4.Czas

13.3K 312 157
                                    

~Nikolaj~

-ile masz lat?- zapytałem.

Nigdy tak bardzo się nie zdziwiłem. To trochę komplikuje sytuacje, ale i tak z niej nie zrezygnuje.

-dwadzieścia- odpowiedziała niepewnie.

- a nie dwadzieścia sześć?

-skąd taki pomysł?

Byłem lekko wkurwiony na mojego pracownika o to ze nie podał mi dokładnych i prawdziwych informacji.

Na początku myślałem ze jest pomiędzy nami tylko trzy lata różnicy, ze nie będziemy prawie w ogóle wyróżniać się z tłumu zwykłych ‚par'. Tu się nagle okazuje ze ona jest młodsza o prawie 8 lat! Gdybym wiedział może bym jej nie porwał.

Tak, wiem że nawet ta różnica nie byłaby w stanie wpłynąć na moja decyzje. Myśle ze nic nie byłoby w stanie jej zmienić.

-po prostu myślałem ze jesteś trochę starsza.- odpowiedziałem patrząc na, od teraz moją, małą dziewczynkę.

Wydawała się w tej chwili taka krucha i bezradna siedząc na moim łóżku w za dużej szarej koszulce i luźnym blond kucyku.

- możesz mi powiedzieć dlaczego dokładnie tu jestem?- spytała wyrywając mnie z zamyślenia.

Przecież jej nie powiem że odkąd ja zobaczyłem chciałem ja chronić. Trochę w tym w sumie prawdy, ale nie do końca. Jej ojczulek wisiał mi sporo kasy. Trochę się zadłużył przez ostatnie miesiące i nie miał jak spłacić. Dobrze wiedział ze jak w terminie nie odda prędzej czy później spłaci w ten czy inny sposób.

- twój tatuś wisiał mi sporo pieniędzy. Zadłużył się w ostatnim czasie a ze nie miał jak oddać to spłacił go tym co było dla niego najcenniejsze.- oznajmiłam prawie zgodnie z prawdą...

Parę dni wcześniej...

- no Miller grabisz sobie.- oznajmiłam mężczyźnie siedzącemu przed mną w moim gabinecie.

-wiem, ale proszę daj mi czas, spłacę wszystko co do grosza tylko daj mi więcej czasu.- błagał patrząc mi w oczy.

Dostrzegłem w nich coś co musiałem jakoś wykorzystać. Słabość.

- z tego co wiem to nie tylko u mnie się zapożyczyłeś.- oznajmiłam, odchylając się na fotelu.

- tak, ale to nie ważne, spłacę twój dług i będziemy czyści- odpowiedział.

My? Jacy my? Kogo ma na myśli ten bezmyślny kretyn?

- jak to my?- spytałem, z coraz większa uwaga mu się przyglądając.

- to znaczy, chodziło mi o mnie ze ja będę w końcu czysty- tłumaczył się.

Tak szybko się nie wywinie.

- masz kogoś na tej swojej pipiduwie?- zapytałem.- przecież żona zmarła.- dodałem.

Widziałem w jego oczach poddanie, ale tez i smutek. Wygrałem, zawsze wygrywam.

- mam córkę, Raven.- oznajmił, co przyprawiło mnie o chęć targowania się z tym frajerem.

- a może oddasz mi coś innego, niż pieniądze.- zaproponowałem.

Myślałem ze ten dupek się nie zgodzi, ale jego odpowiedz sprawiła, że straciłem resztki szacunku do tego człowieka.

- chcesz ja prawda? Dobrze weź ja sobie, ale daj mi już spokój.- powiedział bez żadnego zawahania, żadnego namysłu ani skrupułów.

Tak po prostu sprzedał właśnie swoją córkę, prawie obcemu człowiekowi. Wiedziałem ze ma on coś nie tak z mózgiem, ale tego się po nim nie spodziewałem. Nie podziwiałem go, absolutnie. Zacząłem żywić do tego mężczyzny obrzydzenie.

- ty tak poważnie? Tak po prostu mi ją oddasz?- spytałem z niedowierzaniem.

- tak oddam ci ją, będzie twoja, ale mam pewne warunki.- oznajmił.

Jakie warunki? O czym on do cholery pierdoli? To ja tu ustalam zasady.

Zanim zdążyłem dość do głosu, on mnie uprzedził.

- wiem ze wy w rodzinie macie taka zasadę ze kiedy coś jest wasze dbacie i to i nie oddajecie innym. Wiem to i tylko z tego powodu chce abyś ja wziął.- oznajmił z lekkim smutkiem.

- mów dalej.- poganiałem go.

- wiesz w jakiej jestem sytuacji i dobrze także wiesz kto patrzy mi na ręce- mówił o reszcie, u której się zadłużył.- ty wydajesz mi się najbardziej rozsądny z tych ludzi. Mam tez nadzieje ze jej nie skrzywdzisz.- spoważniał trochę- jesteś moja gwarancja ze mojej małej nic się nie stanie. Ze te gnidy jej nie dorwą. W tym świecie twoja nazwisko dosyć dużo znaczy.- w końcu skończył swoje oświadczenie.

- a co jeśli nie przyjmę twoich warunków?- spytałem, choć wiedziałem ze bardzo chętnie je zaakceptuje.

- to nie do końca warunki tylko prośby. Wiem ze nie powinienem cię o nic prosić w zaistniałej sytuacji, ale obiecuje ze jak tylko ja zobaczysz zmienisz zdanie.- obiecywał.

Szczerze to jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się brać żywego towaru. Teraz trochę rozumiem tego gościa. Obdarza mnie lekkim zaufaniem ze względu na moje zasady, które są dla mnie i moich ludzi święte.

Tego nauczyła mnie babcia, kobiety trzeba szanować. Oczywiście takie które na to zasługują, czyli nie rozkładają nóg przed pierwszym lepszym gościem.

- zobaczymy, a wiec od kiedy jest moja?- spytałem.

- od teraz, jeśli przyjmiesz moje...- zawahał się, szukając odpowiedniego słowa- zasady.

-ja niczego nie obiecuje i dobrze wiesz, Miller że ze mną się nie dyskutuje. Jakbym chciał, to wziąłbym twoja córeczkę, nawet bez twojej zgody.- oznajmiłam bez zająknięcia się.- lecz w zaistniałej dla ciebie sytuacji jestem w stanie się trochę poświecić- dodałem.

Na jego twarzy dostrzegłem ulgę. Nic dziwnego, ja tez bym ja czuł gdyby moja córka miała nie być bita i gwałcona w starej, zawilgoconej piwnicy przez każdego kto się napatoczy.

- dobra to jesteśmy dogadani.- wstałem i wyciągnąłem rękę, aby przypieczętować nasza umowę- mała od teraz jest moja.

- od tej chwili należy do ciebie.- odpowiedział jej ojciec ściskając moja dłoń...

My Darling Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz