Znowu ty -.-

623 106 66
                                    

[2240 słów]

Kto by pomyślał, że zaledwie po godzinie szkolenia prowadzonego przez rodzica roku, zostanę tak dobrą opiekunką? Mały Leoś przestał już płakać, zaczęłam mu czytać jakąś książkę o roślinach, wiele z niej nie zrozumiałam, a on tym bardziej, było to dla mnie zwykłe ćwiczenie czytania. Nikogo już po za mną i Leosiem nie było więc nie musiałam się krępować.

Chwilami mały Leoś odrywał się od słuchania mojego głosu aby pobawić się moimi palcami czy też włosami, ale nie wyrywał mi już ich, ani nie gryzł mnie jak zdarzało mu się to wcześniej.

-Może jednak nie byłaby ze mnie tak zła matka- powiedziałam do siebie, będąc pewna, że nikt mnie nie słucha. Cała się więc wzdrygnęłam słysząc czyjś śmiech.

-Nie zaprzeczam, pasuje ci rola mamuśki- zza póki na regały wyszedł Jean. Nie wiem kiedy wszedł do biblioteki, nie słyszałam otwieranych drzwi.

-Od jak dawna mnie podsłuchujesz?- zapytałam zdenerwowana. Nie lubię czytać przy kimś, wiem, że jestem w tym słaba.

- Jakoś od "Kra-ina za=ro-śnięta .. cholera nie wiem co to za słowo idźmy dalej... doli-na"- zacytował kawałek książki, którą czytałam małemu. Zrobiłam się cała czerwona ze złości i zażenowania.

-Zamknij się- odpowiedziałam, bo tylko na tyle moja elokwencja mi pozwalała.

- Uważaj na słowa, nie demoralizuj małego.

- Lepiej uważaj na siebie bo mnie wkurzasz.

- Mamuśka ma pazurki.

-Ja ci zaraz dam mamuśka. Czego tu szukasz tak właściwie?

-Ciebie. Wypuścili mnie na jakiś czas ze skrzydła szpitalnego i z nudów zacząłem cię szukać. Jak dobrze, że pamiętałem, gdzie wysłała cię Hanji, bo tak to chyba nigdy nie znalazłbym cię. To ostatnie miejsce w którym bym cię szukał.

-Naprawdę sobie grabisz. Może i nie jestem dobra w czytaniu, ale potrafię dobrze przyłożyć takim zadufanym...- nie dał mi dokończyć.

- Nie gorączkuj się tak. Przecież to nic dziwnego. Wiele dzieci straciło rodziny i nie miało możliwości do nauki. Jeśli chcesz mogę ci pomóc z niektórymi słowami, nie jestem najgorszy w te klocki.

Machinalnie chciałam odmówić i wygonić chłopaka. Powstrzymałam się jednak i zwalczyłam moją dumę, aby skorzystać z pomocy przyjaciela.

Usiadł więc obok mnie i wziął Leosia na kolana, po czym kazał mi czytać dalej i co raz gdy nie wiedziałam jak coś przeczytać, lub nie rozumiałam znaczenia, chłopak mi pomagał. Nie wiedziałam nawet, że był tak bystry. Myślałam, że jak już to powinnam iść z tym do Armina, a nie do niego. Co prawda nauczycielem dobrym nie był i jak próbowała mi wyjaśnić znaczenie słowa fotosynteza nieźle musiał się natrudzić, a można było tylko powiedzieć- roślinki biorą dwutlenek węgla i słońce, po czym oddają nam tlen, koniec. Bo i tak tyle zrozumiałam z jego tłumaczenia.

Mimo wszystko nasza wspólna nauka byłą naprawdę zabawna i nawet Leoś nic nie rozumiejąc śmiał się razem z nami. Po raz kolejny nie usłyszałam jak otwierają się drzwi do biblioteki, zdecydowanie były zbyt dobrze naoliwione.

POV Hanji

Po zaprowadzeniu Aliosn do biblioteki zajęłam się swoimi sprawami, po blisko czterech godzinach była pora zmienić Alison. Petra przyszła do mnie już zdecydowanie lepiej wyglądając. Razem skierowałyśmy się do odpowiedniego pokoju. Obawiałam się nieco co mogę zastać, miałam nadzieję tylko, że dziecku i Alison nic nie jest. Niby dziewczyna mówiła, że nie potrafi dobrze zajmować się dziećmi a ja głupia naciskałam. Zdziwiły mnie jednak odgłosy śmiechów i to trzech głosów. Natychmiast weszłam do środka i po przejściu kawałek, zobaczyłam siedzącego obok Alison z dzieckiem na rękach Jeana.

Znajdę Cię~Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz