¦73.¦ Dziwne kamyczki w zatęchłej jaskini!

80 9 5
                                    

Cisza jaskini przerywana była tylko chlupotem spadających z sopli zimnych kropli wody wprost w tworzące się pod nimi kałuże. Zmarszczyłaś brwi w zamyśleniu, opierając głowę o bark Kabuto.

— Nie no, wysłanie Zetsu do Doliny Końca mija się z celem — mruknęłaś. Kabuto spojrzał się na Ciebie z niedowierzaniem.

— Ty słyszałaś, co ci właśnie powiedziałem, czy nie słyszałaś? — powiedział z wyrzutem. — Wysłanie tam Zetsu sprawi, że oczywiście będzie musiał się tam pojawić Naruto Uzumaki i je pokonać. A wiemy, że właśnie tam czeka na niego Sasuke Uchiha z Taką, w nadziei na doprowadzenie do końca ich odwiecznego pojedynku.

— Ale oni mają już dwadzieścia jeden lat! — wrzasnęłaś. — Serio myślisz, że po takim czasie dalej będą się jarać pojedynkiem, który stoczyli jakąś dekadę tego?

— Nie ignoruj męskiej dumy — powiedział dobitnie. Uniosłaś jedną brew.

— Właśnie przez takie podejście przez pięć lat nie wygrałeś tej wojny. — Westchnęłaś. — Gdybym ja ją prowadziła, skończyłabym ją znacznie szybciej.

— Wojna prowadzona przez ciebie skończyłaby się jeszcze tego samego dnia, bo od razu byś ją przegrała — skomentował. Twoja cierpliwość sięgnęła zenitu.

— Mam Rankana! Z taką mocą nie da się przegrać — powiedziałaś dumnie, gotowa strzelić focha w przypadku, gdyby się nie zgodził. Zamiast tego, Kabuto jedynie przyciągnął Cię bliżej siebie i złożył na Twoich ustach głęboki pocałunek. To zdekoncentrowało Cię na chwilę, co pozwoliło mu przesunąć odpowiednie kamyczki w róg planszy.

— Zetsu wysłane — odparł z uśmiechem zwycięstwa.

— Niech cię — mruknęłaś, po czym oddałaś pocałunek. Stawał się on coraz bardziej namiętny, dopóki któryś z kamyczków nie zapłonął. Kabuto niechętnie się od Ciebie odkleił, po czym zaczął analizować sytuację na planszy.

— Shinobi Konohy wkroczyli na teren Kraju Ziemi. — Zlokalizował sytuację. Przesunął kolejne kamyczki.

— Czy to nie tam chowa się Przymierze Jinchūriki? — spytałaś.

— Najwidoczniej Liść chce odzyskać Uzumakiego — wywnioskował. Jęknął boleśnie. — [imię], co ja narobiłem?

¦~¦~¦~¦

— Ta sytuacja miała miejsce dokładnie dwa miesiące temu — mówisz Itami. Czerwonooka zrywa się z krzesła.

— Jak to dwa miesiące temu? — wrzeszczy, wciąż trzymając uchwyt patelni. — Przecież ty u mnie już od tygodnia siedzisz!

— Babo, ty serio nie wiesz, co się dzieje na świecie? — warczysz wkurzona. — Na twoim podwórku biega Madara z armią białych glutów, a ty dalej nie masz pojęcia o Czwartej Wielkiej Wojnie Shinobi?

— Aki to zadupie. — Wzrusza ramionami. — Mówią, że powinniśmy się cieszyć, bo nie pogubimy się na trzech ulicach, ale oni nie wiedzą, że to jest jedna ulica z ułomnym rondem, na którego środku ktoś wymyślił zbudowanie bankomatu.

Wzdychasz poirytowana.

— Więc, teraz uświadomię cię o rzeczach, które podają w wiadomościach, ale twojej leniwej dupie nie chce się ich sprawdzić — mówisz z wyższością, napawając się chwilą, w której to Ty tłumaczysz coś komuś niedoinformowanemu, a nie na odwrót. — Od pięciu lat trwa wojna wywołana przez mojego chłopaka. Udało mu się skłócić ze sobą pięć nacji, przywołać ze świata zmarłych armię uzdolnionych ninja oraz utworzyć sojusz z najsilniejszym z nich, czyli Madarą Uchihą. Spora część ninja z różnych krajów utworzyło Zjednoczone Siły Shinobi, inni walczyli po stronie swoich wiosek, a byli tacy, co utworzyli swoje własne, małe sekty. Najważniejszą z nich jest Przymierze Jinchūriki, w którego skłąd wchodzą jedynie nosiciele ogoniastych bestii. Ich liderem jest Naruto Uzumaki, wcześniej należący do Jedenastki Konohy. W kontrze działa Taka, czyli Sasuke Uchiha i jego ekipa z pwinicy Orochimaru. Każdy ma swoje odrębne cele i generalnie nikt nie umie się ze sobą dogadać.

Medyk ¦ Kabuto x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz