam siebie, bo mówienie na głos stało się już dla mnie czymś normalnym, od kiedy żyłem w odizolowaniu od ludzi.

Nie było jednak ważne, co kierowało tym stworzeniem, a fakt, że dzięki niemu udało mi się uciec. Z trudem wstałem z ziemi i zacząłem biec jak najdalej od tego tytana. Parę razy się wywróciłem, lądując twarzą w gównie, tych potworów, szybko jednak wstawałem i biegłem dalej, aż w końcu kompletnie pozbawiony siły, kolejny raz straciłem przytomność, upadając na ziemi, tym razem jednak na dłużej. Obudziłem się, gdy słońce zaczynało zachodzić za murami. To musiał być jakiś cud, że podczas mojej drzemki, żaden tytan mnie nie znalazł, był w końcu środek dnia!

Wciąż obolały dźwignąłem się do pół siadu i zacząłem rozglądać się po okolicy. Szybko zauważyłem karego ogiera, tego samego co jeszcze kilka godzin temu uratował mnie przed sromotną śmiercią.

- Czyli jednak żyjesz. Oboje dzisiaj mamy sporo szczęścia. - powiedziałem zachrypniętym głosem. Naprawdę bardzo potrzebowałem się czegoś napić. Musiałem więc wstać, bo nikt by mi wody nie podał. Nie było to proste, ostatnio czułem się tak źle, gdy Edward mnie torturował. Myślałem, że uwalniając się od niego i od tego uczucia, jednak aktualnie czułem się jak po kilkugodzinnej sesji z tym psychopatą w lochach.

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz