Dzisiaj był ostatni dzień kary Wei Yinga, skończył kopiowanie zasad i jutro już nie przyjdzie do Pawilonu Bibliotecznego. W ciągu ostatnich kilku dni Lan Wangji za każdym razem powtarzał przyjętą rutynę, a młodszy chłopiec radził sobie coraz lepiej, aż ostatniego dnia wrócił do swojego psotnego, radosnego ja.
Po skończeniu pisania Wei Ying nie posprzątał przydzielonego mu biurka, ale wziął nową kartkę papieru. Lan Wangji, który obserwował go spomiędzy rzęs, zastanawiał się dlaczego. Stało się to dla niego jasne, gdy młodszy chłopiec podszedł do niego i wręczył mu kartkę papieru nad którą pracował. Był to pięknie wykonany portret Lan Wangjiego grającego na guqinie. Lan Wangji chciał mu podziękować w chwili, gdy zauważył figlarny uśmiech na ustach młodszego chłopca.
Przyjrzał się bliżej portretowi i zauważył: Och, we włosach mam kwiat. Wygląda dobrze, Wei Ying jest utalentowanym artystą. Lan Wangji starał się zachować spokój, ale był bardzo zadowolony z prezentu, choć trochę zakłopotany kwiecistą dekoracją. Udało mu się utrzymać wyraz twarzy, jak zwykle bez wyrazu, tylko jego uszy zdradzały stan umysłu, kiedy zrobiły się czerwone.
Wei Ying najwyraźniej dobrze mu się przyjrzał, ponieważ wybuchnął głośnym śmiechem i drażnił się z nim: Och, Lan Zhan, Lan Zhan, taki niewinny chłopcze. Rumieniąc się na własne piękno...
Lan Wangji kochał obecnego Wei Yinga, nie mógł znieść widoku młodszego chłopca, który wyglądał na zmęczonego i bezbronnego. Śmiech drugiego ucznia brzmiał bardzo przyjemnie dla uszu Lan Wangjiego, ale wprawiał go w jeszcze większe zakłopotanie i mrowienie w środku. Powiedział rzeczowo: Hałas jest zabroniony w Zaciszu Obłoków.
Tak, tak, przepraszam, Lan Zhan. Teraz po cichu odejdę, nie potrzebuję kolejnej kary - Wei Ying uroczo nadąsał się i wyszedł.
********
Lan Wangji wyszedł z Pawilonu Bibliotecznego, chcąc uspokoić się poprzez spokojną medytację. Na zewnątrz natknął się na swojego brata. Lan Xichen był zaskoczony nagłym pojawieniem się Lan Wangjiego i jego niespokojnym stanem, chociaż mógł to ocenić tylko na podstawie wciąż czerwonych uszu jego brata. Zapytał zaniepokojonym głosem: Wangji, co się stało?
Lan Wangji nie chciał wyjaśniać bratu przyczyny swojego zakłopotania, po raz pierwszy był wdzięczny za brak umiejętności komunikacyjnych - Wei Ying - powiedział, jakby to wszystko wyjaśniało.
Lan Xichen zrozumiał: Rozumiem, dzisiaj był ostatni dzień kary Młodego Mistrza Wei, myślę, że już za nim tęsknisz? Uśmiechnął się uprzejmie i uspokajająco w kierunku drugiego, zachęcając go do rozwinięcia tematu. Lan Wangji nic nie powiedział, ale jego oczy zdradzały troskę o młodszego chłopca: Będę tęsknić za tym, że mam Wei Yinga tylko dla siebie, ale wciąż mogę go widywać na wykładach. I może mógłbym siedzieć z nim podczas posiłków, żeby mieć pewność, że dobrze się odżywia...
Po chwili ciszy Lan Wangji w końcu wyraził swoje obawy: Wei Ying jest chudy.
Brwi Lan Xichena uniosły się lekko, nie umknął mu fakt, że jego brat już po raz drugi nazwał drugiego chłopca prywatnym imieniem. Tak, też zauważyłem, że Młody Mistrz Wei jest zbyt chudy i przez większość czasu nie wygląda zdrowo i nie jest w dobrym nastroju, chociaż stara się ukryć swoje zmartwienia i dyskomfort za uśmiechami. Właściwie jedyny raz, kiedy w ostatnich dniach widziałem go uśmiechniętego, był po jego wyjściu z Pawilonu Bibliotecznego, gdzie słyszałem, jak grasz na guqinie. Może grałeś dla niego?
Lan Wangji odpowiedział swoim zwykłym: Mn.
Lan Xichen był dumny, że jego brat znalazł sposób, aby pomóc gościnnemu uczniowi, choćby tylko tymczasowo. Martwiło go to, że młody chłopak często nie jadł podczas posiłków i wydawał się cierpieć. Przez większość czasu wyglądał, jakby nosił niewyobrażalne brzemię, które mocno go obciążało. Zanotował sobie w pamięci, aby go obserwować i dalej badać.
CZYTASZ
DAĆ UPUST POWŚCIĄGLIWOŚCI 1 // WangXian
FanfictionOmega Wei Wuxian przybywa na nauki do Zacisza Obłoków. Pod żadnym pozorem nie może dać po sobie poznać, że nie jest Betą, jak przedstawia go Madame Yu. Jednakże nie jest w stanie wiecznie ukrywać swojej natury. Załamuje się emocjonalnie. Pomocną dło...