ROZDZIAŁ 13

903 96 7
                                    

UWAGA: w tym rozdziale pojawiają się retrospekcje z trudną treścią. Ich początek, jak i koniec zostaną wskazane. Jeśli nie chcesz czytać tego typu treści, możesz pominąć zaznaczony fragment.
_______________________________________

Wei Wuxian uderzył w powierzchnię wody i całe powietrze zostało boleśnie wypchnięte z jego płuc na raz. Natychmiast poczuł, jak macki oślizgłych duchów wodnych pełzają po nim, unieruchamiając go i ciągnąc w głąb jeziora. Zaczął się szarpać, ale macki ścisnęły go tylko mocniej. Nie mógł się ruszyć, nie mógł oddychać.

Proszę pomóż! Ktoś... Ktokolwiek... Pomóż mi, nie chcę utonąć! Wei Wuxian panikował. Oczywiście wiedział, że jego towarzysze nocnego polowania mają teraz pełne ręce roboty i nie mogą mu pomóc. Jego ciało stawało się coraz słabsze i był zmarznięty, aż do kości. Z każdą sekundą był wciągany głębiej.

Resztki sił użył, aby wezwać swój duchowy miecz. To była desperacka próba, ale także ostatnia nadzieja. Suibian posłuchał, Wei Wuxian był zachwycony wyglądem swojego miecza. Nagle poczuł, jak otaczająca go energia urazy, przenika do jego wnętrza przez każdy otwór, jaki mogła znaleźć. Chciał krzyczeć w agonii, gdy zaczęła krążyć w jego żyłach i walczyć z duchową energią jego złotego rdzenia, grożąc, że całkowicie go przytłoczy.

Jego ostatnia świadoma myśl była poświęcona jego bratu: Mam nadzieję, że tym razem udało mi się uratować Jiang Chenga... Madame Yu byłaby zadowolona, teraz właściwie rozumiem, jak się czuł podczas tego nieudanego nocnego polowania.

Potem jego oczy zamknęły się wbrew jego woli, jego płuca krzyczały na niego, by otworzył usta i po prostu oddychał. Spełnił prośbę, natychmiast żałując, gdy rozdzierający ból ogarnął całe jego ciało, woda pełna energii urazy dławiła go. Gdy pogrążył się w ciemności, w jego umyśle pojawiły się obrazy jednej z koszmarnych kar Madame Yu.

____POCZĄTEK RETROSPEKCJI____

Madame Yu kazała mu poczekać w pokoju dyscypliny, gdy tylko wrócili z nocnego polowania. To miała być łatwa robota, którą robili już wiele razy - pozbycie się wodnego ducha w jednym z jezior, dwa miasta dalej od Przystani Lotosów. Grupa składała się z garstki starszych uczniów, jego, Jiang Chenga i kilkunastu młodszych uczniów, którzy mieli obserwować i uczyć się. Ale informacje nie były dokładne, było wiele duchów wodnych i nawet młodsi uczniowie musieli walczyć, aby się chronić. Wei Wuxian latał z jednej łodzi na drugą, zawsze pomagając tam, gdzie walka była najbardziej niebezpieczna, dzielnie broniąc wszystkich uczniów.

W pewnym momencie Wei Wuxian zobaczył jednego juniora, który wpadł do wody. Miał pełne ręce roboty z dwoma duchami wodnymi, więc krzyknął, aby Jiang Cheng poszedł na ratunek. Jiang Cheng wskoczył do jeziora, aby pomóc. Wei Wuxian nigdy nie wiedział, co wydarzyło się w jeziorze, ale po chwili junior wyszedł z wody, a Jiang Cheng nie. Wei Wuxian rozprawił się ze swoimi duchami i zanurzył się w wodzie. Jego serce prawie zatrzymało się, gdy zobaczył swojego brata unoszącego się bez życia w uścisku jednego z ghuli. Wciągnął go do jednej z łodzi i próbował przywrócić mu przytomność.

Po tym, jak uczniowie zdali raport Madame Yu i wujkowi Jiangowi, Madame Yu wysłała go do pokoju dyscypliny i poszła sprawdzić stan Jiang Chenga. Jego brat miał kilka zadrapań po walce z duchami wodnymi, ale poza tym był nietknięty tak, jak wszyscy pozostali uczniowie. Ale oczywiście Madame Yu zrzuciła całą winę na Wei Wuxiana, który był głównym uczniem sekty Yunmeng Jiang. Powinien lepiej poprowadzić nocne łowy, nie powinien pozwolić, aby ktoś został ranny. Więc teraz siedział tutaj, czekając na karę.

W końcu, po tym, co wydawało się wiecznością, chociaż musiało minąć najwyżej kilka godzin - na zewnątrz wciąż było jasno - weszła Madame Yu. Jej twarz pozbawiona była wyrazu, co przeraziło Wei Wuxiana bardziej niż jej zwykłe gniewne zachowanie. Od razu wiedział, że kara będzie szatańska.

Zwróciła się do niego bezbarwnym tonem: Czy rozumiesz, co właśnie zrobiłeś, ty brudna, bezwartościowa Omego? Masz chronić moje dzieci za wszelką cenę, nawet kosztem własnego życia. To jedyny powód, dla którego masz pozwolenie żyć pod moim dachem. A jednak jesteś tutaj, bez szwanku, podczas gdy Jiang Cheng prawie utonął zaledwie kilka godzin temu, a teraz jest ranny i dochodzi do siebie. Jej głos stawał się coraz głośniejszy, kiedy mówiła, kończąc krzykiem.

Wei Wuxian nie mógł nic powiedzieć, by się bronić, wiedział, że to jego wina, że wszyscy zostali ranni podczas tak łatwych nocnych łowów. Powinien był ich poprowadzić i chronić przed wszelkim niebezpieczeństwem. Spuścił głowę, przyznając się do winy i czekał, aż Madame Yu zdecyduje o jego karze.

Wzięła kilka głębokich wdechów, a potem dała mu znak, żeby za nią poszedł. Wei Wuxian był zaskoczony, zawsze sama wymierzała mu kary w tym pokoju, nigdy wcześniej go nie wypuszczała, dopóki nie skończyła. Choć zdezorientowany, poszedł za nią, nie wypowiadając ani słowa, z głową wciąż opuszczoną i oczami zwróconymi w dół.

Przez chwilę szli przez kompleks sekty Yunmeng Jiang, poza bramę Przystani Lotosów, w górę rzeki, której woda wypełnia jeziora Przystani Lotosów. Robiło się ciemno, zapadała noc, powietrze stawało się coraz chłodniejsze. Madame Yu zatrzymała się, dotarli na miejsce. Wei Wuxian odważył się podnieść oczy, aby się rozejrzeć. Zauważył stary młyn wodny, jego okna były zabarykadowane drewnianymi deskami, drzwi były uchylone, trzeszcząc na zimnym, wieczornym wietrze, ale koło młyńskie dalej funkcjonowało.

Madame Yu w końcu przerwała ciszę: Czy wiesz jakie to uczucie?

Wei Wuxian wzdrygnął się. Zaczął obawiać się o swoje życie.

Kontynuowała, jej głos stawał się coraz słodszy i bardziej niebezpieczny: Nie, nie martw się, nie pobrudzę sobie rąk osobiście topiąc brudną, bezwartościową Omegę, jak ty. Jednak chcę, żebyś doświadczył tego, przez co przeszedł Jiang Cheng, jaką rozpacz czuł, kiedy został przez ciebie porzucony i tonął. Rozbierz się!

Wei Wuxian trząsł się teraz tak gwałtownie, że trudno mu było wykonać jej polecenie, a jego palce nie współpracowały, kiedy zdejmował szaty. Czekała cierpliwie, aż stanął przed nią nagi, drżąc z zimna i strachu. Uśmiechnęła się do niego okrutnym, zimnym uśmiechem, który zmroził mu krew w żyłach. Zniknęła w młynie wodnym, Wei Wuxian usłyszał głośny huk, a kiedy wróciła, koło młyńskie się zatrzymało. Madame Yu sięgnęła do szat i wyjęła długą, solidnie wyglądająca linę.

Właź! - rozkazała Madame Yu, wskazując ręką koło młyńskie.

Wei Wuxian w końcu zrozumiał jaka będzie jego kara. Z przerażeniem wszedł na jedną z drewnianych desek na kole młyńskim i położył ręce wzdłuż boków, łzy zaczęły płynąć mu z oczu. Poczuł zimne, śliskie i mokre deski uciskające od tyłu jego plecy i nogi. Madame Yu podeszła do niego z linami i je obwiązała. Robiła to skrupulatnie i powoli, aby móc cieszyć się bezradnością jego sytuacji. Na koniec zabezpieczyła mu szyję, zawiązując linę tak, że ledwo mógł oddychać.

Przez kilka chwil podziwiała swoją pracę. Potem, bez słowa, ponownie weszła do młyna, a koło młyńskie zaczęło się powoli obracać, a jej ofiara była bezpiecznie przytwierdzona i całkowicie bezsilna. Znowu wyszła, by spojrzeć ostatni raz ze złośliwym uśmiechem na ustach.

Kiedy koło znów zaczęło się obracać, Wei Wuxian poczuł, że jego panika sięga gwiazd. Kiedy dotarł do najwyższego punktu, wziął głęboki wdech, przygotowując się na to, co będzie dalej. Rozpryskująca się woda uderzyła go z taką siłą, że chciał krzyknąć. Trochę wody wleciało mu do nosa, a on walczył z instynktowną potrzebą kichania. Nie płakał, ani nie kichał, wiedział, że musi utrzymać powietrze w płucach na jazdę przez rzekę w dole. Dotarł do dna wystarczająco szybko, szalejący pod kołem prąd zaatakował go bezlitośnie, jak uderzające igły. Koło poruszało się, torturując powoli, jego płuca już potrzebowały więcej tlenu. Wreszcie jego głowa uniosła się nad wodę i mógł oddychać. Zakaszlał i zakrztusił się rozpaczliwie, jego ciało drżało od zimnego wiatru, a teraz mokra lina boleśnie przecinała skórę. Zbyt szybko cykl rozpoczął się ponownie.

Zobaczymy, czy uda Ci się przeżyć do rana - brzmiały ostatnie słowa Madame Yu, zanim odwróciła się do niego plecami i odeszła. Nie mógł już słyszeć jej słów, mając, po raz kolejny, głowę zanurzoną w lodowatej wodzie.

____KONIEC RETROSPEKCJI____

DAĆ UPUST POWŚCIĄGLIWOŚCI 1 // WangXianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz