~Raven~
-przepraszam...- to jedno słowo przetaczało mi się przez myśl. Naprawdę ten jeden wyraz jest w stanie naprawić wszystko co do tej pory pomiędzy nami zaszło?
Jego głos przy moim uchu wzbudzał we mnie zbyt wiele skrajnych i przede wszystkim niebezpiecznych emocji. Muszę się odsunąć, potrzebuje przestrzeni, bo w przeciwnym razie znowu mu ulegnę.
- za co?- spytałam odwracając się w jego stronę, próbując odsunąć się w tył jak najdalej od niego. Na moje nieszczęście natrafiłam na blat. Mój puls przyspieszył, a w środku poczułam pewien rodzaj strachu. Nie do końca wiem czym był spowodowany. Dotychczas rzadko kiedy go odczuwałam w jego obecności.
-dobrze wiesz za co.- odpowiedział, próbując spojrzeć mi w oczy, tyle ze ja tego unikałam. Nie byłam w stanie na niego spojrzeć, bez przypominania sobie o tym jak bardzo jego słowa mnie skrzywdziły. Jak kilka wyrazów może tak wpłynąć na człowieka?
- chce usłyszeć za co przepraszasz.- oznajmiłam stanowczo wbijając wzrok w podłogę. Moje ręce dalej były skrzyżowane na piersi, dając mi pewnego rodzaju ochronę i poczucie bezpieczeństwa.
- za to co powiedziałem i za to ze ostatnio cię unikałem. Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło, kiedy to mówiłem. Nie chciałem cię skrzywdzić.- wytłumaczył się, przez co prychnęła pod nosem.
Ten spojrzał na mnie niezrozumiale.
- dobrze wiesz ze chciałeś mnie skrzywdzić, taki był twój cel w tamtym momencie. Zrobiłeś to, aby mnie w pewien sposób ukarać, za coś na co nie mam wpływu.- oświadczyłam, zgodnie z prawda, mając już szczerze dość tej zabawy w kotka i myszkę.
- za co niby, pragnąłem cię ukarać?- spytał wpatrując mi się w oczy, kiedy w końcu odważyłam się unieść wzrok.
- za to ze nie jesteś w stanie się opanować. Opanować tego co cię dręczy i tych emocji, które przy okazji czynią cię zimnym dupkiem.- wyjaśniłam. Pomiędzy nami na chwile zapanowała cisza, która trwała dobre pare minut, dopóki nie przerwałam jej słowami- jesteś tak cholernie chłodny.
W końcu powiedziałam to co od dawna miałam zamiar powiedzieć. On musi wiedzieć ze to co robi, nie czyni go twardym, tylko głupim. Jeżeli on nie przestanie w końcu budować pomiędzy nami tego samego numeru, cały czas na nowo, to co jest pomiędzy nami nie będzie miało większego sensu. Bo coś nas jednak łączy. Gdyby tak nie było nie dążył by tak bardzo do tego małżeństwa. Tego nie zawiera się od tak.
- jeżeli to wszystko co masz do powiedzenia, to ja już pójdę, muszę wziąć prysznic.- odparłam odrywając od niego oczy, lekko odsuwając się w bok, tworząc pomiędzy nami jeszcze większy dystans.
- tak, ja...- zawahał się, na chwilę, rozważając dopowiedzenie jeszcze czegoś, z czego ostatecznie chyba zrezygnował.- tak, ja tez mam dużo do zrobienia.- dokończył.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Wyminęłam bruneta, mając nadzieje ze da mi w tym momencie odejść. Nie, nie poczuje jego przyjemnych i za razem ziemnych dłoni, wokół swojego nadgarstka.
Moje modlitwy zostały najwyraźniej wysłuchane, ponieważ mężczyzna nie zrobił nic, aby zatrzymać mnie przy sobie w czterech ścianach kuchni. Odetchnęłam z ulga, ale i pewnym rodzajem rozczarowania, idąc powoli do łazienki na parterze.
Potrzebowałam odetchnąć. Jego obecność tak na mnie działała. Przytłaczała mnie, jednocześnie dając mi dziwne poczucie bezpieczeństwa. To chore, jak jestem w stanie uzależnić się od jednego człowieka, który technicznie rzecz biorąc odebrał mi dotychczasowe życie.
CZYTASZ
My Darling
RomanceJej płacz, śmiech i współczucie zaczęły być dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z jej emocji... Wiem że to popieprzone, ale zacząłem czerpać satysfakcję z jej strachu i nadziei, a przede wszystkim, z tego że teraz to ja byłem panem jej losu... Ksi...