¦43.¦ Nowa misja w Konohagakure!

127 21 5
                                    

— Doszłaś już do siebie? — spytał Kabuto. Wstałaś i spojrzałaś przestraszona na prawą rękę Orochimaru.

— Taak, wszystko w porządku — mruknęłaś.

— Więc co tu robisz?

— Szukałam swojego pokoju — skłamałaś na szybko, z nadzieją, że uwierzy. W pamięci wciąż miałaś to, że Kabuto jest inteligentny i z jaką łatwością doszedł do wniosku, że wiesz już o Izumi Jikan.

— Zaprowadzę cię — powiedział. Przeklęłaś go w duchu i ruszyłaś za nim. I nici z ucieczki.

Mijaliście korytarze, wszystkie takie same, jak poprzednie. Podróż mijała w ciszy, więc postanowiłaś ją przerwać.

— Więc... Orochimaru przejął ciało Fusagaru? Co się stało z Kimimaro?

— Nie nadaje się — odpowiedział krótko.

— Oh — wymknęło Ci się. — Więc kto będzie... następny?

Błagałaś w duchu, żebyś to nie była Ty. Albo nikt, kogo znasz. Czwórki Dźwięku nie tknie, bo są elitą i nie będzie miał kogo wysyłać na misje. Może Ilo? Miała dostać pieczęć. A Lotus? Czy Kabuto pozwoliłby, aby jego młodszy — choć przybrany — brat został pojemnikiem dla Orochimaru?

— Sasuke Uchiha.

Stanęłaś w miejscu. Zamarłaś. Ten chłopak, którego mistrzem była ofiara skoordynowanego ataku Shikaia i Fusagaru? Ostatni Uchiha, posiadacz Sharingana?

— Sasuke... Uchiha? — powtórzyłaś. — A więc już jest w kryjówce?

— Nie — odparł, idąc dalej. Wznowiłaś marsz. — Na tym będzie polegać twoja najbliższa misja.

— Kiedy? — spytałaś. To mogła być Twoja szansa na ucieczkę.

— Pojutrze. Przedostaniesz się do Konohy i sprowadzisz Sasuke do kryjówki. Nałożysz na niego genjutsu, żeby poszedł z tobą bez oporu. Lotus pójdzie z tobą.

Ostatnie zdanie oznaczało, że ucieczka jednak się nie powiedzie. Wtedy jednak dotarliście na miejsce, ten sam korytarz, z którego wychodziłaś. Tabliczki na drzwiach zawierały w sobie imiona.

— To twój pokój. — Wskazał na drzwi, którymi dzisiaj wychodziłaś. Na tabliczce widniało Twoje imię. Byłaś pewna, że wcześniej było tam imię Shikaia.

A więc znalazłaś się w tym korytarzu. Koniec treningów i taryfy ulgowej. Zostałaś pełnoprawną podwładną Orochimaru. W każdej chwili możesz zapłacić za swoje czyny śmiercią. Czyżbyś więc nie była taka ważna dla Sannina jako pojemnik?

¦~¦~¦~¦

— Aby zostać wysłana na misję, musiałam przejść ostatni trening — mówisz. — Musiałam nauczyć się tylko techniki maskującej, aby zmienić się w osobę, za którą miałam się podszywać.

¦~¦~¦~¦

— Ilo, sore! — zawołała tuż przy bramie fioletowowłosa dziewczyna. Rzuciła się na Ciebie i uwiesiła Ci się na szyi.

— Fajnie cię znowu widzieć — powiedział Hābu, wychylając się zza jej pleców. Uśmiechnęłaś się niezręcznie. Wcale nie uśmiechało Ci się grać roli Ilo Mikadzuki.

— No, ee, mnie też — powiedziałaś, nie do końca wiedząc, jak na to zareagować. Zastępowanie Ilo wcale nie było wcale takie fajne, jak myślałaś, że będzie.

Pierwszą i najbardziej oczywistą sprawą była zmiana wyglądu. Nauczyłaś się techniki zmieniającej, ale musiałaś nauczyć się, jak radzić sobie jako wieżowiec. Praktycznie dziesięć centymetrów wyżej, niż wcześniej.

Drugą to oczywiście zmiana charakteru. Ilo niby była panikarą, ale do wszystkiego podchodziła na luzie. Zdarzenia wokół niej traktowała z przymrużeniem oka. Była niezwykle uparta, irytująca i zirytowana. W teorii niecierpliwa, ale właściwie mogła czekać wieki, chyba że w kolejce po słodycze, na których punkcie miała totalnego bzika. Wariowała po nich bardziej, niż przy Hābu, a którym była szalenie zakochana. Zawsze zależało jej na dobrej opinii o sobie w oczach innych ludzi, czasami bała się jej, co było irracjonalne, ponieważ dzięki Mūnganowi mogła czytać myśli innych.

I tym sposobem doszłaś do kwestii dōjutsu Ilo. Dziewczyna miała już opanowane trzy fazy, podczas gdy Ty ledwo jedną. Jednak to właśnie przez to, że obie miałyście Mūngana, to właśnie Ty zostałaś wybrana na zamienienie się w nią.

— Strasznie często cię wysyłają na misję i nie mamy czasu nigdzie wyjść — mruknęła poirytowana Arisha. Dziewczyna miała długie, fioletowe włosy, a niektóre kosmyki zaplecione zostały w warkoczyki. Więc to była młodsza siostra Izumi?

Jikan ubrana była w niebieską, obcisłą bluzkę z długim rękawem i szare szorty. Na dłoniach miała granatowe rękawiczki, a na biodrach szeroki pas na zwoje. Zakładała wysokie, ciemne buty do kolan. Opaskę shinobi nosiła przewiązaną w pasie.

— Jaasne, możemy gdzieś wyjść, tylko muszę złożyć raport — mruknęłaś wymijająco.

— No tak, babunia Tsunade jest wymagającym Hokage — rzuciła bezwiednie morskooka. Jej źrenice były wąskie, niczym smocze. Nie tak wyobrażałaś sobie Daragana.

— Tsunade jest Hokage? — Zamarłaś. — Od kiedy?

— Tak właściwie to od wczoraj — powiedział Hābu, uważnie Ci się przyglądając. — Ale mogłaś nie wiedzieć, nie było cię w wiosce tuż od ataku.

Tuż po ataku na Konohę, gdy Orochimaru stracił ręce i techniki, musiał znaleźć nowy pojemnik. Kimimaro odpadał, Ty nie byłaś jeszcze gotowa, więc padło na Fusagaru. Dlatego szeregi Sannina musiały zostać przebrane, a pieczęć dana wszystkim tym kandydatom, którzy jej nie mieli. W tym Ilo.

— Miałam ważną misję — powiedziałaś. Wtedy jednak uzmysłowiłaś sobie, że przecież on jest Tsumekuse i wie, że Ilo jest szpiegiem. — Wiesz, o co chodzi.

— Jasne, rozumiem — powiedział z uśmiechem Hābu i poprawił lewą ręką okrągłe okulary, chwytając je za oprawkę z boku. — A co Lotus robił poza wioską?

Uchiha spojrzał na czekającego cierpliwie Yakushiego. Było oczywistym, że musiał go znać. Właściwie, nie było takiej osoby, która chociaż nie kojarzyłaby Lotusa Yakushiego. Wszyscy wiedzieli o nim i o łączącej go relacji z przyszywanym bratem, jednak nikt nie wiedział, że również jest szpiegiem. Nawet Hābu.

— Byłem na misji, panie Hābu! — zawołał radośnie. — Całkiem sam! Ale obiecałem siostrzyczce Sakurze, że nazrywam jej kosmosu spoza wioski, więc się trochę przeciągnęło...

Rzeczywiście, już była jesień. Za tydzień zaczynał się listopad. Za pięć lat, o tej porze, Orochimaru będzie musiał zmienić swoje ciało na młodsze: Sasuke Uchihę. Musiałaś go więc sprowadzić.

Miała zrobić to Fumei, tuż po dostaniu pieczęci i zostaniu liderką Piątki Dźwięku. Nie przeżyła tego jednak.

¦°¦°¦°¦°¦

Weekend, późno w nocy. Czy to nie najlepszym czas na zabijanie postaci w fanfiction?

Medyk ¦ Kabuto x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz