~Nikolaj~
Naprawdę nieźle wyglada w moich ubraniach. Cholera, podoba mi się to. Moje słowa trochę nią ruszyły. Zdradziecki rumieniec na jej ładnej buźce wszystko mi już powiedział. Czuła się zakłopotana, ale nie odpowiedziała chamsko na mój tekst. Miejmy nadzieje ze idziemy w dobra stronę.
- kim jest Ivan?- spytała rozgrzebują jedzenie na talerzu. Nie daruje jej, musi jeść.
- już mówiłem, moim człowiekiem, za chwile powinien przyjść, ja muszę jechać do pracy.- oznajmiłem wracając do jedzenia.
- gdzie pracujesz?- zapytała.
Boże ta kobieta nie ma za grosz samokontroli. Czemu akurat teraz zebrało jej się na pogaduszki?
- ciekawość to pierwszy stopień do piekła, kochanie.- rzekłem, patrząc na nią, kiedy przewróciła oczami.- oj mała, lepiej nie przewracaj na mnie oczami, bo to może się dla ciebie bardzo źle skończyć.- dodałem kiwając głowa na jej dziecinne zachowanie.
- ach tak? Cóż jestem bardzo ciekawa co ktoś taki jak ty może mi zrobić za przewracanie oczami.- zmrużyła oczy i spojrzała na mnie prowokująco.
Ta mała dolewa tylko oliwy do ognia. Raczej wątpię ze chce się ze mną drażnić, bo to nie może się dobrze skończyć. Na szczęście, w momencie, w którym miałem zacząć swój atak, do kuchni wparował Ivan. Miło ze puka.
- dzień dobry, szefie.- rzucił, patrząc na dziewczynę. Muszę mu dosadnie wyjaśnić, ze jeśli dotknie ja choć jednym palcem, będzie pierdolonym trupem.
Co moje, to moje. Z nikim się nie dziele.
- witaj Ivan, idź do mojego gabinetu, zaraz do ciebie dołączę.- poleciłem mojemu człowiekowi.
- jak wrócę ma być zjedzone, skarbie.- rzuciłem opuszczając kuchnie.
Od razy ruszyłem do gabinetu. Mam nadzieje ze ta rozmowa będzie szybka, ponieważ chciałbym jak najszybciej pojawić się w klubie.
Tak jestem szefem klubu. Pracuje u mnie pare dziwek, a w między czasie załatwiam pare szemranych interesów. Nic specjalnego, taka praca.
Ivan już siedział na fotelu, naprzeciwko mojego biurka. Zająłem moje miejsce, przeczesując ręką włosy.
- Ivan wiesz co masz robić. Masz jej pilnować, jak ucieknie to oderwę ci jaja, zrozumiano?- chciałem się tylko upewnić. Ufam mu jest lojalny, ale jak to mówią przezorny zawsze ubezpieczony.
- jasna sprawa, boss.- odparł poważnym tonem.
Wiem ze się o to postara. To jeden z moich najlepszych ludzi. Jest bardziej jak rodzina niż jak pracownik. Pomieszkuje tutaj i zawsze robi to o co go proszę.
- w takim razie jeśli wszystko jest jasne, ja idę.- chciałem już wyjść , ale coś sobie przypomniałem.- a i ma wszystko zjeść. Postaraj się aby coś zjadła przez cały dzień.- poprosiłem go, co dla niego było rozkazem. Kiedy ja coś mówię, tak ma być, bo w innym przypadku może być bardzo nieprzyjemnie. A oni doskonale zdają sobie z tego sprawę.
Wyszedłem z domu mijając stół przy którym nadal siedziała dziewczyna.
Wymamrotałem coś na pożegnanie, nie słysząc odpowiedzi...
CZYTASZ
My Darling
RomanceJej płacz, śmiech i współczucie zaczęły być dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z jej emocji... Wiem że to popieprzone, ale zacząłem czerpać satysfakcję z jej strachu i nadziei, a przede wszystkim, z tego że teraz to ja byłem panem jej losu... Ksi...