~Raven~
Był późny wrześniowy wieczór. Tylko latarnie oświetlały mi drogę do domu. Wracałam z udanej imprezy ze znajomymi, wiec kiedy wszyscy zaczęli się rozchodzić ja poszłam w ich ślady.
Nie wiem czemu, ale przez całą drogę czułam jak by ktoś za mną szedł. Może to tylko moja wyobraźnia, lecz kiedy w oddali zobaczyłam jadący, wolno, przy chodniku czarny samochód, zaczęłam iść szybciej.
Mój chód szybko zamienił się w bieg. Nie kontrolowałam tego, to była taka jakby reakcja ochronna, która i tak nie była w stanie mnie uchronić przed tym co miało się stać za moment.
Samochód przyspieszył i w moment znalazł się obok mnie. Z auta wyszło dwóch napakowanych gości i siłą wciągnęli mnie do środka. Krzyczałam i kopałam, ale nikt mnie nie słyszał.
Kiedy znalazłam się w wozie jeden z nich uderzył mnie mocno w twarz. Myślałam ze zemdleje, ale to się jednak nie stało.
-Miało być delikatnie, co ty odpierdalasz?!- krzyknął jeden z nich, siedzący na przednim siedzeniu.
-Nie moja wina ze się drze jakby ktoś ja ze skóry obdzierał.-odpowiedział mężczyzna, od którego otrzymałam cios.- No ładna jesteś- teraz już zwracał się bezpośrednio do mnie.- sam bym cię teraz wziął, ale zrozum ze nie mogę- dodał z obrzydliwym uśmiechem.Facet, który siedział obok mnie wzbudzał u mnie jak narazie największe obrzydzenie. Był łysy z blizną za czole, krzywym, prawdopodobnie po złamaniu, nosem i miał ostre rysy. Wyglądał strasznie. Bałam się. Bałam się jego, bałam się całej tej sytuacji.
Po kilku sekundach zaczęło mi brakować tlenu. Zaczęłam się krztusić i gorączkowo próbowałam zaczerpnąć powietrza.
-Ej ona się dusi!- krzyknął jeden z nich.Nie wiem co do mnie mówili. Wszystko widziałam i słyszałam jak przez mgłe. Po chwili ciemność objęła moje pole widzenia. Straciłam przytomność...
Obudziłam się w ciepłym i wygodnym łóżku. Lekko uchyliłam powieki i wszystko do mnie wróciło. Porwanie, strach, niemoc, utrata przytomności. A teraz jestem tutaj. Leżę pod satynową, biała pościelą w domu mojego domniemanego porywacza.
Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos rozmowy za drzwiami. Podniosłam się do pozycji siedzącej i nasłuchiwałam.
-jak to nie wiesz?!- krzyczał jeden z nich.
-szefie naprawdę, nie wiem co się stało. Straciła przytomność i tyle.- odpowiadał podniesionym głosem drugi. Był to chyba ten sam, który mnie uderzył w samochodzie. Dotknęłam bolącego policzka i poczułam dosyć spory ból. Prawdopodobnie połowę mojej twarzy zdobi dosyć sporych rozmiarów siniak. Pięknie, tylko tego dzisiaj brakowało.
-nie mów mi ze nie wiesz tylko lepiej idź i się dowiedz.-powiedział.Tamten tylko wymamrotał coś pod nosem i rozmowa ucichła. W tym samym momencie drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł on...
CZYTASZ
My Darling
RomanceJej płacz, śmiech i współczucie zaczęły być dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z jej emocji... Wiem że to popieprzone, ale zacząłem czerpać satysfakcję z jej strachu i nadziei, a przede wszystkim, z tego że teraz to ja byłem panem jej losu... Ksi...