56. Komplikacje~ part 2

5.8K 179 41
                                    

~Nikolaj~

Chwile później byliśmy już w sypialni. Stałem z nią chwile, w miarę możliwości pilnując żeby nie zrobiła sobie krzywdy idąc tyłem. Nie potrzebne nam tu następne wstrząśnienie mózgu.

Czułem jej dłonie starające się odpiąć guziki białej koszuli. Dziewczynie udało się to zrobić, o mało co jej nie rozrywając. Jej cudowne ciało idealnie pasowało do mojego. Była idealna, nie byłem w stanie dostrzec w niej żadnej wady.

- powoli skarbie...- wymamrotałem unosząc ja tak, ze jej nogi oplatał moje biodra.

Składałem powolne pocałunki na jej ustach, zwiększajac uścisk moich dłoni na jej pośladkach.

Nie było to takie chaotyczne, jak zwykle. Mailem wrażenie ze sprawia nam tyle samo albo jeszcze więcej przyjemności, niż zwykle.

Zrobiłem kilka kroków w stronę łóżka i lekko położyłem moja żonę w pościeli. Cudowny widok. Jestem jebanym szczęściarzem ze ja mam.

Nachyliłem się nad nią i pocałowałem jej szyje. Jej dłonie znalazły się w moich włosach lekko je ciągnąć i jęcząc z każdym moim ruchem, kiedy dociekałem swoje podniecenie do niej coraz mocniej. Oboje dobrze wiedzieliśmy czego chcemy.

- nie przedłużaj dalej, proszę...- wyjęczała błagalnym tonem Raven. Wiem ze ona szybko lubi przechodzić do rzeczy.

Wysłuchałem jej próśb i zdjąłem szybko spodnie, ponownie wracając do starej pozycji. Rozchyliłem jej nogi, które moment później oplotły mnie w tali. Całe jej ciało praktycznie przylegało do mnie. Żeby nie było, w cholerę mi się to podobało.

- kocham cię.- wyszeptałem wchodząc w nią cała długością. Jej biodra uniosły się ku gorze a głowa odchyliłem się w tył. Nie odpowiedziała, obdarzając mnie tylko cichymi jękami.

Jej dłonie znalazły się wplecione w moje włosy, następnie lekko za nie ciągnąc. Nie odrywałem ust od jej, uniemożliwiając jej odpowiedź, choć prawdopodobnie i tak nie skleciłaby normalnego zdania. Lub po prostu nie widziałaby co powiedzieć.

Wchodziłem i wychodziłem z niej synchronicznymi stałymi ruchami ani na chwilę nie przestając lub zmieniając tempa. Po pary takich ruchach Raven nie była w stanie odwzajemniać pocałunków, przez co stały się niedbale i pokój ponownie wypełniły pojękiwania dziewczyny.

Spojrzałem na jej twarz i ujrzałem na niej przyjemność. Przymknięte oczy i uchylone usta wydające z siebie najlepszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszałem, tworzyły niesamowite zespolenie. Do tego dochodzi tez fakt ze za pare miesięcy ta kobieta zostanie matką mojego dziecka. O niczym więcej teraz nie marzę. Liczy się ona i jej bezpieczeństwo, reszta ułoży się sama.

Kilka chwil później dziewczyna zacisnęła się na mnie, przegryzając moje ramię. Dałem jej chwile odpocząć, po czym płynnym ruchem nie wysuwając się z niej przekręciłem nas tak, ze to ona siedziała na mnie.

Z tylu głowy wiedziałem, ze nie da rady sama się unosić, wiec uniosłem się i oplotłem jej jeszcze drżące po ostatnim orgazmie ciało. Jej głowa leżała oparta o moje ramie, a ona ciężko wzdychała. Nie obchodziło mnie czy dojdę tego wieczoru czy nie. Wiem ze ona to zrobiła i to się dla mnie liczyło.

Mimowolnie poruszyła biodrami, przez co wiedziałem ze ma jeszcze siłę na kontynuacje. Moje obie dłonie oplecione wokół jej tali zaczęły ja unosić i dociskać sprawiając jej jeszcze większa przyjemność.

Raven wtuliła się we mnie i pozwoliła żebym kontrolował jej ruchy. Jej paznokcie sunęły dociśnięte do moich pleców, sprawiając przyjemny ból, który jeszcze bardziej mnie nakręcał.

Dziewczyna jęczała wprost do mojego ucha, a ja z każdym ruchem byłem coraz bliżej spełnienia.
Czułem każdy centymetr jej ciała przylgnięty ściśle do mojego. Kilka ruchów biodrami dziewczyny i oboje doszliśmy, dysząc ze zmęczenia.

Położyłem się na plecy pozwalając swojemu oddechowi uspokajać się, a powiekom opadać powolnie, tracąc kontakt z rzeczywistością.

- Kocham cię...- wymamrotała blondynka, budząc mnie tymi słowami do życia. Otworzyłem oczy i spojrzałem na nią leżąca na mojej klatce piersiowej. Jej piękne włosy okalały jej cudowna twarz, która opłacałem ramieniem.

Druga ręka głaskałem jej plecy, mając już całkowicie otwarte oczy. Jestem jebanym szczęściarzem. Kurwa, kocham ja, jak ja ją kurwa kocham.

Z ta myślą zasnąłem, nie wiedząc co czeka mnie w niedalekiej przyszłości...

***

Dzwonek do telefonu zaczął rozbrzmiewać w pomieszczeniu. Chwile zajęło mi znalezienie urządzenia i spojrzenie na wyświetlacz. Na gorze ekranu widniała godzina.

3:49

Świetnie

Pod nią ledwo co zasypanymi oczami ujrzałem imię Antona. On nigdy nie dzwoni bez powodu.

- Nick...- wybełkotała dziewczyna przekręcając się w mija stronę.

Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, ze nie poruszyłem się z telefonem w ręku ani nie zrobiłem nic, aby go odebrać.

- idz spać skarbie zaraz przyjdę.- odparłem składając przelotnego całusa na jej ciepłym czole. Zawsze jej ciało było gorące podczas spania.

Odszedłem na balkon na drugim końcu pokoju. Odebrałem telefon odpalając fajka. Muszę zapalić, bo bez tego chyba nie dam rady.

- co się stało Anton?- zapytałem zasypanym głosem, zaciągając się grubym fajkiem. Dym przyjemnie podrażnił mi gardło, puszczając w zapomnienie cały wcześniejszy stres. No prawie cały.

- chodzi o starego Millera.- zaczął i westchnęłam z ulga do telefonu. Czy Anton dzwoni właśnie do mnie o trzeciej w nocy z informacja jak czuje się ten stary skurwiel?

- dzwonisz do mnie w środku nocy, żeby oznajmić mi...

- zmarł godzinę temu, dokładna godzina to 2:14, jeszcze nie wiem co było przyczyna, próbuje to ogarnąć...

Reszta słów, które wypowiadał nie trafiła do mnie. Ojciec Raven nie żyje. Tylko to pozostało w moim umyśle. Jak ja jej to kurwa powiem?

-... nasi obstawili szpital, jak czegoś się dowiedzą będę pisać, spotkajmy się jutro u mnie. Powiem ci co wiem. Muszę lecieć. Do jutra Nikolaj.- rzucił i nie czekając na moje pożegnanie rozłączył się.

Trzymałem jeszcze chwile telefon przy uchu, jakby miało się okazać ze to tylko głupi koszmar, żart, który Anton zaraz odwoła, ale tak się nie stało.

Nie wiem ile czasu minęło, odkąd tak stałem. Z transu wybudziły mnie czyjeś ręce i ciało dociśnięte do mnie od tylu. To ona. Co ja mam teraz do cholery zrobić?

- idziesz do łóżka?- spytała sennie, sunąc dłońmi po moim ciele zatrzymując się na dolnej partii brzucha.- chyba ze balkon bardziej ci odpowiada.- wymamrotała podnieconym głosem wprost do mojego ucha wywołując dreszcz.

Odwróciłem się do niej i popatrzyłem w jej oczy lekko lśniące od blasku księżyca. Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. To złamie jej serce.

- coś się stało?- spytała, lecz zamiast odpowiedzieć na to pytanie załączyłem nasze usta w mocnym dominującym pocałunku.

Tym razem było to niechlujne i desperackie, nie takie jak pare godzin temu. Nie było w tym delikatności, tylko pożądanie.

Chwile potem dziewczyna stała tyłem, wypięta do mnie, opierając się o balustradę. Wszedłem w nią mocnym zdecydowanym ruchem, na co głośno jęknęła. Nie wiem czy to z bólu czy przyjemności. Może obu na raz?

Mocno ja pieprzyłem. Każdy mój ruch był przepełniony złością. Nie wiem czy na siebie samego czy na sytuacje, która się wydarzyła.

Z każdym pchnięciem dziewczyna jęczała jeszcze głośniej, dopóki nie doszedłem. Dyszałem jakbym przebiegł conajmniej maraton.

Pocałowałem dziewczynę i pomogłem dojść do sypialni. Szybko zasnęła przytulona do mnie, ale po mnie sen nie przyszedł. Nie mogłem spać. Myślałem o tym jak wiele smierć starego Millera skomplikuje...

My Darling Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz