ROZDZIAŁ 73

575 82 0
                                    

Wei Wuxian był podekscytowany, skacząc od straganu do straganu, ciągnąć każdego, kto nie podążał za nim wystarczająco szybko. Jiang Cheng nie rozumiał, jak jego brat mógł być tak podekscytowany, gdy odbywał się tylko targ w małym miasteczku. Z drugiej strony, pomyślał z czułością, do której nie był gotów przyznać się przed nikim, nawet przed sobą, to Wei Wuxian. Jego wesoła i beztroska osobowość w końcu przezwycięża strach i uwarunkowania, które nałożyła na niego Yu Ziyuan.

Znalazł też swoją bratnią duszę, jestem o to trochę zazdrosny, chciałbym być tak szczęśliwy i czuły z kimś, kto nie dba o otoczenie. Byłem w szoku, kiedy siostra powiedziała mi wczoraj. Zastanawiałem się, dlaczego Wei Wuxian i Lan Wangji kręcili się wokół siebie i byłem zirytowany ich zachowaniem. Teraz rozumiem, to też było takie oczywiste. Chociaż... Chyba nie powinni się tak publicznie przytulać, jeśli nie chcą, żeby odkryto prawdziwą drugą płeć brata.

Jego rozmyślania zostały nagle przerwane przez podchodzącego do niego Wen Ninga: Młody Mistrzu Jiang, czy jesteś szczęśliwy ze względu na swojego brata?

Jiang Cheng skrzywił się i warknął na młodszego chłopca: Co sugerujesz? Po prostu opiekuję się idiotą, żeby nie sprawiał kłopotów sekcie Yunmeng Jiang. Natychmiast pożałował swojego tonu, gdy drugi chłopak wzdrygnął się i zwinął w kłębek.

Zaczął przepraszać: Przepraszam, Młody Mistrzu Jiang. Nie chciałem Cię urazić. Po prostu...

Cierpliwość dziedzica Yunmeng Jiang była na wyczerpaniu z powodu jąkających się przeprosin, które wywołało jego zachowanie: Co się stało? Mów głośno! I nie przepraszaj, nie zrobiłeś nic złego.

Wygląda na to, że Wen Ning nieco się uspokoił, gdy wyjaśnił: Zastanawiałem się. Uśmiechałeś się tak czule, patrząc na swojego brata... Nie zrozum mnie źle, proszę, ja też się cieszę z powodu Twojego brata. Wydaje się być w znacznie lepszym nastroju niż wcześniej. Jego powrót do zdrowia jest niesamowity. Jestem pewien, że znalezienie jego bratniej duszy miało z tym wiele wspólnego.

W porządku, powiedział Jiang Cheng po długiej przerwie, którą spędził, patrząc na Wei Wuxiana, który ciągnie Lan Wangjiego za rękaw, by spojrzeć na słodycze sprzedawane na jednym ze straganów. Cieszę się z jego powodu. Ma wielkie szczęście, że znalazł swoją bratnią duszę, to taka rzadka rzecz.

Wen Ning skinął głową z widocznym entuzjazmem: Zgadzam się. Chciałbym też znaleźć kogoś tak troskliwego i delikatnego jak Młody Mistrz Lan.

Jiang Cheng zauważył błysk tęsknoty w oczach drugiego chłopca. Nagle poczuł dziwny pociąg do drugiej osoby i poczuł delikatny zapach lilii. Potrząsnął głową, aby oczyścić umysł, nie rozumiał, skąd wzięło się to wrażenie, ale nie chciał poddać się instynktowi.

Wei Wuxian wzywał Wen Ninga, by do nich dołączył i skosztował słodyczy, które przyniósł mu Lan Wangji. Uczeń Dafan Wen posłał Jiang Chengowi ostatni nieśmiały uśmiech i ruszył w kierunku głupiej pary.

Dziedzic sekty Yunmeng Jiang wciąż był wstrząśnięty silnym wrażeniem, więc chwilę zajęło mu dostrzeżenie małego kłębka futra zbliżającego się ostrożnie do ich grupy z jednej z bocznych uliczek. Był naprawdę mały, ledwo chodził i potykał się o własne łapy. Trudno było rozpoznać co to jest, bo zwierzę było brudne i wychudzone, ale doszedł do wniosku, że to pies, sądząc po jego wielkości i nieodpowiednich proporcjach, że to szczeniak.

Szybko zerknął w kierunku Wei Wuxiana: Dobrze, jeszcze tego nie zauważył. Gdyby zobaczył psa, choćby szczeniaka, jestem pewien, że by spanikował i prawdopodobnie wywołałby scenę na środku rynku. Muszę go zabrać tak, żeby go nie widział.

Spojrzał z powrotem na szczeniaka i jego serce prawie się zatrzymało, gdy zobaczył, jak potknął się i upadł na ziemię. Było kilka kropel krwi w miejscu, w którym pies wcześniej chodził, a Jiang Cheng mógł teraz zobaczyć, że jedna z jego łap była zakrwawiona. Jego kochające psy serce chciało sprawdzić, czy ze stworzeniem jest wszystko w porządku.

Obejrzał się przez ramię, inni już krzątali się nad innym straganem kawałek dalej od zaułka, w którym stał. Podbiegł do nich i poinformował: Źle się czuję, chyba wrócę do karczmy wcześnie i odpocznę trochę. Dołączę do Was później.

Wen Ning wyglądał na zaniepokojonego, a jego twarz była pełna troski: Młody Mistrzu Jiang, czy powinienem wrócić z Tobą? Byłoby źle, gdybyś nagle poczuł się gorzej po drodze. Mogę też zostać z Tobą, aby przygotować lekarstwo.

Nie ma potrzeby - nadeszła surowa odpowiedź Jiang Chenga. Po raz kolejny pożałował, że ostro odezwał się do drugiego chłopca. Dziękuję za troskę, ale nie chcę psuć Ci popołudnia. Jestem pewien, że dam radę wrócić do karczmy o własnych siłach. Na pewno wyzdrowieję po krótkim odpoczynku. Dołączę do Was ponownie przed świętem lampionów. Naprawdę nie mogę się doczekać.

Wen Ning nie wydawał się przekonany, ale z wahaniem skinął głową: Proszę, dobrze odpocznij. Inni też życzyli mu, żeby szybko poczuł się lepiej, patrząc na niego ze zmartwieniem w oczach. Nie chciał, żeby zmienili zdanie i nalegali, by mu towarzyszyć, więc odwrócił się do nich plecami, machnął ręką w pożegnalnym geście i ruszył z powrotem tam, skąd przybyli.

Kiedy był już pewien, że pozostali wrócili do zabawy na targu, sam sprawdził, czy nie zwracają na niego uwagi i wrócił do alejki. Szczeniak nadal leżał na boku w miejscu, w którym upadł, nie podejmując żadnych prób wstania. Oddychał ciężko, ale nie wykonał żadnego ruchu, uważnie obserwując człowieka.

Jiang Cheng powoli wyciągnął rękę, nie chciał przestraszyć małego stworzenia, które mogłoby go zaatakować, gdyby poczuło się zagrożone. Szczeniak nie zareagował, prawdopodobnie zbyt wyczerpany i słaby, by się ruszyć, dotknął go delikatnie i obejrzał obrażenia. W jego nodze tkwił duży cierń, wyjął go i kilka kropel krwi spadło na ziemię. Szczeniak nawet nie zaskomlał z bólu, tylko zamknął oczy, a jego ciało zaczęło się trząść, prawdopodobnie w desperackiej próbie ogrzania się.

Uczeń Yunmeng Jiang zrozumiał, że gdyby zostawił go samemu sobie, prawdopodobnie zginąłby w ciągu kilku godzin, co dziwne, mały pies bardzo przypominał mi czas, kiedy Wei Wuxian po raz pierwszy przybył do Przystani Lotosów, wyglądał też na niezdrowo chudego i wszystkiego się bał. Nie myślał o tym, co zrobi ze szczeniakiem, gdy wyzdrowieje, chciał tylko uratować stworzenie.

Delikatnie chwycił drżące ciało i wciągnął je pod szaty, by je ogrzać, pospiesznie wracając z powrotem do gospody.

DAĆ UPUST POWŚCIĄGLIWOŚCI 1 // WangXianOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz