~Nikolaj~
Po dziesiątym ciosie, nie była w stanie pochować płaczu. Płakała i prosiła bym przestał.
Mogłem przestać, ale nie chciałem. Była bezczelną dziewuchą, która myśli ze może mnie nie szanować.
- Kochanie?- spytałem bo nie usłyszałem aby liczyła.- jeśli nie będziesz liczyć będę musiał zacząć od nowa.- dodałem.
- jedenaście.- ledwo co wymówiła to słowo.
Nie będę mówić ze byłem delikatny. Nie byłem, ponieważ chciałem pokazać jej kto to ma władze.
Nigdy nie uderzyłem żadnej kobiety i uważam ze klapsy nie zaliczają się do typowego bicia. To jest tylko kara i większości moich panienek się ona podoba.
Tylko taka cielesna karę uznaje za dopuszczalna.
- grzeczna dziewczynka.- powiedziałem i pogłaskałem jej prawie siny pośladek.
Dobra może trochę przesadziłem, ale należało się jej.
Zapewne każdy teraz pomyśli ze nie mam do niej szacunku. To nieprawda, szanuje ją, ponieważ szanuje wszystko co należy do mnie. Moi ludzie już teraz wiedza ze musza ja chronić. To co się dzieje pomiędzy nami, tutaj zostaje.
Podniosłem ja z moich kolan i posadziłem tak że teraz siedziała na jednym z nich.
Nie obeszło się bez grymasu bólu na jej twarzy. Nadal próbowała być twarda. Będę chyba musiał się z nią jeszcze trochę pomęczyć.
Jej twarz była czerwona od płaczu, a policzku całe mokre od łez. Nawet w takim stanie wyglądała pięknie.
- musisz, mnie szanować, mała, inaczej będę wymierzał ci takie kary.- odparłem głaskając ja po włosach.
Ona spojrzała na mnie bez żadnej skruchy. Nie chciała pokazać ze jest słaba, nie chciała ulec.
-pierdol się.- wyszeptała patrząc mi w oczy.
Odważna jest, nie powiem.
- może trochę grzeczniej? - spytałem łapiąc ja za nadgarstek.- przeproś.- zażądałem, na co odpowiedziała milczeniem.
- no widzę ze chcesz powtórki z rozrywki.- wymamrotałem zaczynajac znowu kłaść ja na moich kolanach.
- przepraszam, przepraszam tylko nie bij mnie już.- wyszeptała próbując się wyrwać.
Widziałem ze oczy się jej szkliły i jest blisko płaczu.
- proszę nie dotykaj mnie już. - dodała, wybuchając głośnym szlochem.
Co jej się stało? Chce wzbudzić we mnie litość. Nie jest tak łatwo tego dokonać.
- co jest?- spytałem unosząc jej twarz i zmuszając by na mnie spojrzała.
Nie mogła się opanować. Jej płaczu nie było końca. Uznałem ze dam jej trochę czasu.
Przytuliłem ja, kładąc jej głowę w zagłębieniu mojej szyi. Nie wyrywała się, nawet nie próbowała. Była skupiona na wyrzuceniu emocji.
Po jakiś 20 minutach się ogarnęła i wytarła twarz drobnymi dłońmi.
- wypuść mnie, proszę. Nie dam rady, nie zniosę tego.- mówiła ze wzrokiem wbitym w podłogę.
- wiesz ze nie mogę.- założyłem jej kosmyk włosów za ucho.- jesteś teraz dużo warta.
- ludzie których można wycenić są bez wartości.- wyszeptała.
Nie płakała już. Pewność siebie zaczęła do niej wracać. Czułem to.
Nie skomentowałem jej słów. Nie wiedziałem jak. Po zastanowieniu się doszedłem do wniosku ze dziewczyna ma racje. Wszystko co do tej pory było dla mnie do kupienia było bez większej wartości. Po prostu się nie liczyło. Nawet ludzie. Dziwki które miałem myślały tylko o kasie, nie mówiąc już o reszcie tego popierdolonego towarzystwa.
- chodź, zjesz coś.- zaproponowałem i wstałem z dziewczyna na rękach.
- puść mnie- wyrywała się.
Ona chyba jeszcze nie wie ze w konfrontacji ze mną nie ma większych szans. To ja mam władze śliczna.
- nie szarp się dziewczyno.- odparłem sadzając ja na krześle przy stole w kuchni.
- dlaczego nie możesz mnie wypuścić?- spytała nieśmiało.
Zaczęło mnie irytować jej zachowanie. Nie wypuszczę jej bo jest warta dwa i pół miliona dolarów. Nie wiem jak jej samolubny ojczulek chciał załatwić dla mnie tyle kasy.
- jak już wspomniałem jesteś sporo warta.- wymamrotałem i zacząłem robić jej coś do jedzenia.
Nie odpowiedziała. Siedziała w ciszy obserwując każdy mój ruch. Czułem jej wzrok na sobie, stojąc tyłem.
Jestem tylko ciekaw nad czym myślała. Nad ucieczka? Wzięciem noża i wbiciem mi go w plecy? Nie wiem, ale mam nadzieje ze nie żadne z tych. Obie te opcje źle by się dla niej skończyły. Oj bardzo źle.
- nie masz wyrzutów ze przetrzymujesz niewinnego człowieka?- spytała po długim milczeniu.
Prowokowała mnie. Nie wiem czy chciał mnie sprawdzić, czy może wyprowadzić z równowagi ale już na starcie mówię ze się jej to nie uda.
- posłuchaj.- stanąłem przodem do niej- robiłem gorsze rzeczy i wiesz co? Mogę je jeszcze zrobić. Zdajesz sobie sprawę co powinienem teraz zrobić?- zapytałem z lekka złością. Ona jeszcze nie wie jaki jestem dla niej miły.
Nie odpowiadała tylko patrzyła na mnie wyczekującym wzrokiem. Podszedłem do niej i oparłem ręce po obu stronach blatu, tak żeby nie mogła się ode mnie odsunąć.
- powinienem przełożyć cię przez ten stół, zedrzeć ubrania i ostro rżnąć- akcentowałem każde słowo a z każdym z nich widziałem jej rosnące przerażenie-ale jakoś się powstrzymuje, wiec bądź tak miła i mnie nie prowokuj.- odparłem patrząc w jej niebieskie tęczówki.
Oczywiste dla mnie było to ze nie zrobiłbym tego bez jej zgody. Takie mam zasady. Żadnego seksu z niechętnymi, które raczej w ogóle mi się nie zdążają...
CZYTASZ
My Darling
RomanceJej płacz, śmiech i współczucie zaczęły być dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z jej emocji... Wiem że to popieprzone, ale zacząłem czerpać satysfakcję z jej strachu i nadziei, a przede wszystkim, z tego że teraz to ja byłem panem jej losu... Ksi...