¦66.¦ Zombie Combo! Ludzie nieśmiertelni i totalnie niebezpieczni!

134 16 1
                                    

- No cholera jasna! - wrzasnęłaś, uchylając się przed kosą srebrnowłosego.

Hidan zaśmiał się szaleńczo, a Ty rzuciłaś się w pogoń. Po drodze złapałaś w pasie Karin i przerzuciłaś przez ramię jak worek ziemniaków. Zaczął za Wami biec, ścinając kosą wszystko na swojej drodze.

- Nie baw sie w ogrodnika - warknął Kakuzu, pojawiając się nagle przed Tobą. Zatrzymałaś się gwałtownie, rozejrzałaś na wszystkie strony i czmychnęłaś w krzaki.

- Gdzie polazła ta suka?! - warknął Jashinista i idealnym cieciem ściął krzaki. Widniał teraz przed nim równo ścięty płotek.

- Za jej głowę jest więcej, niż Sarutobiego - stwierdził zielonooki. Zassałaś powietrze, słysząc jego słowa. Nie wierzyłaś, że Tsunade wysłała za Tobą list gończy!

Wyskoczyłaś zza drzewa i pobiegłaś w sobie tylko znaną stronę. Jednak na Twoje nieszczęście Karin zaczęła sie wiercić i szarpać. Nie zamierzałaś jej jeszcze puszczać, dopóki nie znajdziecie reszty grupy. Uzumaki jednak zdawała się nie rozumieć Twoich intencji, bo zaczęła się drzeć. To niestety ściągnęło na Was uwagę obydwóch członków Brzasku.

- Kurwa, tam jest! - wrzasnął super-ogrodnik i, kosząc wszystko po drodze, pobiegł w Twoją stronę.

- No rzesz - jęknęłaś i wznowiłaś bieg. Karin, widząc zbliżające się zagrożenie, które powalało drzewa, nie pisnęła nawet słówkiem, gdy przy użyciu super siły, wyrzuciłaś ją w powietrze w nadziei, że może wpadnie na grupę Suigetsu.

Czułaś się okropnie, w taki sposób pozbywając się członka podległej Ci drużyny, ale bez zbędnego bagażu znacznie łatwiej było Ci uciekać przed Hidanem. Wtem tuż przed Toba stanęła wielka czarna masa.

Użycie Rankana nie wchodziło w grę. To nie był nawet człowiek. Jedno z serc Kakuzu zagrodziło Ci drogę. Wyciągnęło w Twoją stroję czarne łapska, więc uskoczyłaś. Hidan zamachnął się w Twoją stronę kosą, odbiłaś sie od niej i przeskoczyłaś nad głową przeciwnika, wznawiając ucieczkę.

- Ty pieprzony tchórzu! - wykrzyknął fioletowooki. Zostawiłaś go w chmurze pyłu i suchych liści.

Po chwili biegu dotarłaś do reszty Nowej Piątki Dźwięku. Sasuke biegł z Karin w ramionach, a Jūgo niósł na plecach omdlałego po walce Suigetsu.

- Wszyscy cali? - wysapałaś, nie przerywając biegu.

- Yhym - mruknął Sasuke, ewidentnie niezadowolony z faktu dodatkowego obciążenia. Uzumaki zdawała się jednak myśleć inaczej.

- Dobra, w takim razie biegniemy, póki ich nie zgubimy - dodałaś, ale jakby na przekór Twoim planom, jak spod ziemi wyrósł Jashinista. - No cholera jasna.

Uchiha wpakował Ci Karin w ręce, po czym rzucił się na Hidana. Westchnęłaś cicho, puściłaś Karin i z pokerową miną przystąpiłaś do leczenia Suigetsu.

- Czy Sasuke na pewno sobie poradzi? - spytał Jūgo, obserwując ruchy ciemnowłosego. Zręcznie odbijał kosę Hidana swoim mieczem, jednak nie aktywował Sharingana.

- Rzucił się na niego jak szalony, więc nie obiecuję - mruknęłaś znudzona. Po chwili obok Ciebie wylądowała odcięta ręka mężczyzny. Odwróciłaś wzrok zniesmaczona.

- Ejj, moja zajebista ręka! - krzyknął Hidan, patrząc na swoją kończynę. Chwila nieuwagi sprawiła, że jego głowa podzieliła ten sam los.

- Jego mamy już z głowy - odparł z ulgą rudowłosy. Ucieszyłaś się nieznacznie z faktu, że macie jednego przeciwnika mniej.

- TY CHUJU! - wrzasnął Hidan.

- On jeszcze dycha?! - krzyknęłaś przerażona i odsunęłaś się z przestrachem.

- ZŁOŻĘ CIĘ W OFIERZE JASHINOWI, POPAMIĘTASZ MNIE, SKUKINSYNIE! - wrzeszczał. - KAKUZU, POJEBIE, KAKUZU, GDZIEŚ TY POLAZŁ, DO CHUJA?!

- Euh, może powinniśmy się wycofać - doradził Jūgo. Skinęłaś głową, przystępując na tę propozycję. Wystarczyło jednak się obrócić, aby wpaść na stojącego za Tobą Kakuzu.

- Ej, to wyrastanie z ziemi robi się już nudne - odparłaś dla dodania sobie otuchy, jednocześnie trzęsąc portkami tak blisko członka Akatsuki. Zamaskowany niczym Kakashi, ku Twojemu zdziwieniu, wyminął Cię bez słowa. - Huh?

- Pain wzywa - powiedział do partnera, przyszywając jego głowę i rękę do korpusu.

- Kakuzu, chuju, ja nie wracam! - opierał się dalej. - Mam tu kilka bezbożników do nawrócenia! Albo poświęcenia, kto wie- Ej, a z głowy tej suki też rezygnujesz?! KAKUZU, JA CHCĘ ICH ZŁOŻYĆ W OFIERZE JASHINOWI, PRZESTAŃ, TO BOLI!

Kakuzu obrzucił szarowłosego pogardliwym spojrzeniem. W dłoni wciąż trzymał nitkę, którą zszywał Jashiniście szyję, i ciągnął ją, aby zmusić go do marszu w drugą stronę.

- Zamknij się, albo cię zabiję - warknął.

- Jakbyś w ogóle mógł to zrobić... - westchnął. - Powiedz chociaż, dlaczego musimy tam tak zapierdalać!

- Sasori i Deidara pochwycili Jednoogoniastego, musimy go zapieczętować - wyjaśnił.

A to ciekawe. Od pierwszego do dwudziestego trzeciego lipca, użerałaś się z tą dwójką, aby wraz z podległą Ci Piątką znaleźć dokładne położenie kryjówki Akatsuki. Dzisiaj jednak, dwudziestego czwartego, ich miejsce zajęli Zombie Combo, ale teraz wyjaśnił się powód nieobecności artystów. Szczerze mówiąc, przyjęłaś z ulgą myśl o ich powrocie, bo byli o wiele lepszym materiałem na przeciwnika, niż nieśmiertelni.

- A ty. - Kakuzu zwrócił się nagle do Ciebie.

- A ja? - jęknęłaś. Jeszcze tego brakowało, aby skarbnik Brzasku miał do Ciebie jakąś osobistą sprawę.

- A ty nie umieraj - powiedział. Aż Ci się miło zrobiło na sercu. - A jak już, to daj znać. Najlepiej blisko i tak, aby dało radę rozpoznać, że to są twoje zwłoki.

- Eh, ta, jasne - mruknęłaś zawiedziona. - Tylko zapewnij mi przyzwoitą trumnę. Najlepiej różową. I fanfary do tego.

- Strata pieniędzy - odparł, po czym mocniej pociągnął Hidana.

- Chuju, zostawiłeś moją kosę! - wrzasnął jeszcze Hidan, ale po chwili już ich nie było.

- Uhh, to było... dziwne spotkanie - westchnęłaś. - I tak już nic nie zdziałamy, zarządzam odwrót.

Tym razem w drodze do kryjówki spotkaliście Guren. Czułaś się nieswojo w jej towarzystwie, mając w pamięci jej ostrzeżenia względem Kabuto. Ostatnio nie miałaś czasu się nad tym zastanawiać poprzez nawał misji - czy też, częste ratowanie swojej skóry przed Akatsuki.

Po dotarciu poleciłaś Karin i Sasuke zaciągnąć Suigetsu do kliniki, a Ty wraz z Jūgo ruszyłaś w stronę izolatki Kimimaro. Po każdej misji towarzyszyłaś rudowłosemu w jego spotkaniach z chorym przyjacielem, a i Ty opowiadałaś mu o swoich postępach jako liderki. Co prawda, stary skład dawno wąchał kwiatki od spodu, szkielet wciąż utożsamiał się z tą grupą.

Jednak tym razem nie szliście sami. Całą drogę towarzyszyła Wam Guren, a na sam koniec jeszcze weszła odwiedzić Kimimaro. Totalnie poirytowała Cię jej obecność, a kiedy znalazłaś się w progu i dostrzegłaś odwróconego tyłem Kabuto, gwałtownie zawróciłaś. Musiałaś wrócić do pokoju, przemyśleć to wszystko.

Byłaś tutaj tylko dla Kabuto. Wcześniej interesowała Cię tylko Twoja tożsamość, ale poznana dzięki Arishy prawda uświadomiła Cię, że czasami lepiej pozostać w niewiedzy. Oj, i czy to przypadkiem nie dzisiaj byłyby szesnaste urodziny Arishy Jikan?

Cholera jasna, wszyscy nie żyją. Czemu nie mogą być nieśmiertelni jak Zombie Combo?

¦°¦°¦°¦°¦

Aw, Walentynki. Nowa okładka, do poprawy już tylko opis.

Medyk ¦ Kabuto x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz