~Nikolaj~
-ile masz lat?- zapytałem.
Nigdy tak bardzo się nie zdziwiłem. To trochę komplikuje sytuacje, ale i tak z niej nie zrezygnuje.
-dwadzieścia- odpowiedziała niepewnie.
- a nie dwadzieścia sześć?
-skąd taki pomysł?
Byłem lekko wkurwiony na mojego pracownika o to ze nie podał mi dokładnych i prawdziwych informacji.
Na początku myślałem ze jest pomiędzy nami tylko trzy lata różnicy, ze nie będziemy prawie w ogóle wyróżniać się z tłumu zwykłych ‚par'. Tu się nagle okazuje ze ona jest młodsza o prawie 8 lat! Gdybym wiedział może bym jej nie porwał.
Tak, wiem że nawet ta różnica nie byłaby w stanie wpłynąć na moja decyzje. Myśle ze nic nie byłoby w stanie jej zmienić.
-po prostu myślałem ze jesteś trochę starsza.- odpowiedziałem patrząc na, od teraz moją, małą dziewczynkę.
Wydawała się w tej chwili taka krucha i bezradna siedząc na moim łóżku w za dużej szarej koszulce i luźnym blond kucyku.
- możesz mi powiedzieć dlaczego dokładnie tu jestem?- spytała wyrywając mnie z zamyślenia.
Przecież jej nie powiem że odkąd ja zobaczyłem chciałem ja chronić. Trochę w tym w sumie prawdy, ale nie do końca. Jej ojczulek wisiał mi sporo kasy. Trochę się zadłużył przez ostatnie miesiące i nie miał jak spłacić. Dobrze wiedział ze jak w terminie nie odda prędzej czy później spłaci w ten czy inny sposób.
- twój tatuś wisiał mi sporo pieniędzy. Zadłużył się w ostatnim czasie a ze nie miał jak oddać to spłacił go tym co było dla niego najcenniejsze.- oznajmiłam prawie zgodnie z prawdą...
Parę dni wcześniej...
- no Miller grabisz sobie.- oznajmiłam mężczyźnie siedzącemu przed mną w moim gabinecie.
-wiem, ale proszę daj mi czas, spłacę wszystko co do grosza tylko daj mi więcej czasu.- błagał patrząc mi w oczy.
Dostrzegłem w nich coś co musiałem jakoś wykorzystać. Słabość.
- z tego co wiem to nie tylko u mnie się zapożyczyłeś.- oznajmiłam, odchylając się na fotelu.
- tak, ale to nie ważne, spłacę twój dług i będziemy czyści- odpowiedział.
My? Jacy my? Kogo ma na myśli ten bezmyślny kretyn?
- jak to my?- spytałem, z coraz większa uwaga mu się przyglądając.
- to znaczy, chodziło mi o mnie ze ja będę w końcu czysty- tłumaczył się.
Tak szybko się nie wywinie.
- masz kogoś na tej swojej pipiduwie?- zapytałem.- przecież żona zmarła.- dodałem.
Widziałem w jego oczach poddanie, ale tez i smutek. Wygrałem, zawsze wygrywam.
- mam córkę, Raven.- oznajmił, co przyprawiło mnie o chęć targowania się z tym frajerem.
- a może oddasz mi coś innego, niż pieniądze.- zaproponowałem.
Myślałem ze ten dupek się nie zgodzi, ale jego odpowiedz sprawiła, że straciłem resztki szacunku do tego człowieka.
- chcesz ja prawda? Dobrze weź ja sobie, ale daj mi już spokój.- powiedział bez żadnego zawahania, żadnego namysłu ani skrupułów.
Tak po prostu sprzedał właśnie swoją córkę, prawie obcemu człowiekowi. Wiedziałem ze ma on coś nie tak z mózgiem, ale tego się po nim nie spodziewałem. Nie podziwiałem go, absolutnie. Zacząłem żywić do tego mężczyzny obrzydzenie.
- ty tak poważnie? Tak po prostu mi ją oddasz?- spytałem z niedowierzaniem.
- tak oddam ci ją, będzie twoja, ale mam pewne warunki.- oznajmił.
Jakie warunki? O czym on do cholery pierdoli? To ja tu ustalam zasady.
Zanim zdążyłem dość do głosu, on mnie uprzedził.
- wiem ze wy w rodzinie macie taka zasadę ze kiedy coś jest wasze dbacie i to i nie oddajecie innym. Wiem to i tylko z tego powodu chce abyś ja wziął.- oznajmił z lekkim smutkiem.
- mów dalej.- poganiałem go.
- wiesz w jakiej jestem sytuacji i dobrze także wiesz kto patrzy mi na ręce- mówił o reszcie, u której się zadłużył.- ty wydajesz mi się najbardziej rozsądny z tych ludzi. Mam tez nadzieje ze jej nie skrzywdzisz.- spoważniał trochę- jesteś moja gwarancja ze mojej małej nic się nie stanie. Ze te gnidy jej nie dorwą. W tym świecie twoja nazwisko dosyć dużo znaczy.- w końcu skończył swoje oświadczenie.
- a co jeśli nie przyjmę twoich warunków?- spytałem, choć wiedziałem ze bardzo chętnie je zaakceptuje.
- to nie do końca warunki tylko prośby. Wiem ze nie powinienem cię o nic prosić w zaistniałej sytuacji, ale obiecuje ze jak tylko ja zobaczysz zmienisz zdanie.- obiecywał.
Szczerze to jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się brać żywego towaru. Teraz trochę rozumiem tego gościa. Obdarza mnie lekkim zaufaniem ze względu na moje zasady, które są dla mnie i moich ludzi święte.
Tego nauczyła mnie babcia, kobiety trzeba szanować. Oczywiście takie które na to zasługują, czyli nie rozkładają nóg przed pierwszym lepszym gościem.
- zobaczymy, a wiec od kiedy jest moja?- spytałem.
- od teraz, jeśli przyjmiesz moje...- zawahał się, szukając odpowiedniego słowa- zasady.
-ja niczego nie obiecuje i dobrze wiesz, Miller że ze mną się nie dyskutuje. Jakbym chciał, to wziąłbym twoja córeczkę, nawet bez twojej zgody.- oznajmiłam bez zająknięcia się.- lecz w zaistniałej dla ciebie sytuacji jestem w stanie się trochę poświecić- dodałem.
Na jego twarzy dostrzegłem ulgę. Nic dziwnego, ja tez bym ja czuł gdyby moja córka miała nie być bita i gwałcona w starej, zawilgoconej piwnicy przez każdego kto się napatoczy.
- dobra to jesteśmy dogadani.- wstałem i wyciągnąłem rękę, aby przypieczętować nasza umowę- mała od teraz jest moja.
- od tej chwili należy do ciebie.- odpowiedział jej ojciec ściskając moja dłoń...
CZYTASZ
My Darling
RomanceJej płacz, śmiech i współczucie zaczęły być dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z jej emocji... Wiem że to popieprzone, ale zacząłem czerpać satysfakcję z jej strachu i nadziei, a przede wszystkim, z tego że teraz to ja byłem panem jej losu... Ksi...