~Nikolaj~
Mam jej już serdecznie dość. Miała być jedną z wielu, która po pierwszej karze ulegnie, ale tak się nie stało. Jest silna ale zarazem głupia, jeśli myśli ze ja wypuszczę.
Chwile temu jak tak potulnie siedziała na moich kolanach i dawał się karmić, byłem spokojny. Nie musiałem na nią krzyczeć i denerwować. Szczerze mówiąc to nie mam bladego pojęcia jak taki tchórzliwy pajac mógł zrobić coś takiego jak ona.
Posprzątałem po jedzeniu i udałem się na górę, sprawdzić co robi, moja mała buntowniczka.
Wyglada na to ze zasnęła. Kiedy śpi jest taka spokojna i zdaje się jakby była bezbronna. W sumie to prawda, w starciu ze mną nie ma najmniejszych szans.
Popatrzyłem na nią jeszcze chwile i udałem się do biura. Z tego co wiem to mój najlepszy i najbardziej zaufany człowiek Anton tu będzie.
Nie myliłem się, nie minęło pare minut a on już tu był. Zawsze na czas.
- cześć Anton.- odparłem, w tym samym czasie kiedy brunet zajął miejsce naprzeciwko mnie.
- witaj braciszku.- odpowiedział.
Taaa, nie wspomniałem ze Anton to mój można powiedzieć brat. Różnimy się tylko matka. On jest starszy o prawie dwa lata. Jego matka była jakaś dziwka z burdelu, a ojciec dostał go przez całkowity przypadek. Okazało się ze kurwa zmarła podczas porodu, a ze jedyny numer jaki miała to do mojego ojca, do niego zadzwonili. W ten sposób ojciec postanowił zrobić coś dobrego w swoim życiu i wychować go na następcę tego cyrku.
Tylko ze nie przewidział jednego. Mnie. Moja matka już wtedy chorowała, a jednak urodziła. Przez czternaście lat mojego życia walczyła z choroba, lecz przegrała. Widziałem to i do tej pory nie jestem w stanie wybaczyć ojcu ze był w stanie zdradzać moja matkę, która nie potrafiła mu się postawić.
Ja do tego nie dopuszczę. Nie zdradzę kobiety która kocham. Takie mam zasady.
-a wiec jak się sprawuje twoja nowa zabaweczka?- spytał, mój bezczelny brat.
-jakoś leci.- skłamałem. Było chujowo, bo nie miałem pojęcia jak od niej dotrzeć.
- ta napewno, znam cie widzę ze nie jest łatwo.- odparł pocierając brodę ręka.
- ma charakterek i nie wiem jak ja złamać.- odpowiedziałem zgodnie z prawda. Nie mam kurwa bladego pojęcia.
- trafiła kosa na kamień, co?- spytał z uśmiechem rozbawienia.
Mi tam nie jest do śmiechu.
- weź nawet nic nie mów.- wymamrotałem .
- może spróbuj jakoś inaczej do tego podejść.- zaproponował.
Nie wiem co ma do końca na myśli.
- w sensie?- spytałem zaintrygowany.
- obstawiam ze wszedłeś w role złego chłopca, to może pora, aby wcielić się trochę w dobrego?- nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
- mówisz ze mam zabierać ja na randki i pobłażać jej wszystko co zrobi?- zapytałem z niedowierzaniem ze on mi to proponuje.
- nieee dobrze wiemy ze jeśli chodzi o kobiety, to nie jesteś zbyt...- zatrzymał się szukając dobrego słowa.- delikatny.- dokończył.
Może miał racje? Może źle do tego podchodzę?
Z Antonem rozmawiałem jeszcze jakieś pare minut, potem zmył się do domu. Obiecał wpaść rano.
Postanowiłem ze spróbuje przybrać trochę inny kąt. Nic nie obiecuje, ale się postaram.
Poszedłem na górę. Dziewczyna nadal spała. Ułożyłem się za nią przytulając ja od tylu i próbując zasnąć...
CZYTASZ
My Darling
RomanceJej płacz, śmiech i współczucie zaczęły być dla mnie czymś więcej niż tylko jedną z jej emocji... Wiem że to popieprzone, ale zacząłem czerpać satysfakcję z jej strachu i nadziei, a przede wszystkim, z tego że teraz to ja byłem panem jej losu... Ksi...