~Nikolaj~
Jadąc na miejsce układałem plany egzekucji mężczyzny, który pokrzyżował mi plany.
- jesteśmy na miejscu.- odezwał się Matt wyrywając mnie z moich mrocznych myśli.
Wysiadłem z samochodu i rozejrzałem się dookoła. Byliśmy w jakimś starym doku, wszędzie znajdowały się ogromne kontenery, a w powietrzu przewijał się zapach stęchlizny.
Wiem ze Anton tu jest wiec nie powinienem się denerwować, ale jest wręcz odwrotnie. Stresuje się, ponieważ Anton nie kazałaby mi tu przyjeżdżać gdyby to nie była ważna sprawa.
- ktoś na ciebie czeka braciszku.- odparł Anton wychodząc z pomieszczenia znajdującego się w ciemnej alejce stacji.
- co się dzieje, do kurwy nędzy, Anton? Co jest tak ważne, aby ściągać mnie z mojego własnego ślubu?- pytałem podchodząc w stronę brata, który odpalał papierosa.
- nie wiem kurwa. Wszystko wymknęło się spod kontroli, sam Valentin siedzi w środku.- wymamrotał zaciągając się.
Nie wierze własnym uszom. Ta gnida sama do mnie przyszła? Musi mieć w tym jakiś interes, bo inaczej nie ryzykowałby życiem.
- nic nie próbuj, on jest obstawiony trzy razy lepiej niż my, bracie.- wyszeptał Anton odsuwając się z przejścia.
Najwyraźniej nie pójdzie tak łatwo jak myślałem. Ostatnio nic nie układa się po mojej myśli. Muszę ponownie zacząć kontrolować to co robię.
Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi wchodząc do słabo oświetlonego pomieszczenia.
Widzę go. Siedzi na krześle a za nim znajduje się dwóch z jego ludzi. Głupi durak się boi. I dobrze, ponieważ ma czego.
- usiądź Razanow, mamy do pogadania.- stwierdził zimnym głosem, przez który aż się wzdrygnąłem.
Nie minęła sekunda a ja znowu odzyskałem głos.
- nie będę omawiał interesów przy twoich szczeniakach, Valentin.- warknąłem obdarzając jego ludzi nienawistnym spojrzeniem.
On tylko dał im znak ręką, aby wyszli i tak o dziwo zrobili. Posłuszne pieski na zawołanie, słuchają się swojego pana. A to nowość.
- teraz usiądź.- wskazał ręka na krzesło naprzeciw niego.
Niechętnie zająłem miejsce i wpatrywałem się w jego chłodne brązowe tęczówki, które już lata temu nie zrobiły na mnie żadnego wrażenia. Ten facet sieje postrach w całym mieście i wszyscy wiedzieli, aby lepiej do niego nie podchodzić, ale nie ja. Ja znam jego zagrania aż zbyt dobrze.
- nie będę bawił się w jakieś bezowocne niuanse, Nikolaj. Dobrze wiesz czego chce.- odparł odchylając się do tylu na krześle.
Wiem czego chce. Ten człowiek pragnie czegoś co jest już oficjalnie moje.
- nie dostaniesz jej, od dzisiaj należy już do mnie, a dobrze wiesz ze rodziny się nie tyka. Chociaż po tobie mógłbym się wszystkiego spodziewać.- zmrużyłem oczy krzyżując ręce na piersi.
- proponuje ci za nią pięć milionów dolarów. Taka okazja ci się nie trafi.- stwierdził.
Zazgrzytałem zębami ze złości gotującej się gdzieś głęboko we mnie. Muszę ja stłumić zanim dojdzie do wybuchu. Wiecie jakie to frustrujace, wiedząc ze nie mogę zabić tego dupka, bo sam zginę?
- nie jestem do kupienia, psie i dobrze się o tym przekonałeś już lata temu.
- grzeczniej Razanow, chyba się zapominasz.- napomknął ten idiota.
- to chyba ty zapominasz o tym ze od teraz Raven nosi moje nazwisko i nie możesz jej kupić. To towar bezcenny. - oznajmiłem, wstając i ruszając do wyjścia, zatrzymały mnie jednak jego słowa.
- wiesz ze Sieregiej wyznaczył za nią nagrodę. Twoja głowa nadal jest głównym daniem, Nikolaj. Poza tym stary Miller niedługo trafi w nasze ręce, wiec się pilnuj.- ostrzegł mnie na co ja tylko przekręciłem oczami i wyszedłem i nie przeciągając tego dłużej wsiadłem do samochodu.
- do domu, Matt.- rzuciłem, na co on bez pytań wykonał polecenie.
Dobrze zdawałem sobie sprawę, ze stary Miller w końcu ukończy swój marny żywot. Wiem tez ile wynosi suma za moja głowę i jaka cena obejmuje Raven. Nie wiem dlaczego tak się na nią uparł skoro i tak maja zamiar zabić tego sukinkota. To nie trzyma się kupy.
Dojechaliśmy w końcu do domu. Wiem ze już dzisiaj prawdopodobnie moje plany poszły się jebać, wiec po prostu się położę.
Wszedłem do domu, w którym panował już mrok. Zapaliłem światło w tym samym momencie kiedy zadzwonił mój telefon. To znowu Anton.
- czego tym razem?- warknąłem do słuchawki.
- jak poszło?- spytał mój brat niewzruszony moim tonem.
- zaproponował mi za nią pięć milionów.- oznajmiłem.
- zgodziłeś się?- spytał.
Czy on jest idiota czy tylko udaje?
- oczywiście ze nie.
- ona napewno jest tego warta?- spytał z wahaniem.
- masz mnie za debila? Gdyby nie była to już dawno wylądowałby w jednym z burdeli Sieregieja lub w domu Valentina.
- wiesz ze zbliża się egzekucja Millera? Nie masz zamiaru nic z tym zrobić?- zapytał czym ponownie mnie już wkurwił.
- jak dla mnie Miller może iść do diabła. Czym prędzej go znajda i zabiją tym lepiej.- oznajmiłem pewny swoich słów, póki nie odwróciłem się w stronę schodów, przy których stała dziewczyna.
Zerknąłem w jej oczy, które wyrażały ból? A może obrzydzenie? Nie mogę tego rozszyfrować.
- muszę kończyć.- wymamrotałem i się rozłączyłem w tym samym momencie, w którym dziewczyna rzuciła się biegiem na górę. Pobiegłem za nią.
- Raven! Raven, zatrzymaj się w tym momencie!- krzyknąłem będąc już na pietrze.
Wbiegłem w ślad za nią do pokoju i zdążyłem złapać ja za nadgarstek.
Widząc grymas bólu wymalowany na jej twarzy poluźniłem uścisk.- jak możesz? To mój ojciec, a ty się zachowujesz jakby nie chodziło o czyjeś życie!- krzyczała ze spływającymi łzami po policzkach.
- nie miałaś się dowiedzieć w taki sposób.- odparłem spuszczaj wzrok.
- ach tak?! A wiec jak miałam się dowiedzieć co? Po fakcie czy kiedy już będę w jednym z burdeli jakiegoś Sieregieja?- spytała patrząc na mnie przez łzy.
- po moim trupie tak skończysz. Chciałem ci powiedzieć, poza tym dopiero teraz się o tym dowiedziałem.- odpowiedziałem zgodnie z prawda.
- jak to się takim razie zakończy, Nikolaj? Jak? Gdzie ja skończę?- spytała już trochę spokojniejszym tonem.
- jakieś dwie godziny temu miałem nadzieje ze w moim łóżku, ale teraz to sam nie mam pojęcia.- stwierdziłem żartobliwe ponownie wbijając wzrok w jej niebieskie oczy.
- z pewnością, ale...- nie dokończyła, ponieważ w tym momencie moje usta przylgnęły do jej miękkich warg...
***
Przepraszam ze tak późno wstawiam😃
Jako rekompensatę mogę zaproponować wam rozdział jeszcze w niedziele, jeśli pod tym rozdziałem będzie dziesięć gwiazdek😉Życzę dobrego tygodnia. Widzimy się w sobotę👋🏻
CZYTASZ
My Darling
RomanceJej płacz, śmiech i współczucie zaczęły być dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z jej emocji... Wiem że to popieprzone, ale zacząłem czerpać satysfakcję z jej strachu i nadziei, a przede wszystkim, z tego że teraz to ja byłem panem jej losu... Ksi...