Per Hubert
Po kilku minutach wrócił Kostek z lodem. Szybkim tempie usiadł naprzeciwko mnie i nałożył lód na mój nos. Dzięki że on mi jedyny pomaga bo gdyby nie on dawno bym leżał martwy.
- ajć - syknąłem z bólu
- robię delikatnie - powiedział i zaczął trzymać lód na moim nosie - złamany jest a dopiero jutro po akcji jeśli się uda pojedziesz do szpitala
- a jeśli nie? - spytałem ledwo
- wtedy nie będzie za wesoło
- dlaczego? - lekko podniosłem głowę aby spojrzeć mu w oczy
- uważaj na ten nos okej? - spytał
- nie mam siły aby cokolwiek zrobic, każdy ruch musi równać się z ogromnym bólem więc nie martw się będę uważać - odpowiedziałem
- właśnie dlaczego oni cię do tego stopnia pobili?
- chciałem uciec i sie nie udało i jeden powiedział aby mi coś zrobili i nie było delikatni i no - opowiedziałem
- kurwa akurat Kacper musiałbyc dziś
- kim on jest?
- jeśli nie ma Maćka to on wszystkim zarządza, jeśli on coś powie to każdy musi to zrobić - wyjaśnił
- aha
- muszę iść na spotkanie więc siedź i naprawdę uważaj, w nocy przyjdę do ciebie - wstał i zaczął kierować się w stoene wyjścia
- dzięki za wszystko
- nie masz za co - uśmiechnął się i wyszedł
Znów poczułem się bezpieczniej przy nim. Czuję się jak przy Karolu kiedy byłem u nich w gangu. Oczywiście nie chodzi mi o miłość ale o fakt że naprawdę ten chłopak traktuje mnie jak Karol. Oparłem głowę delikatnie o ścianę i patrzyłem w sufit. Krew z nosa dalej leciała ale już nie tak bardzo jak wcześniej więc po część zignorowałem to. Patrzenie na pusta przestrzeń naprawdę uspokaja i dzięki temu można chodź trochę uciec od myśli. Zamknąłem oczy z powodu że poczułem się senny, to w końcu dzień w którym nie jestem przypięty do krzesła i mogę się położyć i zasnąć jakkolwiek. Gdy już prawie zasypiałem usłyszałem krzyki. Otworzyłem momentalnie oczy i spojrzałem na drzwi. Jeszcze nigdy nie słyszałem aby tak głośno się kłócili, mój strach zaczął być jeszcze wiele większy niż wcześniej. Usłyszałem głośny huk i strzał, skuliłem nogi i modliłem się aby nikt do mnie nie przyszedł. Po chwili usłyszałem że ktoś upadł na ziemię. Moje ciało zaczęło się trząść całe przez strach. Słyszałem dalej krzyki lecz bez dźwięku broni. Nigdy w życiu się tak nie bałem jak teraz. Po chwili do mojego pokoju wszedł Kostek cały wkurzony
- wszystko okej? - spytał się mnie kiedy trochę ochłonął
- co się stało? - spytałem cały wystraszony
- Maciek wrócił wkurzony i zaczął się na wszystkich drzeć i strzelać bronią jak popieprzony - wyjaśnił
-nic ci nie jest?
- nie, spokojnie nie raz byłem w takiej sytuacji i wiem jak reagować
- nie boisz się? - spytałem
- wiesz co? - usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem - na początku tak ale teraz już czuję jakby to była normalność
- okej - oparłem głowę o jego ramię
- zaraz będę musiał iść, żeby nikt się nie skapnął ze tu jestem
- okej
-jak się czujesz? - spytał zmieniając zdanie
- z tobą trochę lepiej
- dobrze że Karol tego nie słyszy
- pewnie byłby zazdrosny
- pewnie tak... Dobra spadam... - wstał - znając życie już ktoś mnie szuka - lekko się zaśmiał *
- spoko, do zobaczenia
- siemka
Chłopak uśmiechnął się do mnie i wyszedł z pokoju oczywiście zamykając drzwi na klucz. Dzięki niemu naprawdę czuję się lepiej.
CZYTASZ
🤪 Dzięki porwaniu DxD cz. 2 🤪
FanfictionHubert i Karol prowadzą szczęśliwe życie ale na jak długo?