32. Ratunek?

8.3K 200 45
                                    

~Nikolaj~

Stojąc pod domem tego sukinsyna nie mogę zebrać myśli. Może dlatego ze zaprząta mi je dziewczyna siedząca w środku? Jebana blać.

Dopaliłem papierosa i dałem znać ze wchodzimy.

Nie będę kurwa pukać. Powinien być przygotowany ze przyjdę i nie będę bawił się w takie niuanse.

- zapraszam za mną, panie Razanow.- przywitał mnie najwyraźniej jego ochroniarz. Chyba się boi. I dobrze niech wie ze z Nikolajem Razanowem nie ma żartów.

Weszliśmy na górę do najwyraźniej jego gabinetu. Biuro jak biuro. Biurko, fotele, krzesła pare szafek i takie tam duperele.

- dzień dobry, panie Razanow.- odezwał się sam Max siedząc w fotelu za biurkiem.

Widać ze się denerwuje, ale jednocześnie jest przygotowany. Mam nadzieje ze nie będę musiał używać przemocy, bo taka ładna wykładzina mogłaby stracić swój urok poplamiona krwią.

- dzień dobry Max.- odezwałem się i zająłem miejsce naprzeciwko niego.- nie będę się zabawiał w gościnności i tego typu pierdoły. Przejdźmy od razu do rzeczy, gdzie jest dziewczyna?- spytałem stanowczo, aby podświadomie zdawał sobie sprawę ze ja nie mam zamiaru się tu z nim zabawiać w koleżeństwo. W tym świecie coś takiego nie istnieje.

- ależ tak, mam ją, ale najpierw chciałbym trochę nakreślić sytuacje, w której się znaleźliśmy.- odparł splatając dłonie na biurku.- a wiec piękna Raven przeżyła długą i nieciekawa drogę na samą arenę.- tak nazywamy u nas takie miejsca gdzie sprzedaje się ludzi.- sam wiesz jaki ten przewóz jest męczący.- gadał dalej, a ja mam już dość owijania w bawełnę.

Poza tym nie mam kurwa pojęcia jak to jest. Nie jestem pierdolonym gwałcicielem ani porywaczem. Nie zajmuje się tym syfem i chce to jak najszybciej zakończyć, aby mnie z nim nie kojarzyli.

- do brzegu.- ponagliłem go z jeszcze bardziej wyczuwalna irytacja.

On tylko przełknął głośno ślinę i zmierzał do końca tego swojego monologu.

- nie wiem czy wiesz, ale dziewczyna została przez mnie kupiona za okrągły milion i pomyślałem...

- ze chcesz coś w zamian?- spytałem przerywając mu. Na jego twarzy na chwile zagościła ulga, ale przez moje następne słowa szybko się ulotniła.- w zamian cię nie zabije. Dobrze wiem co zrobiłeś z ostatnim rozładunkiem Valentina, a chyba nie chcesz, aby on...

- zgadzam się.- przerwał mi co jeszcze bardziej podsyciło mój gniew, bo mi, się, kurwa, nie, przerywa.

- znasz taka zasadę ze gdy jeden mówi reszta słucha? Jak nie to chce ci tylko kurwa przypomnieć żebyś trzymał gębę na kłódkę kiedy coś do ciebie mówię.- warknąłem.

Mam dość tych gierek. Jeśli ten idiota gra na czas dostanie kulkę w pierdolony łeb.

- rozumiem, panie Razanow.- odpowiedział.

Tutaj wszyscy wiedza kim jestem i ze ze mną się nie pogrywa. Otrzymuje szacunek, który jest mi jak najbardziej zasłużony.

- a wiec pytam po raz ostatni; gdzie jest Raven do cholery?- spytałem akcentując każde słowo tak, aby ten pajac zrozumiał co się do niego mówi, bo za pierwszym razem najwyraźniej nie ogarną.

Ten westchnął z rezygnacja i w końcu wydusił z siebie te zdanie.

- na końcu korytarza w pokoju gościnnym.- wymamrotał.- Mason cię zaprowadzi.- dodał już nawet na mnie nie patrząc.

Opuściłem pokój i w towarzystwie jego sługusa dotarłem pod wskazane pomieszczenie. Przez chwile się wahałem. Wiem ze jej stan może zadecydować o tym czy ktoś dziś straci życie.

My Darling Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz