47. Sprawa Wiliama Hudsona

7.7K 175 35
                                    

~Nikolaj~

Obudziłem się dziwnie odprężony. Być może to przez wczorajszy wieczór. Wszystko do mnie wróciło i miałem ochotę przeżyć to jeszcze raz. To co wczoraj czułem było nie do opisania. Raven nie jest jak wszystkie inne kobiety, które pieprzyłem, ona jest inna. Z nią to wszystko wydaje się lepsze.

Poruszyłem się i popatrzyłem na odprężona twarz dziewczyny. Uśmiechnąłem się do siebie i uświadomiłem ze ta kobieta nigdy się ode mnie nie uwolni. Może gdyby była inna, bardziej uległa, może wtedy byłoby mi łatwiej i po pewnym czasie zwyczajnie by mi się znudziła. Ale ona taka nie jest i prawdopodobnie nie będzie.

Pogładziłem ja po zaczerwienionym policzku, przez co drgnęła nieznacznie i otworzyła zaspane oczy.

- hmmm... która godzina?- wymamrotała ponownie zamykając oczy.

- nie wiem skarbie.- odpowiedziałem nie przestając dotykać jej policzka.

Najwyraźniej dopiero kiedy usłyszała ze to ja znajduje się obok mnie trochę otrzeźwiała.

- jak się spało? Boli cię coś?- spytałem z troska wpatrując się w nią intensywnie, wyczekując odpowiedzi.

- nie... może trochę.- odpowiedziała odwracając wzrok, jakby to pytanie ja onieśmielało.

W sumie to mam wrażenie ze w ogólnie moja obecność przy niej ja onieśmiela. Jeśli to co stało się wczoraj jest tego powodem, to naprawdę przestaje ja rozumieć.

- wszystko okej? Spójrz na mnie.- powiedziałem unosząc lekko jej brodę, aby móc spojrzeć jej w oczy. - odpowiedz.- zażądałem, na co ona przewróciła oczami.

- nic, poza tym ze znowu do tego doszło.- odparła takim tonem jakby miała do mnie pretensje. Jakby wszystko to co się stało wczoraj było moja wina.

- wkurwiasz się, bo było ci dobrze?- spytałem, obierając trochę inna taktykę niż atak.

- nie, wkurzam się, bo znowu dałam się wykorzystać.- oznajmiła.

- mówisz to tak, jakbym conajmniej cię zgwałcił.- wymamrotałem.

Może ona naprawdę mnie tak widzi? Jako mężczyznę uzależnionego od jej ciała i nie zważającego na to co ona czuje? Może nawet taki czasem jestem, ale bez przesady.

Spojrzałem na zegarek telefonie i ogarnąłem że nie nastawiałem budzika.

- kurwa, nie mam teraz czasu Raven, pogadamy o tym jak wrócę. Mam coś do załatwienia, będę pewnie wieczorem.- zacząłem zrywając się z łóżka.- zrób sobie coś do jedzenia i bądź grzeczna, Ivan dzisiaj nie przyjdzie, ale wiesz jak się skończy twoja ucieczka.- ostrzegłem.

Wszedłem do łazienki jak burza szybko się ogarniając. Mam pomoc dzisiaj bratu w odebraniu długu zaciągniętego przez niejakiego Wiliama Hudsona. To podobno będzie robota jak każda inna, ale nigdy nic nie wiadomo.

- wychodzę będę wieczorem skarbie.- wymamrotałem całując ja przelotnie w czoło, na co ona przewróciła oczami i po chwili zaczęła kręcić się w białej pościeli. Cudowny widok.

Pod dom brata w normalnym tępie dojeżdżam w około dwadzieścia minut. Dzisiaj zajęło mi to jakieś dziesięć. Przez wczorajsza noc całkowicie zapomniałem o swojej robocie. Muszę się wziąć w garść.

- przepraszam za spóźnienie.- wymamrotałem wchodząc bez pukania do domu brata. U mnie słowa czuj się jak u siebie, znaczą dosłownie ze czuje się jak u siebie.

- ciężka noc?- zapytał brat siedzący przy kuchennym blacie.

- można tak powiedzieć.- odpowiedziałem.- jak tam Annie?- zapytałem, aby zmienić jakiś temat.

- dobrze, śpi na górze wiec bądź kurwa cicho.- ostrzegł w momencie kiedy jego żona odziana tylko w biały szlafrok stanęła w wejściu do kuchni.

- już nie śpię. Gdzie idziesz kochanie?- spytała podchodząc do nas stając przy końcu blatu.

- muszę wyjść, mam sprawę do załatwienia.- wydukał wkładając kubek do zlewu. Twarz Annie przybrała zbyt neutralne rysy. Już wiem ze mój biedny braciszek może nie wyjść z tego cało.

- jakie, kurwa sprawy Anton? - zapytała akcentując każde słowo podobnie jak jej mąż. Najwyraźniej pewne nawyki się przejmuje.

- oj bracie, współczuje ci.- wymamrotałem.

- mówiłeś ze z tym skończysz. Obiecałeś mi dupku ze z tym skończysz.- zaczęła podchodzić do niego z zaciśniętymi pięściami.

Już wiem ze to dobry czas na szybka ewakuacje bo znając życie to i mi się oberwie.

- czekam w samochodzie.- rzuciłem i wyszedłem w akompaniamencie ich krzyków.

Czekałem na brata dobre piętnaście minut i zastanawiałem się jak on jest w stanie żyć z ta kobieta pod jednym dachem. Zwykły z niego pantoflarz, bądźmy szczerzy, ale facet który musi pytać się żony o pozwolenie jest w pewien sposób wręcz zabawny.

Ujrzałem go zapinającego pasek od spodni idąc w moja stronę. A wiec na tym polega cała filozofia.

- nic nie mów.- odparł sięgając dłonią po broń z tylu.

- nic nie mówię przecież, dupku.- odpowiedziałem i ruszyłem spod podjazdu domu brata.

- to tutaj- oznajmił brat kiedy stanęliśmy pod brama tego skurwysyna.

- ludzie?

- w gotowości.- odpowiedział wychodząc z auta.

Poszedłem za nim przeładowując broń. To ma być czysta akcja z jak najmniejsza liczba ofiar i oby taka była.

- wchodzimy.- oznajmił brat wchodzą do jego domu.

W środku nie zastaliśmy nawet ochroniarzy. Dom był mały i jak na kolesia, który przegrywa takie sumy w karty wręcz zbyt skromny.

- zastaliśmy Wiliama?- zapytał Anton wyciągając pistolet w stronę kobiety robiącej coś w kuchni.

- męża... nie ma.- wyjąkała drżącym głosem. Wiem ze kłamie i mój brat tez jest tego świadom.

- nie kłam, bo dobrze wiesz jak to się kończy.- ostrzegł Anton, zbliżając się do niej nie przestając celować w jej stronę.

- dobrze, a wiec mąż jest w gabinecie, zaprowadzę panów.- w końcu ulegała, tak jak wszystkie. Z wyjątkiem Raven, ale mam nadzieje ze to już niedługo.

Kobieta zaprowadziła nas do gabinetu w którym rzeczywiście znajdował się jej mąż.

Wzięliśmy co nieco z sejfu i trochę sobie pogadaliśmy, nie brudząc sobie zbytnio rąk. Ludzie musza wiedzieć ze długi, które zaciągają musza zostać spłacone w ten czy inny sposób. Idealnym tego przykładem jest Raven, choć jest ona pierwszym przypadkiem kiedy biorę w zamian żywy towar.

- pa Anton.- odezwałem się kiedy mój brat wychodził z samochodu.

- dobranoc Nikolaj.- odpowiedział.

- dobranoc.- wymamrotałem i ruszyłem w stronę domu. Myśl o tym ze dziewczyna tam jest jeszcze bardziej powoduje u mnie ekscytacje z tego powodu.

Dojechałem na miejsce i wszedłem do domu. Jest już dość późno, zważywszy na fakt ze korki wydłużyły nam się bardziej niż sądziliśmy i u Wiliama pojawiliśmy się z prawie trzygodzinnym opóźnieniem, do tego jeszcze powrót i w końcu wyszło na to ze do domu wróciłem po pierwszej.

Raven już prawdopodobnie śpi, wiec nie będę jej wolał. Ruszyłem w stronę gabinetu i otworzyłem butelkę szkockiej. Nalałem jej trochę i ze szklanka w dłoni poszedłem w stronę schodów.

Uchyliłem lekko drzwi sypialni i ujrzałem dziewczynę śpiąca do mnie tyłem. Jej miarowy oddech sprawił ze poczułem spokój. Nie wiedząc dlaczego, poczułem się bezpieczny jak nigdy dotąd. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej w moim towarzystwie zawsze trzeba mieć oczy dookoła głowy...

***

Jeśli wam się podoba zostawicie coś po sobie.⭐️

Zapraszam także na moja druga książkę o trochę innej tematyce niż ta, może akurat przypadnie wam do gustu😅😉

Miłego tygodnia życzę😁

My Darling Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz