36. Obawy

7.8K 187 49
                                    

~Raven~

- nic się nie stało, nieważne.- wymamrotałam wracając do jedzenia, ale to mu najwyraźniej nie wystarczyło.

- Raven. Odpowiadaj jak do ciebie mówię.- zażądał ponownie unosząc mój podbródek do góry.

Mam już serdecznie dość tej rozmowy i chce ja jak najszybciej zakończyć, ale wiem ze Nikolaj będzie naciskał, aż w końcu mu nie powiem.

- naprawdę nic się nie stało, mogę zjeść spokojnie?- spytałam tonem bez emocji, ponieważ wiem ze gdybym zaczęła się mu tłumaczyć skończyłoby się to wybuchem któregoś z nas.

- nie powinnaś się cały czas obwiniać za wczoraj, to normalne, oboje jesteśmy dorośli i...- wiem do czego zmierza i nie mam zamiaru tego słuchać.

- nie obwiniam siebie tylko ciebie, to ty mnie uśpiłeś i podle wykorzystałeś.- wykrzyczałam i zakryłam usta uświadamiając sobie co właśnie powiedziałam.

Dobrze wiem ze to nie jego wina a to siebie powinnam winić za to co się wczoraj stało. To przeze mnie to się wydarzyło, a ja zachowuje się jak suka.

- posłuchaj mnie smarkulo.- widzę jak zaciska ręce w pieści.

- ja, przepraszam, nie miałam...- teraz to on mi przerwał.

- nie przerywaj mi kiedy do ciebie mówię. Pierwsza sprawa jest taka ze to nie jest moja wina. To ze masz słaba głowę do alkoholu i czasami dajesz upust swoim erotycznym fantazjom, także. A poza tym cię nie wykorzystałem, jeśli naprawdę bym to zrobił to do tej pory nie mogłabyś się pozbierać i błagałabyś o więcej. Teraz jedz i lepiej bądź grzeczna bo nie mam zamiaru chodzić w tę i z powrotem robiąc za niańkę, czy to jasne?- spytał z wyraźnym wkurwieniem w głosie i wstał.

Nie potrafię wydusić z siebie słowa, ale nie mam zamiaru tego tak zostawiać. Może i zachowuje się jak głupia suka, ale on znowu zgrywa fiuta.

- nie i nie będziesz mi mówić co mam robić, panie Razanow.- wykrzyczałam unosząc się z krzesła...

~Nikolaj~

Ona sobie żartuje prawda? Oczywiście ze będę jej mówić co ma robić.

- posłuchaj mnie teraz uważnie, bo nie powtórzę tego następny raz. Mylisz się, ponieważ będę ci mówić co masz robić. To ja tu decyduje czy będziesz moją dziwką, jedną z kurew z agencji czy Raven Miller, wiec radzę być grzeczną.- ostrzegłem akcentując każde słowo, aby wszystko dobrze usłyszała.

Nie odpowiada. Tylko stoi i patrzy na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Może przesadziłem, ale jestem wkurzony. Ta mała jest bardziej wkurwiająca niż myślałem.

- jedz i mi nie przeszkadzaj, będę w gabinecie jakby co.- odparłem trochę spokojniej i wyszedłem nie czekając na jej kolejne odzywki.

Muszę ochłonąć. Zachowuje się trochę jak dupek, ale to wszystko przez stres. Cholernie przeraża mnie fakt ze mogę ja stracić, a ten pieprzony ślub to idealna okazja dla Valentina. Do tego ten bal. Wiem czego ten durak chce i mu na to nie pozwolę. Po moim trupie weźmie Raven, prędzej utnę mu łapy.

Wszedłem do gabinetu i zacząłem wypełniać jakieś papiery. Muszę pamiętać, aby zadzwonić do Antona i zapytać się jak im idzie obsadzenie ochrony na moim ślubie i balu. Za chuja nie pójdę tam sam, bez obstawy.  Zawsze trzeba mieć dobre plecy, bo nie wiadomo kto ma zamiar wbić ci w nie nóż.

Nie wiem ile minęło czasu, ale zaczęło się ściemniać. Siedziałem tu przez kilka dobrych godzin. Myśle ze powinienem pogadać z Raven na spokojnie. Mam tylko nadzieje ze nie będzie próbowała wyprowadzić mnie z równowagi.

Opuściłem gabinet i ruszyłem w stronę salonu, w którym jak sadze po odgłosach ogląda telewizje. Kiedy znalazłem się w wejściu moja złość całkowicie się ulotniła.

Raven spała na kanapie owinięta kocem z włączonym telewizorem. Cudowny widok widzieć ja taka. Spokojną i rozluźnioną, prawie tak jak wczoraj wieczorem. Szkoda ze dzisiaj tak zareagowała, ale tego się spodziewałem.

Usiadłem w fotelu w pobliżu kanapy i patrzyłem na śpiąca blondynkę. Mam szczerą nadzieje ze ten ślub przekona ja choć trochę do mnie. Nie chce aby widziała we mnie potwora chcącego ja tylko wypieprzyć. Chciałbym, aby nie będąc pijana robiła to co wczoraj. Chce żeby było jej przy mnie dobrze, bo innego kurwa mieć nie będzie. Po tym ślubie już się ode mnie nie uwolni, co było moim zdaniem oczywiste już od początku. Ona bierze to za formalność a ja za nowe możliwości.

- wszystko w porządku?- zapytała Raven patrząc na mnie podnosząc się do siadu.

Teraz nie wiem do końca jak mam zacząć. Nigdy nie przepraszałem i nie mam takiego zamiaru.

- nic się nie stało, chciałem z tobą porozmawiać.- oznajmiłem patrząc na jej twarz nie wyrażającą żadnych emocji. Nie wiem w co pogrywa, ale mam nadzieje ze zaraz się dowiem.

- a wiec mów.- odparła nie odrywając ode mnie obojętnego wzroku.

Całkowicie zbija mnie to z tropu. Sądziłem ze będzie krzyczeć, dlaczego na nią patrzę, albo będzie wkurzona za rano, a tu nic takiego.

- nie chciałem zachowywać się jak dupek, okej? Rano, mnie poniosło.- zacząłem się gorączkowo tłumaczyć i nie wiedzieć czemu stresować, a to mi się raczej nie zdarza.- jestem taki zestresowany przez ten ślubu i do tego ten pieprzony bal jutro.- przetarłem twarz dłońmi. Jestem już tym wszystkim cholernie zmęczonym

- czym się tak stresujesz? Nie masz powodów do obaw, raczej nie ucieknę spod ołtarza.- zapewniła z uśmiechem, który odwzajemniłem.

Nie mogę się na niej wyżywać, przez moje obawy.

- bardziej boje się ze przez twojego bezmyślnego tatusia wpadnie na nas ktoś z jego towarzystwa.- stwierdziłem i w tym momencie zauważyłem na jej twarzy smutek.

Prawdopodobnie spowodowany jej ojcem. Wiem dlaczego wtedy uciekła, ale nadal nie mogę zrozumieć jaki cel miała przejażdżka tym samochodem, z ta kobietą. Raven wspominała mi o tym kiedy zapytałem jak wpadła w ręce tych ludzi.

- coś się stało?- spytałem dla pewności, ponieważ widzę ze coś jest nie tak.

- może byłaby możliwość, aby mój ojciec pojawił się na ślubie?- spytała łagodnie patrząc błagalnie w moje oczy.

Nie ma kurwa takiej opcji. Nie mogę jej tak narażać.

- kochanie, wiem ze ci zależy na tym fiucie.- uświadomiłem sobie co właśnie powiedziałem.- przepraszam twoim ojcu, ale nie mogę cię tak narazić, uwierz mi ze to dla twojego dobra.- oznajmiłem starając się być delikatnym.

Wiem ze to dość drażliwy temat.

- wiem, ale przemyśl to, proszę. Naprawdę zależy mi, aby go spotkać.- westchnęła spokojnie.

Raczej nie będę o tym myślał, ale nie mam zamiaru jej o tym mówić.

- okej, idź na górę do spania, ja zaraz tam przyjdę.- poprosiłem wstając i ruszyłem do łazienki na dole wziąć prysznic.

Ostanie co usłyszałem to kroki na schodach i zamknięcie drzwi od mojej sypialni...

***

Dziękuje za komentarze i gwiazdki😇
Mam nadzieje ze się podoba, a następny przewiduje jeszcze w tym tygodniu😉

My Darling Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz