[1173 słów- miał być dłuższy przepraszam, ale jakoś tak nie miałam weny ;-;]
POV Levi
Nie wierzę. Ona nie zrobi tego. To głupi pomysł, który przyszedł jej do głowy zapewne pod wpływem emocji. Alison nie jest tak bezmyślna. Nie wiem co to jest za plan, ale z pewnością coś szalonego i niebezpiecznego.
Z początku gdy przeczytałem pierwsze kilka słów " Wiem, że nie powinnam mówić ci o tym w ten sposób, ale nie miałam odwagi spojrzeć ci w twarz", myślałem, że chodzi o coś innego. Przestraszyłem się, że dziewczyna chce w ten sposób ze mną zerwać. To co jednak było dalej w tym liście, nie uspokoiło mnie ani trochę. Chciała narazić swoje życie i odejść bez pożegnania, zostawić mnie. Jak miałbym niby uwierzyć, że wróci?! Nie wróci tak samo jak Izabel i Farlan. Nie mogę jej zaufać, po prostu nie mogę... boję się. To jest zbyt niebezpieczne.
Część o niewyznanych uczuciach do mnie sprawiła, że na moment zapomniałem o całej reszcie listu. Dosłownie na sekundę rozproszyłem się, myślał o tym, że dziewczyna w końcu w pełni odwzajemni moje uczucia była zbyt piękna.
Nie mogłem jednak o tym myśleć, patrząc na całą resztę listu.
Ona chce mnie zostawić i to po tym jak opowiedziałem jej o Farlanie i Isabel. Powinna wiedzieć, że nie zniosę i jej straty. Ludzie myślał, że jestem twardy i nic mnie nie ruszy, ale to nie prawda. Nauczyłem się ukrywać cierpienie, ale to nie znaczyło, że go nie odczuwam, wręcz przeciwnie, czasem dopada mnie z dwojoną mocą, chcąc wyniszczyć mnie psychicznie. Przez to zgodziłem się na pomoc Miel, ale gdyby i ona mnie zostawiła, niczyje wsparcie, nie pomogłoby mi się z tego pozbierać.
Chciałem już ją obudzić, wykrzyczeć jej co o tym myślę, nie zważając na Historię leżącą obok, czy śpiących za ścianą żołnierzy, którzy zapewne zbudziliby się na dźwięk mojego donośnego i wściekłego głosu. Powstrzymałem się jednak. Wciąż miałem nadzieje, że to głupi pomysł, o którym dziewczyna szybko zapomni. W końcu gdyby chciała odejść, po co robiłaby te plakaty?
Wstrzymałem się przed jakąkolwiek reakcja ale obiecałem sobie, że będę ją miał na oku i nie pozwolę jej mnie zostawić.
**************
Pov Hanji
Moje starania rozdzielenia Alison i Jeana nie poszły mi tak dobrze, jakbym chciała. To co ich łączy jest mocniejsze niż myślałam. Postanowiłam wiec obrać inną strategię, ale zanim to, do pomocy musiałam wziąć kogoś jeszcze. Idealnym kandydatem była rzecz jasna Miel. Dziewczyna tak samo jak ja pragnęła, aby Levi znalazł szczęście, a obie wierzyłyśmy, że Alison będzie w stanie mu je dać. Do niedawna wierzyłam, że Levi jednak przekona się do Kais, no ale jak widać, nie będzie im dane wspólne życie.
Wparowałam jak zwykle bez zapowiedzi do pokoju Miel. Było wcześnie, spodziewałam się prędzej zobaczyć dziewczynę w łóżku, ale ta wyglądała jakby nie spała cala noc. Aracabeli siedziała na swoim wózku, który jej zrobiłam przy biurka. Włosy miała roztargane na wszystkie strony, a pod oczami miała wory. Wyglądała na niezwykle czymś zaaferowaną, ale w tym momencie miałam w głowie tylko jedno.
-Musisz mi w czymś pomóc. To naprawdę ważne...- zaczęłam, ale ta mnie w ogóle nie słuchała, a raczej zignorowała to co chciałam powiedzieć.
-Też mam ci cos ważnego do powiedzenia, chodzi o...- przerwałam jej, ta jak ona mi to zrobiła.
Nie ważne o co chodzi, Levi i jego miłosne rozterki są w tym momencie najważniejsze.
- Levi przyznał się co do swoich uczuć co do Alison.- Gdy to powiedziałam, brunetka zamilkła i już zaczęła mnie słuchać, jak powinna od początku.- Problem w tym, że Aliosn o tym nie wie i umawia się z Jeanem.
- Z tym o końskiej mordzie?- porównanie dziewczyny mnie rozbawiło, ale chyba każdy to widział.
-Tak. Próbowałam ich wczoraj rozdzielić, ale ten się do niej przyczepił jak rzep do psiej dupy.
- Ale ty nie możesz psuć czyjegoś związku bo tak ci się podoba.
-Ale to dla Levi przecież nie dla mnie. Z reszta obie dobrze wiemy, że Alison powinna być z naszym małym kapitanem. To dla nich obojga będzie lepsze.
- To nie nam decydować, ale jesteś w ogóle pewna że Jean i Aliosn są razem? Widziałam ich parę razy i bardziej wyglądali na przyjaciół.
- JESTEM PEWNA!- odpowiedziałam zdecydowanym głosem.
POV Miel
Wparowanie Hanji do mojego pokoju nie zaskoczyło mnie już ani trochę. Cieszyłam się, że jest bo miałam bardzo ważne wieści do przekazania. Ta jednak nie dała mi dojść do słowa. Nie powiem, że to z czym przyszła mnie nie interesowało, ale nie mogłam się na tym skupić przez to czego dopiero co odkryłam. COś mi jednak nie pasowało w słowach Zoe. Jena i Aliosn nigdy wcześniej nie trzymali się szczególnie blisko, nie widziałam w nich zainteresowania względem siebie. Niedawno może Alison zaczęła go odwiedzać w skrzydle szpitalnym, aby mu się nie nudziło, ale czy to miałoby sprawić, że zostali parą? Do tego Jean miałam wrażenie, że wciąż ma w głowie jakąś bliską mu osobę. Nie byłby gotowy na nowy związek. Nie miałam jednak siły wybijać tego z głowy Hanji. Chciałam jak najszybciej przejść do mojej nowiny.
- W takim razie co chcesz zrobić?
-Jak to co? Spiknąć naszego karzełka z Yagami. Wtedy dziewczyna sama zobaczy, że ten Kirschtein nie jest dobrym dla niej kandydatem, a wtedy z nim zerwie. - Pewność siebie Hanji przy tych słowach nieco mnie przerażała.
- Rozumiem, że masz już jakiś plan.
-Oczywiście i jesteś mi do niego potrzebna.
-Tego mogłam się spodziewać, skoro przyszłaś do mnie o tak późnej porze
-Chyba wczesnej, jest już ranek.- Gdy to powiedziała, odwróciłam się zaskoczona za siebie by przyznać jej rację, na zewnątrz robiło się coraz jaśniej. Tym bardziej powinnyśmy się pośpieszyć, chciałam jeszcze porozmawiać z Erwinem i Levi, jeśli wrócił już ze swojej misji.
- No nie ważne, powiedź mi co mam zrobić.
-Wystarczy że zajmiesz się Aliosn i przyprowadzisz ją do biblioteki pod jakimś pretekstem dzisiaj wieczorem, po kolacji.
-Tylko tyle?- prostota pomysłu Hanji mnie przeraziła.
-Tak, ja zajmę się resztą.
-No dobrze, w takim razie możemy teraz wrócić do mojej sprawy?
-Co ci się tak spieszy? Mów co takiego odkryłaś.
-Myślę, że ciebie to w szczególności zainteresuje, chodzi o tytany, które znikąd pojawiły się za murami. Po przesłuchaniu paru świadków oraz Springera, który dostarczył mi sporo ciekawych informacji, doszłam do wniosku, że tymi tytanami byli mieszkańcy jeden z wiosek i co ciekawe wioski, w której znaleźli niedawno dziecko.
- Czyli twierdzisz, że dziecko zostało samo, bo rodzice się przemienili? Co za szalona teoria, ale podoba mi się. Masz rację musimy szybko powiedzieć o niej innym, bo to zmienia wszystko!
Ucieszył mnie fakt, że dziewczyna w końcu zainteresowała się tym. Bez zastanowienia opuściłyśmy mój pokój i ruszyłyśmy w kierunku gabinetu Levia.
POV Levi
Wróciłem do swojego pokoju cały pobudzony przez ten list. Miałem ochotę przywalić w coś z całej siły, ale wystarczy mi już wgniecenie w ścianie pod prysznicem. Rozłożyłem wszystkie swoje rzeczy na miejsce i miałem się udać już pod prysznic, gdy do mojego pokoju jak huragan wparowały dwie wariatki.
- Jak dobrze, że już jesteś, musimy ci o czymś powiedzieć. - powiedziały obie w tym samym momencie.
Jak bardzo bym chciał, nie mogłem ich zignorować. Pozwoliłem więc im usiąść i wysłuchałem wszystkiego co mają mi do powiedzenia. Wyjątkowo nie mówiły od rzeczy, a wieści jakimi się ze mną podzieliły były naprawdę istotne.
Kurde miałam w planach napisać coś zdecydowanie dłuższego, ale ten gorąc nie daje mi się skupić :/
Przepraszam :(
CZYTASZ
Znajdę Cię~Levi x OC
FanficDruga część już na moim profilu - "Bezdech" "Szukam cię i znajdę. Nie wiem, ile wysiłku będzie mnie to kosztowało, ale zrobię wszystko, bo wierzę, że wciąż żyjesz." Alison to młoda dziewczyna, która straciła brata, ale nie chce przestać go szukać. P...