~Nikolaj~
Obudziłem się dziwnie wypoczęty. Ten tydzień był bardzo męczący. Prawie w ogóle się spałem i załatwiałem sprawy ochrony. Mam także i informacje dotyczące tego kto dokładnie dał pożyczkę temu durakowi Milerowi.
W obecnej sytuacji wychodzi ze zapożyczył się u nie byle kogo, w tym u Valentina. Jego syn dziś ma złożyć nam wizytę dotycząca interesów. Miejmy nadzieje ze Raven będzie przez ten czas trzymać buzie na kłódkę.
- witaj maleńka.- przywitałem się z dziewczyna.- jak się spało?- spytałem zaciskając uścisk za jej tali. Nie wiem jak to możliwe, ale spaliśmy w takiej pozycji cała noc.
- dobrze.- odpowiedziała, najwyraźniej jeszcze w dobrym humorze.
- mam propozycje.- zaoferowałem, na co odwróciła się do mnie przodem wyraźnie zaintrygowana moja propozycja. - zadzwonisz po śniadaniu do ojca, ale musisz mi obiecać ze cały dzisiejszy dzień spędzisz tu w pokoju.- oznajmiłem.
To najlepsze rozwiązanie, aby nikt się do niej dziś nie dobrał. Przychodzi dziś do mnie Rodion załatwić sprawy za jego ojczulka. Mam nadzieje ze dziewczyna posłucha i nie opuścić tego przeklętego pokoju.
- dobrze, ale obstawiam ze nie usłyszę dlaczego tak się stało, prawda?- spytała pewna tego ze nie usłyszy wytłumaczenia. No i bardzo dobrze. Nie mam zamiaru się nikomu spowiadać.
- dokładnie, tak. Widzę ze już przystosowała się do panujących tu zasad, co, Miller?- spytałem lustrując jej ciało i ponownie zatrzymując się na twarzy.
- ja się nie trzymam się zasad pani Razanow, staram się je jak najbardziej złamać.- odparła czym zyskała u mnie nie mały szacunek.
Podoba mi się to ze ma charakter i nie płacze za każdym razem kiedy coś jej się nie uda. Ona się podnosi i Samara się udowodnić ze dojdzie do tego czego chce. Uparta i zadziorna, ale kiedy trzeba zachowuje zimna krew, przy czym słodko się denerwuje. Już ja lubię.
Tylko czy, aby napewno ja tylko lubię? Próbuje ja chronić jakby była dla mnie ważniejsza, niż bym tego chciał. Mój bary uświadamiam mnie k tym od jakiegoś tygodnia. Może ma racje? Może czyje coś więcej do Raven?
Nieeee, mój braciszek nigdy nie może mieć racji. To ja w tym rodzeństwie jestem mózgiem.
- idę pod prysznic.- oświadczyła wstając z łóżka. Widząc mija twarz dodała.- pozwoli mi pan na to, panie Razanow?- spytała sarkastycznie, ale równocześnie w jej tobie było słychać słodycz.
- no nie wiem Miller, czy zasłużyłaś.- odpowiedziałem z udawaj powaga, na co ona tylko się lekko uśmiechnęła i ruszyła do łazienki.
Ja powinienem chyba zrobić śniadanie. Zszedłem na dół i zabrałem się za gotowanie. Wbrew pozorom jestem w tym naprawdę dobry, chyba powinienem kogoś wynająć, ale nie wiem czym obecnej sytuacji to będzie odpowiednie. Co pomyśli gospodyni widząc dziewczynę, która prawdopodobnie by powiedziała ze została porwana i potrzebuje pomocy? No właśnie, jak na razie ten jakże cudowny plan nie wchodzi w grę.
Skończyłem robić jedzenie w tym samym czasie kiedy ona zeszła na dół.
- pięknie wyglądasz skarbie.- oświadczyłem przez co na jej twarzy zagościł zdradliwy rumieniec.
Mówię prawdę, w moich za dużych ubraniach wyglada uroczo. Muszę pamiętać, aby kupić jej przynajmniej te przeklęta bieliznę.
- mogę teraz zadzwonić? Strasznie się denerwuje i bije się ze nie będę w stanie nic zjeść.- oznajmiła siadając do stołu.
CZYTASZ
My Darling
RomanceJej płacz, śmiech i współczucie zaczęły być dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z jej emocji... Wiem że to popieprzone, ale zacząłem czerpać satysfakcję z jej strachu i nadziei, a przede wszystkim, z tego że teraz to ja byłem panem jej losu... Ksi...