Per Karol
Gdy Piotrek wyszedł z domu Kostek dalej mnie trzymał ponieważ wiedział że gdyby mnie puścił odrazu to bym pobiegł za Piotrkiem i dokończył bym swoje arcydzieło.
- fajnie się w boks bawiliście? - spytał
-puść mnie w końcu ! - krzyknąłem
- uspokój się najpierw deklu
- jak mam się kurwa jebana mać uspokoić?!
- nie wiem, wiesz że mogliście siebie pozabijać?- spytał wkurzony
- on by nie żył nie ja
- myślisz że jesteś nieśmiertelny? To cię zaskoczę nie jesteś, gdybyście się jeszcze pobili tak z 5 minut to byście leżeli obaj w kałuży krwi
- on by leżał
- za dużą masz samoocenę Kuter
- odezwał się
- co się stało że się pobiliście tak ogóle?
- on chce mi odbić Huberta, nie pozwolę mu na to - odpowiedziałem
- jak to odbić?
- powiedział że to on będzie stał z Hubertem przy ołtarzu a nie ja
- Karol on pewnie żartował aby cię wkurzyć, możesz nie brać wszystkiego na serio?
- sam chciał się bić więc to jego wina
- no tak a ty jesteś aniołkiem - powiedział sarkastycznym głosem - mógłbyś się ogarnąć?
- nie mów mi co mam robić, to mój dom i ja będę robić to co chce i mnie kurwa puść już!
- puszcze cię i mnie pobijesz tak?
- nie powiedziałem tego, krew mi leci a ty zamiast mi pomóc pozwalasz mi się wykrwawiac
- mogłeś się nie bić
- pierdol się! - po chwili szarpnąłem z całej siły i dzięki temu udało mi się uwolnić - pamiętaj że nie takim czymś uciekałem
- też tak myślę, dobra ogarnę ci tą twarz usiądź na kanapie a ja przyniosę apteczkę czy coś
- a wiesz gdzie to mam? - spytałem
- w łazience pewnie
- może tak, może nie
- jeśli mi nie powiesz to kurwa się wkoncu wykrwawisz
- i?
- i gówno japierdole - chłopak wyszedł z salonu
Usiadłem na kanapie i wytarłem ręka krew która leciała z nosa. Mam nadzieję że Piotrkowi coś złamałem i teraz siedzi w szpitalu. Należało mi się niech wie że to jest ostrzeżenie aby trzymał swoje ręce przy sobie. Po chwili do salonu wszedł Kostek z apteczka, usiadł obok mnie i zaczął wyjmować potrzebne rzeczy.
- ładnie się urządziłeś - powiedział i zaczął wycierać mi krew z twarzy
- możesz skończyć już? - spytałem
- pomyślę
- dokładasz do pieca
Resztę czasu już się nie odzywaliśmy. Jedynie niekiedy było słychać ciszy mój jęk z bólu. Żebym wyglądał tak jak wyglądałem wcześniej minie jakieś dobry tydzień.
Per Hubi
Piotrek jeszcze nie wrócił do domu, trochę bałem się że Karol coś mu zrobił i teraz gdzieś leży. Napewno musieli wdać się w kłótnie tego akurat jestem pewien. Trochę głupie ze zamiast martwić się o chłopaka z którym spędziłem najlepsze chwilę martwię o Piotrka który jest tylko moim przyjacielem. Nie wiem co mam robić? Powoli gubię się w swoich przemyśleniach. Po chwili usłyszałem otwierające się drzwi w przedpokoju. Szybko wyszedłem z pomieszczeniach w którym się znajdowałem i w szybkim tempie poszedłem do przedpokoju. Nie wierzyłem w to co zobaczyłem, ledwo żywy Piotrek który zaraz przecież padnie. Szybko do niego podszedłem i bez żadnych pytań objąłem go i delikatnie zaniosłem do salonu. Pomogłem mu położyć się na kanapie i po tej czynności pobiegłem szybko po apteczke. Nie wierzę że Karol był tak zazdrosny aby aż tak pobić Piotrka, czy on ma serce lub granice?
CZYTASZ
🤪 Dzięki porwaniu DxD cz. 2 🤪
FanfictionHubert i Karol prowadzą szczęśliwe życie ale na jak długo?