11. Jak nie dzis to kiedy?

10.6K 278 69
                                    

~Raven~

Nie pamietam kiedy poszłam spać. Zasnęłam snując plany na temat mojej ucieczki. Ucieknę stad, za wszelka cenę. Nie dam się więzić temu psychopacie.

Wstałam i nie zastałam go w łóżku. Nikolaja tu nie było. Zeszłam na dół i go zobaczyłam. Stał oparty o blat pijąc, prawdopodobnie kawę.

- widzę ze już wstałaś.- odparł biorąc łyk napoju.- siadaj.

Zrobiłam to co kazał bez sprzeciwów. Musiało go to trochę zbić z tropu, a przynajmniej jego mina na to wskazywała. Mam nadzieje ze da mi dzisiaj trochę swobody, aby moc w końcu zwiać.

- jedz.- nakazał stawiając przede mną talerz z jedzeniem.

Zaczęłam jeść, a on mi się bacznie przyglądał. Nie mam zamiaru dzisiaj wyprowadzać go z równowagi. Przynajmniej sprawie pozory uległej.

- co ty dziś taka grzeczna, co?- spytał siadając obok mnie.

- po prostu wiem ze moje sprzeciwy nic tu nie dadzą.- wymamrotałam grzebiąc widelcem w jedzeniu.

- widzę ze zmądrzałaś, to dobrze.- oznajmił z triumfalnym uśmiechem.

Żebyś wiedział ze zmądrzałam. Oj, nawet nie wiesz jak bardzo.

- zjedz, a później zostaniesz sama, tylko żadnych numerów, tak?- czy on naprawdę jest takie głupi? Mam szczera nadzieje ze tak.- Raven?

- tak, żadnych numerów.- wymamrotałam.

On najwyraźniej z siebie zadowolony ruszył w głąb domu. Nie mam pojęcia jak niby taki wielki szef mafii, a dał się tak okłamać. Szczerze, nie powinno mnie to obchodzić, w końcu będę wolna.

Dokończyłam śniadanie i poszłam do „swojego" pokoju. Nasłuchiwałam kiedy wyjdzie.

Kiedy usłyszałam już zamykanie drzwi, ruszyłam na dół sprawdzić czy napewno opuścił dom. Mówił prawdę. Zostawił mnie sama.

Po paru minutach kiedy nie wracał, pociągnęłam za klamkę drzwi wejściowych. Otwarte!

Lekko wychyliłam głowę za drzwi i rozejrzałam się dokładnie czy nikogo nie ma w pobliżu. Bez chwili dalszego namysłu, opuściłam dom i podeszłam do bramy.

Także otwarta, coś mi tu śmierdzi. Nie miałam ochoty rozważać nad tym dalej i ruszyłam biegiem w stronę drogi...

To był mój wielki błąd. Mężczyzna stał oparty o jedno z drzew za brama i patrzył prosto na mnie.

- wrócisz się czy ma ci pomóc?- spytał.

Zamurowało mnie. Stałam jak wryta, nie widząc co ze sobą zrobić.

Nie zdążyłam jeszcze pomyśleć nad tym jak chce to rozegrać, a mężczyzna zaczął podchodzić w moja stronę.

Przestraszyłam się. W tym momencie w moim organizmie nie było miejsca na racjonalne myślenie. Kierował mną strach i adrenalina.

Odwróciłam się z zamiarem biegu, ale natrafiłam na coś twardego. Podniosłam głowę i ujrzałam jeszcze wyższego mężczyznę, niż Nikolaj. Czy wszyscy naprawdę musza być wyżsi ode mnie?

- gdzie się wybierasz, mała?- spytał Nikolaj.

Przeszedł mnie dreszcz od jego oddechu na karku. Nie jestem pewna czy powinnam się odwrócić, ponieważ moja pewność siebie może całkowicie się ulotnić, a nie chce, aby widział moja słabość. To później bardzo łatwo obrócić przeciwko mnie.

- ja, tylko... nie wiem po prostu...- starałam się nie jąkać, co nie za bardzo mi się udawało.

Dobrze ze stałam do niego tyłem i nie widział mojej reakcji. Za to ten drugi miał do niej bardzo swobodny dostęp.

- chyba się nie boisz, co?- zapytał ten przede mną z sarkazmem w głosie. Doskonale wiedział ze się boje.- wiesz braciszku, ta mała chyba nie jest tak odważna jak mówiłeś.- dodał.

Wtedy uświadomiłam sobie ze w sumie nie mam nic do stracenia. Nic oprócz życia.

Nie myśląc więcej kopnęłam mężczyznę w czuły punkt z zamiarem ucieczki. Moje plany  nie powiodły się przez męskie ramiona na moim ciele. Sukinsyn skutecznie mnie unieruchomił.

- ty mała...- zaczął najwyraźniej brat mojego porywacza.

- chyba jednak ma jaja, co?- zadał pytanie z ironia w głosie, Nikolaj.

Uśmiechnęłam się na ten widok. Zawsze uczyłam się samoobrony, ale jeszcze nigdy nie byłam zmuszona jej użyć. To był mój pierwszy raz. Ale jak nie teraz to kiedy...?

My Darling Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz